Tytuł: "Elena. Wygrać z losem"
Tytuł oryginalny: "Elena. Ein Leben fur Pferde"
Autor: Nele Neuhaus
Wydawnictwo: Media Rodzina
Ilość stron: 311
Opis wydawcy: Rodzina Weilandów prowadzi ujeżdżalnię i szkołę nauki jazdy konnej, konkurując z rodziną Jungblutów. Pomiędzy rodzinami panuje głęboka nienawiść, której źródeł Elena nie zna.
Dziewczynka spędza ostatnie dni jesieni, jeżdżąc na ukochanym koniu Fritzim. I zakochuje się w Timie Jungblucie, jedynym chłopcu, w którym nie wolno jej się zakochać.
Pewnego dnia okazuje się, że dziadek Eleny tonie w długach i stajnia musi trafić w ręce komornika. Długi podejmują się spłacić rodzice Eleny, ale wiąże się to z radykalnymi posunięciami. Ulubiony koń Eleny, który jako źrebię uległ ciężkiemu wypadkowi, trafia po jej błaganiach do stajni z wysłużonymi końmi. Jeden kłopot mniej. Tyle że Elena jest wierna przyjaźni…
Zakazane uczucie, intryga kryminalna, a w tle wspaniała opowieść o miłości do koni.
Nasza opinia: Mam za sobą już kilka książek młodzieżowych o koniach, a każda była inna. Szpital dla koni, zawody bez których dziewczyna nie może żyć, powrót na farmę do ojca... Ech, mnóstwo tego jest. Co dziwniejsze, każda książka się trochę różniła, a styl każdego autora nadawał jej zupełnie inne oddziaływanie na czytelnika. Gdy dowiedziałam się więc o tej książce, miałam ochotę ją przeczytać i sprawdzić, jakich wrażeń mi dostarczy. Zaciekawił mnie motyw kłótni między rodzinami. Od razu na myśl przychodzi "Romeo i Julia", co rzeczywiście było podobne w tej książce. Samo zakończenie daje jednak duże pole do wyobraźni, a czytelnik nie wie czy rzeczywiście wszystko dobrze się ułoży...
Pierwsze co się rzuca w oczy po dostaniu książki w swoje ręce jest okładka. Moim skromnym zdaniem jest zbyt dziecinna. Dużo. Bohaterka książki jest starsza od dziewczynki, która pojawia się na okładce. Dzięki takiemu wizerunkowi książkę kupiłabym dziewięciolatce, a nie trzynastolatce, czy nawet piętnastolatce. Nie mówię, że okładka jest brzydka. Przyciąga wzrok, jest dziewczęca i przedstawia to, co ma przedstawiać. Książka kierowana jest do młodszej młodzieży, jednak polska wersja okładki wydaje mi się zbyt dziecinna, a oryginalna zbyt poważna.
"Gotując się z wściekłości, wyrwałam mu czek z dłoni. - Cieszę się, że to pan będzie użerał się teraz z tą głupią Ariane i jej męczącymi rodzicami - oznajmiłam i z wielką przyjemnością obserwowałam, jak z twarzy Richarda Jungbluta znika uśmiech."
Lubię przeczytać sobie kilka informacji o autorze książki, zanim po pozycję sięgnę. Tak było i w tym przypadku, a to co przeczytałam lekko mnie zdziwiło. Nele Neuhaus jest popularną autorką kryminałów, które osiągnęły szczytową popularność. Co więc ją skusiło do napisania książki dla młodzieży? Tego nie wiem, jednak przyznam, że w tym momencie moje wyobrażenie na temat poziomu książki zmalało. Nie miałam zastrzeżeń do tego, czy będzie dobrze napisana ale do tego, czy nie będziemy mieć do czynienia z poważnym językiem. Jaka trzynastolatka z łatwością przeczyta książkę napisaną językiem dla dorosłych? Na dodatek typowo kryminalnych książek? Chyba żadna.
![Elena Elena](https://lh3.googleusercontent.com/blogger_img_proxy/AEn0k_sXOhO7n79Braiw5IPj3UR4ygokovCTVroGfjjCiQBipvO5fjhzN1alwLNDngsgvh4owOOLnL5-VxOSdct2gP63UA6L8JrBhXWvhFLr1XJIPCKKVK6mOh4=s0-d)
Błędem, jaki popełniła autorka jest według mnie źle dobrała wiek bohaterów. Dużo lepiej sprawdziłoby się według mnie podniesienie wieku Eleny i Tima do szesnastu lat, a obniżenie wieku Christiana do czternastu. Miłość między trzynastolatkami wyglądała w moich oczach trochę śmiesznie, a reakcje piętnastolatka na dwa lata młodszą siostrę były przesadzone. Ja rozumiem, że rodzeństwo może się nie lubić, ale tutaj wyglądało to jak walka o tron w królewskiej rodzinie!
"Walczyliśmy zawzięcie. Kopałam i drapałam, a Christian wykręcał mi ręce. - Au! - krzyknęłam. - Puść mnie! - Nie byłam szczególnie delikatna, ale on naprawdę sprawiał mi ból. Co gorsza, wcale nie zamierzał mnie puścić! [...] Ktoś wpadł do siodlarni, złapał Christiana wpół i zdjął go ze mnie. Brat puścił moje ramię, ale w ostatniej chwili kopnął mnie jeszcze w piszczel."
Książka opowiada ciekawą historię. Muszę przyznać, że czegoś takiego się nie spodziewałam. Było wiele filmów, czy książek o ratowaniu koni po wypadkach, o trenowaniu ich w sekrecie, czy zakazanej miłości, ale połączenie tego w książkę dla nastolatek było według mnie dobrym posunięciem. Czytelnik może mieć wrażenie, że pomysł na książkę jest oklepany, ale powinien być z lektury zadowolony. Dlaczego? Bo po przeczytaniu pozycji jesteśmy usatysfakcjonowani, a młoda nastolatka powinna być z takiej książki zadowolona. Mimo wszystko uważam, że można by było zmienić wiek bohaterów, a wszystko wyglądałoby dużo bardziej realnie.
Ocena ogólna: Queen Dee 8/10 Small Metal Fan --/--
Za możliwość przeczytania książki dziękuję