poniedziałek, 24 czerwca 2013

Recenzja książki "Mysza i niedźwiedź mają dziecko"

Mysza i Niedźwiedź mają dziecko - Tomasz MatkowskiTytuł: "Mysza i niedźwiedź mają dziecko"
Autor: Tomek Matkowski
Wydawnictwo: Nowy Świat
Ilość stron: 120
Okładka: miękka
Opis wydawcy: Mysza i Niedźwiedź mają dziecko jest trzecią częścią przygód sympatycznej pary. Mysza i Niedźwiedź adoptują dziecko, małego kotka, co wiąże się z szeregiem prześmiesznych sytuacji. Okazuje się, że niełatwo jest być rodzicem. W rodzinie zachodzą ogromne zmiany, ponieważ maleństwo”, jak to zwykle bywa, wpływa na zachowanie i nawyki swoich rodziców. Czy Mysza i Niedźwiedź potrafią się zmienić? Czy my, dorośli, zdajemy sobie sprawę, jak bardzo wychowują nas nasze dzieci?
Nasza opinia: Książka zachęciła mnie już samym tytułem. No bo jak mogą być razem gryzoń z niedźwiedziem? Przecież to jest wbrew naturze i wszystkiemu! Nawet różnica rozmiarów jest bardzo duża... Ale jak widać mogą  być razem i Pan Tomek Matkowski to udowadnia!
   Bohaterami książki jest małżeństwo, w którego skład wchodzi Mysza i Niedźwiedź. Ona - typowa, stereotypowa  kobieta, lubiąca ład i porządek oraz spędzanie wolnego czasu w kuchni, na co oczywiście na boku narzeka. On - typowy, dość leniwy mężczyzna, który generalnie najchętniej tylko by spał i odpoczywał. Jedzeniem także nie pogardzi, oczywiście jeśli zostanie mu dobrze podane, a on sam nic nie będzie musiał przy nim robić. Choć istnieje przysłowie, że przeciwieństwa się przyciągają - wiadome jest, że na tej podstawie się związku nie da zbudować. Mimo tego On i Ona bardzo dobrze się dogadują, choć są zupełnymi przeciwieństwami, z czego wynika wiele prześmiesznych sytuacji.

"- Rozleniwiliśmy Cię tym smoczkiem. Nie możesz całe życie być niemowlakiem - tłumaczył jej [małej kocicy, którą Mysz i Niedźwiedź zaadoptowali] Niedźwiedź, a Mysz dodała:
- Chyba, że wzorujesz się na tatusiu."

    Mysz z niedźwiedziem cały czas się droczą, a czytelnik czytając te ich docinki śmieje się do rozpuku i przyznam, że naprawdę chyba jeszcze nie czytałam powieści z taką ilością humoru! Autor pisze zabawnie i po przeczytaniu tej książki uważam, że Pan Tomek musi mieć go co niemiara, bo w książce jest on przelany w każdym słowie. :)


" - Ciekawe po kim odziedziczyła urodę - niby to zastanawiał się na głos, Niedźwiedź, a jednocześnie dumnie wypiął klatkę piersiową i zrobił minę mówiącą:

- No to chyba oczywiste...
- Dobrze, że nie rozum - mruknęła Mysza w odpowiedzi"


   Wracając do związku Myszy z Niedźwiedziem chyba każdy wie, że czegoś w nim brakuje - dziecka! Więc gdy pewnego dnia znajdują pod drzwiami malutkiego kociaka, z lekkim wahaniem biorą go pod swój dach i właśnie tak zostają rodzicami! Zastępczymi, bo zastępczymi (przecież dziecko kocie powinno mieć kocich rodziców, czyż nie?) ale rodzicami i są z tego powodu szczęśliwi.

"Muszka [tak nazywa się mała kotka, którą zaadoptowali Mysza i Niedźwiedź] przypięła się do butelki [...] i ssała uroczo i efektywnie, tak, że po chwili buteleczka była pusta. I trzeba była znów rozrobić mleka z puszeczki.
- Drogiej puszeczki - dodała Mysza.
- Widzisz, Mamusia Ci wymawia - mruknął Niedźwiedź."

   Autor w książce opisuje zachowania, które pojawiają się razem z dzieckiem. Jest takie znane powiedzenie, że to nie tylko nauczyciel uczy ucznia, ale także uczeń nauczyciela. W takiej życiowej sytuacji jest podobnie! Rodzic stara się wychować dziecko, ale także dziecko wychowuje rodzica! Każdy uczy się naprawdę dużej ilości rzeczy i tak już jest - korzyści wynoszą obie strony. W książce poznajemy więc szczęście, obowiązki i troski rodziców, widzimy jak zmienia się życie zarówno tych 'starszych', jak i 'młodszego' osobnika i przyznam, że Pan Tomek Matkowski zrobił to bardzo dobrze.
   Choć ostatnio w moje ręce wpadają książki z humorem, to dawno nie uśmiałam się tak jak czytając tę książkę (przepraszam za te wybuchy śmiechu wszystkich pasażerów metra, tramwaju, autobusu...). Lekki styl pisania i wygodnie spora czcionka usprawniają czytanie i choć nie jest to pozycja pełna wartkiej akcji - wciągnęła mnie historia małżeństwa adoptującego kota. Polecam ją każdemu, kto lubi się pośmiać przy pozytywnej książce!
Ocena ogólna: Queen Dee 9/10 Small Metal Fan --/--

Za możliwość przeczytania dziękuję

3 komentarze:

  1. Książka chyba nie dla mnie, lecz tematyka bardzo ciekawa. Chętnie przeczytałabym je swojemu młodszemu kuzynowi :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zazwyczaj takich książeczek nie czytam, aczkolwiek myślę, że dla tej byłabym w stanie zrobić wyjątek. Zapowiada się przyjemnie i ciekawie. :)
    Pozdrawiam,
    Sherry

    OdpowiedzUsuń
  3. Po przeczytaniu tej recenzji do głowy przyszło mi jedno słowo- "urocza". Lubię takową literaturę, więc z przyjemnością sięgnę.

    OdpowiedzUsuń

Komentarze zawierające linki do blogów bądź podlinkowany tekst zostają natychmiastowo usunięte. W zamian proponujemy współpracę bannerową, po szczegóły zapraszamy na mail.