sobota, 14 czerwca 2014

Recenzja książki "Wilcza księżniczka" - Cathryn Constable

Tytuł: "Wilcza księżniczka"
Tytuł oryginalny: "Wolf Princess"
Autor: Cathryn Constable
Wydawnictwo: Bukowy Las
Ilość stron: 272
Opis wydawcy: Sophie, osierocona i niepozorna uczennica angielskiej szkoły dla dziewcząt, marzy o romantycznych przygodach i pragnie być kimś wyjątkowym, ale nawet w najśmielszych fantazjach nie wyobraża sobie tego, co ją spotka...
Pewnego dnia ona i jej dwie koleżanki wygrywają miejsca na szkolną wycieczkę do dalekiej Rosji. Tam trafiają do złego pociągu, a potem na stację kolejową gdzieś w rosyjskiej głuszy. Z fatalnej opresji ratuje podróżniczki piękna i zagadkowa księżniczka Anna Wołkońska, która zabiera je do swego pałacu. Oczarowuje gości opowieściami o zagubionych brylantach i tragicznej przeszłości swego rodu. Jednak gdy zapada noc, pod pałac podchodzą wilki, a księżniczka coraz bardziej interesuje się samą Sophie, dziewczynki zaczynają się bać…
Pasjonująca, tajemnicza, stylowa Wilcza księżniczka należy do tych książek, które mają szansę stać się współczesną klasyką, łącząc baśń z przygodą i historią bohaterki, która odkrywa, kim naprawdę jest, jaką wartość ma przyjaźń i co jest w życiu najważniejsze.

Nasza opinia: Sophie Smith jest 13-letnią sierotą. Jej matka zmarła niedługo po jej narodzinach, a jej ojciec zginął w wypadku. Główna bohaterka nie ma żadnej rodziny. Chodzi do szkoły z internatem dla dziewcząt w Londynie. W pokoju mieszka z Delfiną - Francuzką, dbającą bardzo o swój wygląd - oraz Marianną - zwykłą, szarą kujonką. Pewnego dnia 3 przyjaciółki jadą do Rosji, ale nie wszystko idzie zgodnie z planem wycieczki.

Tak mógłby wyglądać opis "Wilczej księżniczki". Niestety tak nie wygląda.

Dziękuję Ci wydawco za opis zdradzający co najmniej połowę fabuły. Uwielbiam znać treść połowy książki, a w połowie znać już zakończenie. No myślałam, że po prostu szlag mnie trafi. Dobra, Sophie jest sierotą, ma wiele marzeń, nagle jedzie do Rosji. Czemu by na tym nie skończyć? Od kiedy to opisy muszą być niemalże streszczeniami? 

"Wilczą księżniczkę" czyta się bardzo szybko i przyjemnie. Fabuła nie należy do najbardziej złożonych i porywających, ale jest w niej coś magicznego i wciągającego. Klimat zaśnieżonej Rosji jest bardzo fajnie utrzymywany (aż musiałam się zakopać z książką pod kołdrą w czerwcu). Niestety czytanie u mnie wyglądało to mniej więcej tak i myślę, że część osób, które przeczytały "Wilczą księżniczkę" podzieli moje zdanie: 

Czytam, czytam... Kiedy one dotrą do tego pałacu? O, dotarły. Fajnie, jestem już w połowie... Ej, ale chyba już wiem jak to się skończy. O matulu... Teraz to już jestem pewna jaki będzie koniec. Ile zostało jeszcze? Ponad 80 stron?! No dobra, dam radę. Te pościgi, te wybuchy... Aha, no to mamy zakończenie, które przewidziałam. Jeszcze trochę zakończenia... Matko, ile moż.. Koniec?! Serio? Świetnie. Idę pisać recenzję.



"-Co jest? - zapytała Sophie.
-W zasadzie to jesteś całkiem ładna (...) Regularne brwi. Idealna skóra. Tyle że nikt tego nie zauważa, bo zawsze zapominasz się uczesać. Nie mówiąc już o twoim szkolnym swetrze, który ma pełno dziur."

Sposób myślenia głównej bohaterki przypominał mi trochę mój. Do czasu. Na początku Sophie była po prostu dziewczynką z głową pełną marzeń głównie o podróży do Rosji, w dziurawym swetrze, nie przejmowała się zbytnio wyglądem. Zwykła 13-latka zaczęła zdobywać moje serce, ale w okolicach połowy miałam ochotę poderżnąć tej słodkiej dziewczyneczce gardło za jej głupotę i naiwność. Może brzmi to trochę zbyt drastycznie, ale jak przeczytacie to zrozumiecie o co mi chodzi.

Chcę dodać parę zdań na temat wydania. Okładka niezbyt mi się podoba, głównie z powodu świecących srebrnych liter i płatków śniegu. Twarz dziewczyny i kolorystyka też nie do końca do mnie przemawiają. W przeciwieństwie do okładki, strony są niemal idealne. Bardzo przyjemny dla oka odcień, czcionka odpowiedniej wielkości, spore marginesy i interlinia. To wszystko sprawiło, że oczy ani troszkę mi się nie zmęczyły od czytania.

Uważam, że "Wilcza księżniczka" jest dobrą pozycją dla młodszych nastolatek. Mam na myśli dziewczyny w wieku 11-13 lat. Nie mam zastrzeżeń co do tego, żeby młodsze osoby sięgnęły po tę książkę, jednak starsze nastolatki, a tym bardziej osoby dorosłe będą lekko znudzone lekturą i zawiedzione przewidywalnością i brakiem złożonej fabuły.
Ocena ogólna: Small Metal Fan 6/10 Queen Dee --/--

Za możliwość przeczytania dziękuję
Wydawnictwu Bukowy Las

Książka przeczytana w ramach wyzwania Uporać się z własnymi zbiorami

piątek, 13 czerwca 2014

Recenzja książki "Trening umysłu dla bystrzaków" - dr Tracy Packiam Alloway

Tytuł: "Trening umysłu dla bystrzaków"
Tytuł oryginalny: "Training Your Brain For Dummies"
Autor: dr Tracy Packiam Alloway
Wydawnictwo: Helion, Septem
Ilość stron: 232
Opis wydawcy: Pimp your mind, czyli wyćwicz swój mózg. Chcesz na zawołanie przypominać sobie nazwisko aktora, który gra w tych wszystkich filmach o wampirach, no i już nigdy nie zastanawiać się, po co właściwie idziesz do kuchni? Zachodzisz w głowę, czy naprawdę wykorzystujesz swój mózg tylko w 10%? A może chciałbyś, by Twój mózg pomógł Ci w walce ze stresem? Jeśli choć na jedno pytanie odpowiedziałeś TAK, ta książka jest właśnie dla Ciebie. Koniec z rozkojarzeniem i nawet chwilowymi problemami z pamięcią. Dzięki temu podręcznikowi zwiększysz potencjał swojego umysłu, a regularne ćwiczenia poprawią jego funkcjonowanie i wzmocnią na tyle, by zapobiec pogarszaniu się jego kondycji z wiekiem.
Nasza opinia: Sięgnęłam po tę książkę dlatego, że w sumie lubię się uczyć, zdobywać wiedzę, rozwijać się... a mózg jest do tego bardzo potrzebny. Często mam problemy ze skupieniem się i jako blondynka intensywniej niż inni muszę dążyć do zdobywania wiedzy. Lubię rozwiązywać krzyżówki i sudoku, a w takich publikacjach pojawiają się różne zadania, chyba więcej mówić nie muszę.

W "Treningu umysłu dla bystrzaków" nie jest ważne w jakiej kolejności się czyta. Jest to książka tego typu, gdzie po prostu czytamy to, co aktualnie nas interesuje, potem odkładamy książkę, a za kilka dni znowu do niej wracamy. Takich pozycji nie da się przeczytać od początku do końca jednym tchem, bo po prostu mózg się lasuje od tej ilości informacji i i tak nie da się nic zapamiętać, więc po co? Czytamy jakąś super-hiper-ekstra-wspaniałą powieść (no dobra, może nie super-hiper-ekstra-wspaniałą, ale jakąś, którą Wam poleciłyśmy <reklamy podprogowe wszędzie>), a do "Treningu umysłu" zaglądamy wieczorkiem i czytamy jeden rozdział.

Na początku każdej części jest ramka informująca nas o czym będzie, a na początku każdego rozdziału jest wypunktowane to, czego się z niego dowiemy. W książce zastosowane są różne ikony, pogrubienia i ramki, które ułatwiają znalezienie interesujących nas rzeczy oraz pokazują ważne fragmenty, których nie powinniśmy pomijać.

Autorka pisze przystępnym dla zwykłego czytelnika (Oczywiście ja jestem jedyna w swoim rodzaju. Dobra, Wy też... ale chyba nie dalibyście rady przeczytać takiej książki napisanej specjalistycznym językiem, prawda?), łatwym do zrozumienia. Czasami zwraca się bezpośrednio do nas [To coś dla takich forever alone jak ja, żeby pomyśleli, że ktoś ich lubi] i mówi, że nie musimy wszystkiego czytać [dr Tracy Packiam Alloway tak dobrze rozumie mnie i mój brak czasu...], często także odsyła nas do innych części i rozdziałów. Każdy bardziej specjalistyczny termin jest wytłuszczony, a następnie wyjaśniony, w taki sposób, że każdy to zrozumie (tak, nawet ja).

W "Treningu umysłu dla bystrzaków" są oczywiście informacje teoretyczne o budowie i funkcjonowaniu mózgu, ale jest też dużo ćwiczeń i sposobów, żeby usprawnić tę galaretę, co nam siedzi w czaszce. Dr Tracy Packiam Alloway przekazuje nam wiedzę dotyczącą diety i najróżniejszych innych zachowań i nawyków pomagających w zwiększeniu wydajności mózgu. W książce możemy znaleźć wiele przykładów, ćwiczeń i wskazówek. Pojawia się trochę specjalistycznego nazewnictwa, ale wszystko jest dokładnie wyjaśnione, tak aby każdy śmiertelnik mógł z przyjemnością wyćwiczyć swój mózg.

Wydanie podoba mi się, bo... fajnie się wygina. [tu powinno być moje zdjęcie jak wyginam książkę z uśmiechem psychopaty, ale chyba przestalibyście czytać moje posty :C] Okładka nie jest zbytnio zachęcająca, kolory mogłyby być mniej kontrastowe. Ta okładka kojarzy mi się z takimi tanimi szyldami, tablicami i bannerami z reklamami powieszonymi na pięknej XIX-wiecznej kamienicy, w dodatku świeżo odrestaurowanej. No po prostu krew człowieka zalewa. Jak można szpecić coś tak cudownego? Tak samo z tą książką. Wnętrze jest wartościowe, nieźle napisane, a okładka mówi "Jestem reklamą, jestem reklamą! Idź sobie. Ta treść jest MOJA." [tak, wiem, że okładki nie mówią..., ale mogłyby! Miałabym tyyylu przyjaciół! ^^].

Tak, żeby podsumować to jakoś w miarę logicznie, napiszę, że "Trening umysłu dla bystrzaków" jest bardzo rzetelnie wykonaną książką. Są w niej przykłady z życia codziennego, historii, sposoby na usprawnienie swojego umysłu, ale także duża dawka wiedzy o budowie i funkcjonowaniu mózgu. Polecam każdemu kto interesuje się tego typu zagadnieniami i/lub chce poprawić wydajność swojego umysłu w przyjemny i bezbolesny sposób.
Ocena ogólna: Small Metal Fan 8/10 Queen Dee --/--

Za możliwość przeczytania dziękuję
Wydawnictwu Septem

Książka przeczytana w ramach wyzwania Uporać się z własnymi zbiorami