poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Recenzja książki "Życzenie" - Alexandra Bullen


Tytuł: "Życzenie"
Tytuł oryginalny: "Wish"
Autor: Alexandra Bullen
Wydawnictwo: Bukowy Las
Ilość stron: 315
Opis wydawcy: Olivia Larsen rozpacza po śmierci bliźniaczej siostry Violet… aż do chwili, gdy na progu jej nowego domu w San Francisco zjawia się piękna, tajemnicza suknia. Nie tylko wygląda magicznie, ale i ma czarodziejską moc. Potrafi spełnić jedno życzenie Olivii, ona zaś nie pragnie niczego innego, jak tylko powrotu siostry z zaświatów. Mając znów Violet u swego boku, otrzymuje wraz z siostrą drugą szansę na życie. Wkrótce okazuje się, że obie siostry mają jeszcze do dyspozycji dwie suknie – i zostały im jeszcze dwa życzenia. Lecz czary nie mogą rozwiązać wszystkich problemów. Olivia jest zmuszona stanąć twarzą twarz ze swymi demonami, aby nauczyć się znów śmiać, kochać i żyć.
Nasza opinia: Śmierć. To właśnie ona jest tym, czego nie możemy sobie wyobrazić. Gdy ktoś umiera, ktoś bliski, czujemy wielki smutek z powodu straty. Jednak jak byśmy się poczuli gdybyśmy stracili swoje lustrzane odbicie? Według wszystkich to lepsze odbicie? 
   Przyznam, że do sięgnięcia po książkę zachęca sama okładka, obok której nie można przejść obojętnie. Na dodatek, odnoszę wrażenie że przekazuje ona odbiorcy wszystko co potrzeba. Widzimy dziewczynę - delikatną i subtelną, sukienkę - elegancką, lecz piękną oraz motyle - delikatne magiczne istoty, które kojarzą się z magią. Gdy już weźmiemy do ręki tą książkę, zerkniemy na opis, który zachęca nie mniej niż sama okładka. Można jednak odnieść wrażenie, że jest to kolejna typowa dla nastolatek, co jest niestety prawdą. Czytając ją, nie zauważyłam nic, co pozwoliłoby się jej wznieść nad inne książki młodzieżowe z wątkiem magicznym.
   Sama bohaterka była tak normalna, że aż czasem nudna. Nie była asertywna, nawet jak czegoś nie chciała zrobić, to zgadzała się na to. Nie rozumiem tutaj jej toku działania. Nie było też porywów akcji, a książka była napisana językiem prostym i lekkim, co cechuje powieści młodzieżowe. Jednak trzeba przyznać, że pomysł autorki jest dość oryginalne, a znak magii w motylach był dla mnie czymś magicznym i cudownym zarazem. Nie była ona też typową dziewczyną opisywaną w książkach - nie była szczęśliwa, a jej życie nie było zasłane różami. Musiała pokonać wiele przeszkód, by poradzić sobie ze swoją sytuacją.
  Samo wydanie było bardzo dobre. Jak już wspomniałam - okładka przyciąga wzrok, opis przyciąga jeszcze bardziej. Co do czcionki i interlinii - nie można mieć zastrzeżeń, bo czyta się tę pozycję zaskakująco szybko!
   Uważam, że jest to typowa książka młodzieżowa i spodoba się większości miłośniczek lektury tego typu. Autorka miała oryginalny pomysł, a bohaterka nie byłą typową królewną, które często pojawiają się w tych książkach. Mimo to, bohaterka mnie nie denerwowała i po części rozumiałam jej ból. Książkę polecam, bo warto poznać historię Olivii i Violet! :)
Ocena ogólna: Queen Dee - 8/10 Small Metal Fan - --/--

Za możliwość przeczytania książki z całego serca dziękuję
Wydawnictwu Bukowy Las

czwartek, 25 kwietnia 2013

Recenzja książki "Szkice do teorii wychowania kreatywnego" - Andrzej J. Sowiński

Tytuł: "Szkice do teorii wychowania kreatywnego"
Autor: Andrzej J. Sowiński
Wydawnictwo: Impuls
Ilość stron: 275
Okładka: twarda
Opis wydawcy:   Książka poświęcona została niezwykle ważnej problematyce. Walory naukowe, poznawcze i edukacyjne pracy podkreślają autorskie tabele i rysunki. Podejmując ciekawą formę szkicu, Autor w sposób inspirujący skłania do refleksji, dyskusji i dalszych poszukiwań. Szkic to w istocie swej projekt czegoś, to zakreślenie ram problematyki bez wnikania w jej szczegóły. W sztuce szkic oznacza swobodny rysunek, zazwyczaj koloru czarno-białego, „podkład” pod realizację większego dzieła, później wypełnianego barwami. Przyjęcie przez Autora książki konwencji szkicu skłania nie tylko do kreatywnego pochylenia się nad niezwykle ważną problematyką, ale także inspirująco zachęca do twórczej refleksji oraz do podejmowania autorskich prób realizacji zasygnalizowanych koncepcji w praktyce wychowawczej. 
Z recenzji prof. zw. dr hab. Urszuli Ostrowskiej
Nasza opinia: "Książka Szkice do teorii wychowania kreatywnego powstawała w latach 2010–2012. Autor wykorzystał w niej artykuły lub ich fragmenty wcześniej już publikowane w innych pracach zbiorowych, na użytek niniejszej pracy zebrane, uporządkowane i zmodyfikowane. Całość została wzbogacona o fragmenty referatów wygłoszonych na konferencjach naukowych." To właśnie kawałek przedmowy. Jak widać, jest to kolejna książka naukowa o wychowaniu, życiu w społeczeństwie, kreatywności i twórczości. Zahacza ona o bardzo ważne aspekty wychowania. To właśnie rodzice, nauczyciele i środowisko kształtuje nas i mówi jacy jesteśmy. To właśnie oni uczą nas jak się zachować, jak żyć... Jednak, czasem coś idzie nie tak, ktoś sprowadzi nas na złą drogę... Jednak, czy zastanawialiśmy się kiedyś czym jest dla nas "zła droga"? Może ja palę papierosy i nie uważam, że to jest czymś złym. Może biorę narkotyki i uważam że jest to dobre? Każdy z nas ma inną definicję dobra i zła, choć statystyczna odpowiedź to taka, że i papierosy, i narkotyki są złe. 
  Książka jest napisana mocno naukowym językiem, z dużą ilością specjalistycznych zagadnień. Porusza jednak ważny temat, jakim jest wychowanie. Cóż, to od niego się wszystko zaczyna, w końcu rodzimy się z białą kartką i to rodzice nam ją zapisują. Muszą więc wiedzieć jak dobrze takie dziecko wychować i tutaj mają to napisane w sposób oficjalny, mało praktyczny, jednak skłaniający do refleksji i przemyśleń. Książka nadaje się zarówno dla rodziców, którzy mają wychować dziecko jak i dla takich, którzy sami chcą się o tym dowiedzieć czy zmienić coś w swoim wychowaniu. Pozycja jest też kierowana do pedagogów, socjologów i osób które pracują z dziećmi i młodzieżą. Osobiście ani nie jestem rodzicem, ani nie pracuję z dziećmi jednak książka skłoniła mnie do refleksji nad swoim własnym wychowaniem i być może w przyszłości moich dzieci. 
Ocena ogólna: Queen Dee - 8/10 Small Metal Fan - --/--

Za możliwość zapoznania się z treścią książki dziękuję
Wydawnictwu Impuls

wtorek, 23 kwietnia 2013

Recenzja książki "Time Riders 1. Jeźdźcy w czasie" - A. Scarrow


Tytuł: "Time Riders. Jeźdźcy w czasie"
Tytuł oryginalny: "Time Riders"
Autor: Alex Scarrow
Wydawnictwo: Zielona sowa
Ilość stron: 432
Opis wydawcy: Liam O’Connor powinien zginąć na morzu w 1912 roku. Maddy Carter powinna umrzeć w katastrofie lotniczej w 2010 roku. Sal Vikram powinien zginąć w pożarze w 2029 roku.
Jednak na chwilę przed wydaniem ostatniego tchnienia pojawił się przed nimi ten sam tajemniczy mężczyzna, który wypowiadał zawsze te same słowa: „Złap mnie za rękę…”
Jednak Liam, Maddy i Sal nie zostali ocaleni. Zostali zwerbowani do tajnej organizacji, o której istnieniu nikt nie wie. Teraz mają tylko jeden cel – naprawiać historię ludzkości. Dlaczego? Ponieważ podróże w czasie istnieją, i jest wielu takich, którzy cofają się w czasie aby zmienić bieg historii. Dlatego powstała tajna organizacja Time Riders – aby powstrzymać tych, którzy podróżują w czasie, przed zniszczeniem świata.
Nasza opinia: Wyobraź sobie, że podróże w czasie są możliwe. Co byś zrobił? Pewnie chciałbyś coś zmienić, ale trzeba się zastanowić jaki będzie tego efekt i czy to jest tego warte? Trzy osoby z różnych stuleci bronią świat przed tym, żeby nikt nie zmienił znanej nam rzeczywistości z 2001 roku. Niestety, pewien mężczyzna postanawia - w jego mniemaniu - naprawić świat. Przenosi się do 1941 roku, aby porozmawiać z samym Hitlerem.
 Motyw podróży w czasie pojawia się dość często w różnych formach. Choć jeśli chodzi o książki nie czytałam wielu o takiej tematyce, to uważam, że tutaj jest to pokazane w świeży i bardzo interesujący sposób. Autorowi można pogratulować wielkiej wyobraźni. Wizje zmian różnych wydarzeń historycznych są realistyczne i dopracowane. Książka dzięki temu i akcji trzyma w napięciu od pierwszych stron, aż do samego końca. Denerwujące było przez pewien czas to, że czytelnik zna już powód przesunięcia czasu, a bohaterowie nie i gdzieś się plączą. Na szczęście nie trwało to długo. Zdenerwowanie na niewiedzę Jeźdźców zastąpiło napięcie związane z komplikacją akcji. Rozdziały są krótkie, co bardzo przyspiesza czytanie. Posiadam tę książkę w formie e-booka i zdziwiło mnie to, że tak szybko ją skończyłam. Mam tylko małą uwagę. Jeżeli ktoś - tak jak ja - lubi czytać książki zaczynając od ostatniej strony to w tym przypadku nie radzę. Możecie sobie zepsuć całą przyjemność.
 Alex Scarrow bardzo dobrze łączy fakty z fikcją literacką. Podobała mi się postapokaliptyczna wizja świata. Jestem ciekawa, czy w innych książkach i kolejnych częściach serii autor spisał się na takim samym poziomie. "Time Riders" wciąga, nie pozwala o sobie zapomnieć, a klimat jest cudowny. Nie wiem czy sięgnę po kolejne części "Jeźdźców w Czasie". Może tak, może nie, ale na pewno zmierzę się jeszcze z twórczością tego autora. 
Ocena ogólna: Small Metal Fan - 9/10 Queen Dee - --/--

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję



poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Recenzja Książki "Detektyw Monk na patrolu" - Lee Goldberg


Tytuł: "Detektyw Monk na patrolu"
Tytuł oryginalny: "Mr. Monk on Patrol"
Autor: Lee Goldberg
Wydawnictwo: Rebis
Ilość stron: 336 (wydanie kieszonkowe)
Okładka: Miękka
Opis wydawcy: Kolejny tom niesamowitych przygód słynnego detektywa Monka
Porucznik Randy Disher przeprowadził się do Summit w stanie New Jersey, gdzie objął stanowisko komendanta policji. Gdy włodarze miasteczka trafiają do więzienia za korupcję, Disher musi tymczasowo objąć obowiązki burmistrza. W akcie desperacji zwraca się do jedynej osoby, której może zaufać i co do której ma pewność, że rozwiąże zagadkę seryjnych włamań. Kiedy Monk wraz z Natalie zgadzają się mu pomóc, Disher zatrudnia ich jako funkcjonariuszy policji, a Summit staje się wkrótce najczystszym i najbardziej symetrycznym miastem na kuli ziemskiej. Jednak włamania nie ustają, dochodzi nawet do morderstwa. Komuś bardzo zależy na tym, aby Monk i jego asystentka wyjechali z Summit w trumnach...
Lee Goldberg jest scenarzystą serialu filmowego Detektyw Monk i wielu innych programów telewizyjnych. Dwukrotnie był nominowany do nagrody Edgar Award, przyznawanej najwybitniejszym autorom kryminałów.
Nasza opinia: W tej książce poznajemy Monk'a, który jest detektywem wydziału zabójstw w San Francisco. Jest on maniakiem czystości i równowagi, dla niego liczba nieparzysta jest przekleństwem a wszystko musi być równomiernie rozłożone. Frytki muszą mieć tą samą długość, krakersy muszą być identycznie prostokątne, a kotleciki idealnie okrągłe. Jeśli nie - nasz detektyw dosłownie wariuje... No cóż, mamy tutaj do czynienia z osobą, która ma na tym punkcie niezłego świra. Mimo to, jest on świetnym detektywem. Żaden szczegół nie ujdzie jego uwadze, a żadna sprawa nie zostanie zakończona bez rozwiązania. Dlatego, gdy porucznik i jednocześnie burmistrz Summit ma kłopoty - zwraca się z prośbą do Monk'a. 
     Przyznam, że nie jestem fanką kryminałów i książek detektywistycznych, bo najczęściej są nudne jak flaki z olejem i nic się nie dzieje - w końcu to nie kino akcji. Jednak tutaj byłam zaskoczona tym, że książka mnie naprawdę wciągnęła. Przeczytałam ją dość szybko, hamując się i delektując treścią słów. Sama narracja książki mnie zaskoczyła! To nie detektyw Monk opowiadał historie, a jego asystentka - Natalie! Jej punkt widzenia także przypadł mi do gustu, więc 'dogadałyśmy się' bez problemu. Same postacie bardzo mnie zaintrygowały. Może nie było tutaj ich dokładnych opisów, ale wyczuć było różnice między pracodawcą a asystentką. Zachowanie Monk'a wcale mi nie przeszkadzało, widać było przez to że nawet jeśli ktoś jest tak ograniczony w działaniu (nie wsiądzie do nie wyczyszczonego środkami dezynfekującymi pojazdu) to i tak może być świetny w tym co robi, a jego fobia może się do czegoś przydać. W końcu dostrzeganie detali jest w tej karierze bardzo ważne! 
     Samo wydanie, mimo że jest kieszonkowe, jest bardzo dobre. Niezbyt jasne kartki, czarna czcionka i przejrzysty motyw bardzo ułatwia czytanie, dzięki czemu nie błądzę wzrokiem po wersach szukając odpowiedniego a mój wzrok się nie męczy. Także samo dzielenie książki na rozdziały było pomocne, szczególnie gdy szukało się danego fragmentu - miały one nazwy, więc czytelnikowi łatwo było znaleźć np. zgubione miejsce w którym zakończył na dany moment czytanie. 
     Polecam tę książkę wszystkim, nawet tym którzy nie są fanami książek detektywistycznych i nie oglądali serialu (sama nigdy go nie widziałam, ani nie czytałam innych książek z przygodami tego detektywa). Na mnie ta książka zrobiła bardzo pozytywne wrażenie, a śledzenie historii bohaterów sprawiło mi niemałą przyjemność! Mogę więc szczerze przyznać, że jest to najlepsza detektywistyczno-kryminalna książka jaką przeczytałam!
Ocena ogólna: Queen Dee - 10/10 Small Metal Fan - --/--

Za możliwość przeczytania książki z całego serca dziękuję
Wydawnictwu Rebis

niedziela, 21 kwietnia 2013

Recenzja książek z serii "Klub kociaków słodziaków" - Sue Mongredien


Tytuł: "Klub kociaków słodziaków. Nowy dom Imbirka"
Tytuł oryginalny: "Kitten Club. Ginger's New Home"
Autor: Sue Mongredien
Ilustracje: Emilia Robledo
Wydawnictwo: Papilon
Ilość stron: 95
Okładka: miękka.
Opis wydawcy: Ania, Małgosia, Lila, Róża, Ela i Maja to najszczęśliwsze dziewczynki pod słońcem - każda ma śliczne kociątko. Założyły klub, aby spotykać się i opowiadać o przygodach ukochanych zwierzątek.
Ania nie mogła uwierzyć, kiedy rodzice zgodzili się, aby miała kotka. Dziewczynka od razu pokochała Imbirka i postanowiła być jego najlepszą kocią mamą! Jednak biedny Imbirek zaczyna chorować... Czy dziewczynki z klubu będą umiały mu pomóc?
Nasza opinia: Ośmioletnia Ania przeprowadza się z Londynu na wieś. Jest zaniepokojona przeprowadzką i tym, czy znajdzie przyjaciół. Okazuje się, że rodzice mają dla niej niespodziankę - Ania dostanie kociątko! Kotka jej cioci - Beza - właśnie urodziła sześć maleństw. Ania wybiera sobie rudego kociaka, którego nazywa Imbirek.
 Jest to pierwsza część serii. Dziewczynki poznają się nawzajem, wybierają kotki, nadają im imiona, uczą się zajmować pupilami, no i oczywiście tworzą klub, aby móc opowiadać sobie o przygodach swoich zwierzątek. Tutaj uwaga skupiona jest na tym, że Imbirek choruje i Klub Kociaków Słodziaków próbuje dowiedzieć się dlaczego.
 Język jest prosty, delikatny i pełen opisów, lecz nie przesadzonych. Czcionka jest dosyć duża, co ułatwi samodzielne czytanie dziecku. Ilustracje są czarno-białe, w sam raz dla dziewczynek w wieku około sześciu lat, które powoli powinny się odzwyczajać od obrazków w książkach. Wydanie nie jest zbyt wysokiej jakości, ale jest dobre i myślę, że zachęcające dla dziewczynek (brokat, pastelowe kolory i mały słodki kotek na okładce).
 Spodobała mi się dedykacja - jednakowa dla pierwszej i drugiej części - "Dla każdego, kto kiedykolwiek chciał mieć kotka". Zgodzę się z tym i dodam, że ta seria będzie najlepsza dla dziewczynek w wieku 5-8 lat.
Ocena ogólna: Small Metal Fan - 6/10 Queen Dee - --/--



Tytuł: "Klub kociaków słodziaków. Wielka ucieczka Dymka"
Tytuł oryginalny: "Kitten Club. Smokey's Great Escape"
Autor: Sue Mongredien
Ilustracje: Emilia Robledo
Wydawnictwo: Papilon
Ilość stron: 95
Okładka: miękka. Najładniejsza z tych widocznych w poście.
Opis wydawcy: Ania, Małgosia, Lila, Róża, Ela i Maja to najszczęśliwsze dziewczynki pod słońcem - każda ma śliczne kociątko. Założyły klub, aby spotykać się i opowiadać o przygodach ukochanych zwierzątek.
Maja uwielbia swojego kotka Dymka, ale nie może poświęcić mu zbyt wiele uwagi. Jedna z koleżanek z klubu ma pomysł, jak pomóc Mai lepiej zorganizować czas. mimo to ciągle coś idzie niezgodnie z planem i malutki Dymek wkrótce wpada w prawdziwe tarapaty.
Nasza opinia: Maja nie umie zorganizować dobrze czasu, nie wywiązuje się ze swoich obowiązków. Jej koleżanka postanawia jej pomóc. Jednak nie wszystko idzie zgodnie z planem i ktoś wypuszcza Dymka z domu.
 "Wielka ucieczka Dymka" to druga część serii. W niej bardziej poznajemy członkinie Klubu. Opowieść zawarta w tej książeczce jest lepsza od pierwszej. Głównie ze względu na to, że "Nowy dom Imbirka" był pewnego rodzaju wstępem. Jeśli chodzi o wydanie i język to właściwie nie mam nic do dodania. Wszystko jest w recenzji wyżej. Plusem, na który dopiero teraz zwróciłam uwagę, jest to, że wszystkie imiona i nazwiska są polskie. W książkach dla dzieci jest to wg mnie duża zaleta.
 "Klub kociaków słodziaków" pokazuje blaski i cienie posiadania zwierzątka w sposób idealny dla dziewczynek około sześciu, siedmiu lat. Wszystko jest opisane delikatnie i z humorem.
Ocena ogólna: Small Metal Fan - 8/10 Queen Dee - --/--



Tytuł: "Klub kociaków słodziaków. Wielka przygoda Zygzaczka"
Tytuł oryginalny: "Kitten Club. Ziggy's Big Adventure"
Autor: Sue Mongredien
Ilustracje: Emilia Robledo
Wydawnictwo: Papilon
Ilość stron: 95
Okładka: miękka.
Opis wydawcy: Ania, Małgosia, Lila, Róża, Ela i Maja to najszczęśliwsze dziewczynki pod słońcem - każda ma śliczne kociątko. Założyły klub, aby spotykać się i opowiadać o przygodach ukochanych zwierzątek.
Róża nie może już się doczekać, kiedy zabierze swojego skorego do zabaw kotka do ogrodu. Zygzaczek uwielbia psocić i zawsze świetnie się przy tym bawi. Okazuje się jednak, że bardzo boi się wychodzić na zewnątrz. Czy ktoś pomoże Zygzaczkowi przełamać strach?
Nasza opinia: Nadeszły długo oczekiwane dni. Kotki mogą wychodzić na zewnątrz. Róża myślała, że gdy tylko wypuści Zygzaczka na dwór będzie szczęśliwy. Niestety, okazuje się, że kotek boi się wychodzić na zewnątrz. Czy uda mu się pokonać strach?
 Już naprawdę nie wiem co napisać. W recenzjach książeczek z tej serii, które są powyżej znajdziecie wszystko co o tym myślę. Wszystko jest dziewczęce, ma jakąś wartość. Ogólnie całokształt wychodzi bardzo fajnie i mogę polecić "Klub kociaków słodziaków". :)
Ocena ogólna: Small Metal Fan - 7/10 Queen Dee - --/-- 


Za książeczki z serii "Klub kociaków słodziaków"
dziękuję Wydawnictwu Papilon.
                         

sobota, 20 kwietnia 2013

Recenzja Książki "Źródła sukcesu szkolnego młodzieży licealnej" - Jolanta Krystyna Boryszewska

Tytuł: "Źródła sukcesu szkolnego młodzieży licealnej"
Autor: Jolanta Krystyna Boryszewska
Wydawnictwo: Impuls
Ilość stron: 198
Okładka: miękka
Opis wydawcy: Tematyka książki jest związana z najbardziej aktualnymi pytaniami stawianymi przez wszystkie osoby uczestniczące w procesie edukacji - Co można zrobić, jakie warunki stworzyć, jakie działania podjąć, aby w pełni wykorzystać potencjał uczniów? Pytanie to zostało uzupełnione o szereg pytań szczegółowych: W jakim stopniu poziom intelektualny i poziom rozwoju emocjonalnego sprzyjają odnoszeniu sukcesu szkolnego? Jakie działania mogą podjąć rodzice uczniów? Jakie działania proponowane przez szkołę są najcenniejsze dla rozwoju możliwości ucznia? Jakie działania związane ze środowiskiem rodzinnym i szkolnym mogą stać się przeszkodą ograniczającą rozwój? Opracowanie to jest oparte na badaniach, które były prowadzone wśród młodzieży licealnej, ich nauczycieli i rodziców. Dzięki temu odpowiedzi na pytania, które stały się asumptem do poszukiwań pochodzą z trzech płaszczyzn - od uczniów, rodziców i nauczycieli. Pozwala to na pełniejszą i bardziej wnikliwą analizę zagadnienia.
Nasza opinia: Książka jest poradnikiem, który pokazuje ważne tematy. Jest to jednak pozycja dla osób, które siedzą w tym 'głębiej', tzn pedagogów, socjologów, nauczycieli - osób, którym się to na coś przyda i same mogą to wykorzystać. Przeciętnemu człowiekowi, nawet jeśli jest rodzicem i chce poprawić wyniki swojego dziecka, czy osobą która po prostu chciałaby trochę na ten temat przeczytać - to się nie przyda. Owszem, poznamy tu tajniki wiedzy na ten temat, jednak musimy być przygotowani na naukowy język i jeszcze bardziej nieznane pojęcia, które są tłumaczone w stopce... Przyznam, że tych tłumaczeń jest mnóstwo, na kilku stronach te tłumaczenia zajmują pół strony! Sama muszę przyznać, że nie zrozumiałam wszystkich zagadnień przedstawionych w książce. Mimo to, jest tu wiele interesujących pojęć i z ciekawością czytałam o nich dowiadując się coraz więcej. Być może w przyszłości przyda mi się ta wiedza, a prawie każdy jej ułamek jest w życiu przydatny! To, że teraz czegoś nie potrzebuję nie oznacza, że w przyszłości także mi to będzie nie potrzebne - warto na to zwrócić uwagę. Istotnym problemem związanym z funkcjonowaniem człowieka jest poszukiwanie odpowiedzi na pytanie: co należy zrobić, jak się zachowywać, czym się kierować w swoich wyborach, aby mieć poczucie szczęścia. - Od tego zdania zaczyna się ta książka, a gdy ją przeczytamy dowiemy się jakie są odpowiedzi na te pytania, jednak wiadomo - każdy jest inny, myśli inaczej. Autorka odpowiedziała na te pytania tak, jak ona czuje i jak zostało udowodnione, więc nie można się tym kierować całkowicie, jednak z pewnością przedstawione przez nią odpowiedzi będą pomocne w naszym osobistym kierowaniu życiem. Autorka także wstawiła do książki tabele i wykresy aby lepiej przedstawić treść, co rzeczywiście poprawia jakość przyswajanej przez czytelnika treści ;).
Książka jest napisana naukowym językiem - trzeba być na to przygotowanym, jednak jeśli ktoś chce się zapoznać z tematyką przedstawianą w książce to polecam tę pozycję, gdyż można się z niej dowiedzieć dużo na ten temat.
Ocena ogólna: Queen Dee - 5/10 Small Metal Fan - --/--

Za możliwość przeczytania książki dziękuję
Wydawnictwu Impuls

środa, 17 kwietnia 2013

Odpowiedzi Liebster Award nr.4

Już po raz czwarty nasz blog został nominowany do Liebster Award tym razem przez Zerr i Zuz Recenzjum. Poniżej możecie przeczytać nasze odpowiedzi na pytania. :)

1. Czy jest jakiś bohater filmu/książki, z którym w jakiś sposób się identyfikujesz?
SMF: Hm.. Czy się identyfikuję.. Raczej nie. Wiadomo, w każdym bohaterze książki/filmu można znaleźć cechy podobne do naszych, ale w tym momencie nie umiem niczego konkretnego wymienić. No, ewentualnie Alicję z "Alicji w Krainie Czarów" :)
QD: Hm... W sumie ciężko tak porównać do jednej osoby, szczególnie że cech jest dużo itd ;) 

2. Od kiedy prowadzisz bloga i dlaczego go założyłaś/założyłeś?
SMF: Bloga prowadzimy od siedmiu miesięcy. Dlaczego go założyłyśmy? Jeśli o mnie chodzi to ze względu na chęć podzielenia się z innymi moimi opiniami.
QD: <jak wyżej :D>

3. Skąd wzięła się nazwa twojego bloga?
SMF: Szczerze mówiąc, to nie wiem xD
QD: Od książek i daty założenia bloga (2012 > 1220)

4. Jakiego języka chciałabyś/chciałbyś się nauczyć i dlaczego?
SMF: O matulu! Najlepiej każdego :D Po to, żebym spełniając moje marzenie (zwiedzić caały świat) nie miała problemów z komunikacją. Najbardziej chyba chciałabym nauczyć się włoskiego, bo najbardziej (zaraz po angielskim), by mi się przydał. Wszelkie oznaczenia w nutach są po włosku, uwielbiam włoskie jedzenie, we Włoszech jest ciepło, więc pewnie zamieszkam tam na jakiś czas. :)
QD: Chciałabym się uczyć jeszcze niemieckiego, kontynuować włoski i hiszpański, dalej mówić po francusku i angielsku :)

5. Bez czego nie ruszasz się z domu i dlaczego?
SMF: Bez ubrania. xD Nie wiem jak Wy, ale ja nie lubię chodzić bez niego po mieście :D Jeśli chodzi o rzecz, to w sumie nie mam takiej :)
QD: Bez czego się nie ruszam z domu? Hm... Dość dziwne pytanie... Bez książki się czasem ruszam, zawsze chodzę w ubraniu jak koleżanka wyżej, telefonu czasem nie biorę, portfela też nie...

6. Co, oprócz czytania, lubisz robić najbardziej?
SMF: Grać na gitarze, słuchać muzyki, rozmawiać z ludźmi, oglądać filmy, spacerować, robić zdjęcia, marzyć...
QD: Jeździć konno (western oczywiście), spacerować, robić zdjęcia, pisać.

7. Ile czasu w ciągu dnia spędzasz na czytaniu?
SMF: Ojejku.. Bardzo ciężko mi to określić.. Czasem to są cztery godziny, a czasem nic nie przeczytam..
QD: Średnio 2/2,5 godziny dziennie, czasem wyjdzie więcej, czasem mniej ;)

8. Co uważasz za swoją najgorszą cechę charakteru i dlaczego akurat to?
SMF: Lenistwo. To chyba oczywiste. Mając mnóstwo czasu nie zrobię nic, bo mi się nie chcę, a potem muszę zrobić wszystko, gdy zostaje mi powiedzmy godzina. :/

QD: Myślę, że wrodzoną złośliwość. Oczywiście nie do wszystkich ale czasem jak coś powiem to mogę kogoś urazić... Choć bardzo rzadko mi się to zdarza!
9. Czy chciałabyś/chciałbyś posiadać jakieś super moce? Jeśli tak, to jakie i dlaczego akurat te?
SMF: Teleportacja! Ewentualnie latanie.. (tak można zwiedzić świat ^^ i uciec gdzieś szybko, nie trzeba jeździć autobusami.. brr..)
QD: Latanie, albo zdolność do zmienienia postaci na jakieś zwierzę.

10. Jaki jest Twój  ulubiony gatunek książek?
SMF: Hmm.. W sumie to bez znaczenia, byleby się czymś wyróżniała i żeby coś się w niej działo. Chociaż mimo wszystko skłaniam się w stronę thrillerów. :)
QD: Urban fantasy, paranormal romance, fantasy, since-fiction...

11. Jak zaczęła się Twoja przygoda z czytaniem?
SMF: Od tego, że w wieku czterech lat nauczyłam się czytać :D
QD: Pff... Gdy nauczyłam się czytać ;)

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Recenzja książki "Jane Austen ukradła mi chłopaka" - Cora Harrison

Tytuł: "Jane Austen ukradła mi chłopaka. Sekretny pamiętnik"
Tytuł oryginalny: "Jane Austen stole my boyfriend. Secret diary."
Autor: Cora Harrison
Wydawnictwo: Drzewko Szczęścia 
Ilość stron: 381
Opis wydawcy: Kontynuacja powieści "Byłam najlepszą przyjaciółką Jane Austen". Porywająca opowieść o oszałamiających młodzieńcach, przepięknych sukniach, pewnej zwyczajnej dziewczynie… i Jane Austen!
Jane marzy by spotkać intrygującego mężczyznę. Przystojnego, odważnego dżentelmena, który zatańczy równie wspaniale jak wicehrabia, a pojedynkować będzie się niczym sam król.
Bale, plotki, skandale - Jane i Jenny nie nudzą się w Bath. Wszystko zmieni się, gdy Jane sama stanie się najczęstszym tematem plotek, a przyjaciółki będą musiały walczyć o odzyskanie jej dobrego imienia.
Nasza opinia: Będąc zafascynowana pierwszą częścią serii o Jane Austen, postanowiłam sięgnąć także po drugą. Miałam skrytą nadzieję, że okaże się ona tak dobra jak pierwsza i autorka nie zniszczy swojego dzieła. Przyznam, że mnie bardziej wciągnął bardziej pierwszy tom (ale w drugim było tyle samo śmiechu i ciekawych wydarzeń), ale i tak bardzo szybko książkę przeczytałam, a to sprawiło mi nie małą przyjemność!  Tak jak wcześniej książka wprawiła mnie w dobry humor. Jest ona taka pozytywna, przekazuje czytelnikowi taką energię... Od razu się jest bardziej uśmiechniętym :D. Tak jak w poprzednim tomie, przeczytałam informacje od autorki i rozwiało się wtedy moje pytanie: "Skąd taki tytuł?". A mianowicie, autorkę zainspirowała do tego mowa Mery Russell Mitford, o nastoletniej Jane: "Mama mówi, że była wtedy najładniejszym, najzabawniejszym, najbardziej afektowanym, polującym na męża motylem, jakiego pamięta.". Ten cytat bardzo spodobał się Corze i to dzięki niemu możemy teraz przeczytać tę powieść. Chciałabym także zwrócić jeszcze uwagę na okładkę książki. Jest ona prosta, ale pastelowe cieszące oko kolory przyciągają uwagę. Widząc ją nie potrafiłabym się nie zatrzymać! Musiałabym ją wziąć w rękę i przeczytać chociaż opis, chociaż pierwszy rozdział... A potem pewnie wylądowała by w mojej biblioteczce, zapewne na szlachetnej półce dla ulubionych powieści. Nawet oryginalna okładka nie wydaje mi się tak zachęcająca. W drugą część historii Jenny Cooper musi przetrwać rozłąkę ze swoim ukochanym, który wyrusza w podróż i ma wrócić dopiero za rok! Sama nie wiem co bym wtedy zrobiła, bo cierpienia to są z pewnością straszne i nie zazdroszczę ich Jenny. Na dodatek sam ślub z ukochanym Thomasem nie jest pewien... Nie będę wam już nic mówić, bo musicie mieć frajdę a ja jak się rozgadam to już jej mieć nie będziecie - więc czytajcie, a dowiecie się co się dalej wydarzyło ;). Chciałam wam jeszcze wspomnieć o bardzo ciekawych ilustracjach, którymi Jenny ozdabia swój pamiętnik. Często przedstawiają one kogoś, o kim była mowa gdy dziewczynki żartowały, bądź kogoś poznawały. Niektórym może przeszkadzać takie podsuwanie bohaterów, ale ja nie wzięłam tych ilustracji do serca i często się śmiałam mając inne wyobrażenie.
 Jeśli chcecie wejść w dorodny świat sukien, bali, miłości i kłamstw to sięgnijcie po tę książkę. Nigdy nie przypuszczałam, że tak polubię Jane i Jenny! Dzięki nim przekonałam się także do XIX wieku i być może zacznę coś czytać pod tym kątem, może nawet trochę bardziej polubiłam formę pamiętnika? Polecam, sama dawno nie czytałam tak pozytywnej książki!
Ocena ogólna: Queen Dee - 10/10 Small Metal Fan - --/--

Za możliwość przeczytania książki z całego serca dziękuję
Wydawnictwu Drzewko Szczęścia

niedziela, 14 kwietnia 2013

Recenzja książki "Legenda. Rebeliant" - Marie Lu


Tytuł: "Legenda tom 1 - Rebeliant"
Tytuł oryginalny: "Legend"
Autor: Marie Lu
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Ilość stron: 304
Opis wydawcy: Mroczna przyszłość, w której nic nie jest takie, jak się wydaje. 
Dwa odmienne światy, i dwoje młodych bohaterów, którzy stają w walce przeciwko sobie.Piętnastoletnia June – geniusz militarny kontra jej rówieśnik Day – nieuchwytny przestępca.
Ich ścieżki krzyżują się. Rozpoczyna się wyścig na śmierć i życie.
Republika, miejsce niegdyś znane jako zachodnie wybrzeże Stanów Zjednoczonych, jest uwikłana w wieczną wojnę ze swymi sąsiadami, Koloniami.


Oszałamiająca pierwsza powieść Marie Lu, pełna akcji, napięcia i romansu, bez wątpienia wciągnie i poruszy każdego czytelnika.

Piętnastoletnia June, urodzona w elitarnej rodzinie w jednej z najbogatszych dzielnic Republiki, jest wojskowym geniuszem. Posłuszna, pełna pasji i oddana ojczyźnie, jest wychowywana na przyszłą gwiazdę najwyższych kręgów Republiki.Również piętnastoletni Day, urodzony w slumsach sektora Lake, jest najbardziej poszukiwanym przestępcą Republiki, ale kierujące nim motywy wcale nie są tak podłe jak by się mogło wydawać.
Pochodzący z dwóch różnych światów June i Day nie mają powodu, by się spotkać, aż pewnego dnia brat June, Metias, pada ofiarą morderstwa, a Day staje się głównym podejrzanym. Wciągnięty w śmiertelną zabawę w kotka i myszkę, Day ucieka, próbując jednocześnie uratować swą rodzinę, a June desperacko usiłuje pomścić śmierć brata.
Zbieg okoliczności sprawia, iż oboje odkrywają prawdę o wydarzeniach, przez które połączyły się ich losy. Dowiadują się też, że ich ojczyzna gotowa jest sięgnąć po wszelkie dostępne środki, by zataić sekrety.
Nasza opinia: Przeczytałam tę książkę jako e-book, co nie zmienia faktu że jak każda ma zalety, jak i wady. Zacznę od wad, a tak naprawdę to jednej rzucającej się jak dla mnie w oczy wady. Być może moją opinie zwiększył fakt, że czytałam ją na komputerze, ale ona nadal jest niezależnie w jakiej wersji. A mianowicie, miałam wrażenie jakbym czytała blogowe opowiadanie - najczęściej coś czego po prostu nie da się czytać, akcja jest prosta, wszędzie powtarzające się wyrazy, błędy i co najważniejsze - prosty język. Z tego co wiem autorka nie jest już nastolatką, a mimo to miałam wrażenie że tak jest. Jakby ktoś, kto nie ma pojęcia o pisaniu zebrał ołówki i zaczął pisać na dodatek nie starając się i przelewając myśli na papier w tak prosty sposób... Bez żadnych przenośni i dodatków, na dodatek zupełnie nieoficjalnie. Pisaniem się można bawić, owszem, ale nie przesadzajmy. Od samej książki nie oczekiwałam za dużo - najczęściej książki młodzieżowe są pisane przez nastoletnie osoby, które zupełnie się na tym nie znają - pewnie po części dlatego, że nie ma im kto tego pokazać. Ale teraz może zalety tej powieści, których mimo wszystko według mnie jest trochę mało. Zacznijmy od bohaterów. Ich postacie bardzo mi się podobały. Bohaterowie różnili się od siebie, a jednak mieli kilka wspólnych cech, które zostały w książce przedstawione. Podobał mi się też pomysł na przedstawienie dwóch pól widzenia - bohaterki i bohatera, przez co mogliśmy się dowiedzieć jak patrzą na świat. Sama Republika i tajemnica chorób bardzo mi się podobała, byłam ciekawa jak to się rozwinie, co się stanie. Także sama wojna między Republiką, a buntownikami była ciekawa. Jednak, nie dostałam tego czego chciałam. Nie dowiedziałam się co z chorobą (nie do końca było to napisane wprost moim zdaniem i powinno być kontynuowane), nie dowiedziałam się także jak potoczy się wojna, nie dowiedziałam się co się stanie z przyjaciółką Day'a. Tyle niewiadomych... Ja rozumiem, że to trylogia ale pierwsza część powinna być zachęcająca! Warto poruszyć temat związku romantycznego między bohaterami, który mi wcale nie przeszkadzał. Prawie wszyscy uważają, że to tak szybko w "Igrzyskach Śmierci" było cacy... Widocznie nie czytacie dużo książek młodzieżowych, czy Paranormal Romance, takie jest moje zdanie. Według mnie akurat ten romantyczny wątek był dobrze napisany i nie przeszkadzał mi on ani trochę. Sam pomysł autorki na powieść nie był jednak oryginalny i choć mnie wciągnął, to nie była to powieść która na długo zostanie w mojej pamięci... 
Ocena ogólna: Queen Dee - 5+/10 Small Metal Fan - --/--

Za możliwość przeczytania książki dziękuje serwisowi wydawnictwa Zielona Sowa
Klub Recenzenta

piątek, 12 kwietnia 2013

Recenzja książki "Chłopcy" - Jakub Ćwiek


Tytuł: "Chłopcy"
Autor: Jakub Ćwiek
Ilustracje: Robert Adler
Wydawnictwo: Sine Qua Non (SQN)
Ilość stron: 320
Okładka: twarda
Opis wydawcy: Rykiem silników, kukiem wystrzałów i głośnym: BANGARANG! - tak zwiastują swoje przybycie Zagubieni Chłopcy, najbardziej niezwykły gang motocyklowy na świecie. Niegdyś wierni towarzysze Piotrusia Pana, dziś odziane w skórzane kurtki zakapiory pod wodzą zabójczo seksownej Dzwoneczek. Zrobią wszystko, by przetrwać... i dobrze się przy tym bawić. Bez względu na cenę.
Jakub Ćwiek powraca z nową wystrzałową historią! Przekonajcie się, co wyjdzie z połączenia ciężkiego klimatu rodem z popularnego serialu "Sons of Anarchy" z bajkowymi postaciami klasycznej powieści Jamesa M. Barriego "Piotruś Pan". Ilustracje do książki wykonał Robert Adler.
Nasza opinia: Zagubieni Chłopcy (choć dorośli, wciąż niedojrzali) bez Piotrusia Pana, za to z bezwzględną i seksowną Mamą, czyli oczywiście Dzwoneczkiem, to bardzo nietypowy gang motocyklowy. Dawni mieszkańcy Nibylandii przeniesieni w polskie realia, ubrani w skórzane kurtki i mieszkający w opuszczonym lunaparku, robią wszystko, by przetrwać, ale przede wszystkim bawić się najlepiej jak się da.
  Do przeczytania zachęcił mnie sam pomysł - jak się potem okazało, bardzo ciekawy i oryginalny - połączenia bajkowych postaci  i elementów z powieści J.M.Barriego z gangiem motocyklowym. Przygody Zagubionych Chłopców są opisane mocnym językiem i pokazują, że mimo upływu lat, wciąż drzemią w nich dzieci. Brakowało mi co prawda wyjaśnienia, skąd się biorą zombie (?). Rozumiem, że jadąc Skrótem, gdy się zboczy z drogi, to nieuniknione jest spotkanie różnych potworów, ale mógłby być rozdział o tym skąd i z jakiego powodu one się tam wzięły. Za to bardzo podobała mi się opowieść, gdzie pojawił się Cień Piotrusia. W sumie każdy rozdział jest jedyny w swoim rodzaju, a postaci są bardzo dobrze dopracowane. Mocny język, pełen wulgaryzmów mi nie przeszkadzał. W sumie dodawał autentyczności, bo jaki mężczyzna odziany w skórę nie bluźni? Pomyślcie jakby to było, gdyby mówili coś w stylu: "Och, zacną dziewoję przyprowadziłeś mój drogi". Zabawne, prawda? Dlatego używanie w "Chłopcach" wulgaryzmów jest uzasadnione.
   Książka podzielona jest na siedem rozdziałów, z których każdy opowiada osobną historię gangu. Muszę dodać, że jest spis treści. Niby mało istotna rzecz, ale cieszy, bo ostatnio rzadko się z tym spotykam. Wydanie jest solidne i bardzo ładne. Okładka przedstawia Dzwoneczka i dwóch Zagubionych Chłopców - Milczka i Kędziora. Ważne jest to, że zachęca do przeczytania. Strony mają przyjazny dla oka kolor i czcionkę. Jest także wstążka-zakładka. Ilustracje są dobre, ale mogłyby być lepsze. Zdecydowanie bardziej podoba mi się ta na okładce niż te wewnątrz książki.
  "Chłopcy" wciągają od pierwszych stron. Pomysł, klimat, dopracowani w każdym szczególe bohaterowie, oraz to, że można przy tej książce odpocząć sprawia, że naprawdę warto po nią sięgnąć. Myślę, że jest to pozycja odpowiednia dla każdego (choć wbrew temu, że odnosi się do bajki zdecydowanie nie jest dla najmłodszych), choć raczej dla tych lubiących cięższe klimaty. :)                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                  
Ocena ogólna: Small Metal Fan - 9/10 Queen Dee - --/--

Za możliwość przeczytania dziękuję 

czwartek, 11 kwietnia 2013

Recenzja książki "Obudź swoją kreatywność" - Dagmara Gmitrzak

Tytuł: "Obudź swoją kreatywność. Jak aktywować twórczy potencjał"
Autor: Dagmara Gmitrzak
Wydawnictwo: Helion, Sensus
Ilość stron: 198
Okładka: Miękka
Opis wydawcy: Żyj tak, by każdy dzień rozkwitał w Twoich rękach!
  • Otwórz się na kreatywność i zacznij tworzyć
  • Poznaj lepiej samego siebie — odkryj różne aspekty własnej osobowości
  • Aktywuj wewnętrzny twórczy potencjał
Chcesz być bardziej kreatywny? Pragniesz tworzyć, ale nie wierzysz w swoje możliwości? Czujesz się wypalony i marzysz o pracy, która przyniesie Ci satysfakcję? A może jesteś człowiekiem renesansu, który ma wiele pasji i nie wie, jak je połączyć? Z pomocą tej książki odbędziesz podróż w głąb siebie, której celem jest aktywacja Twojego potężnego twórczego potencjału. Dowiesz się, jak myśleć kreatywnie, docenisz atuty swojego typu osobowości, odkryjesz różnorodne inteligencje. Poznasz sposoby radzenia sobie z negatywnym myśleniem, lękiem i samokrytyką. Odkryjesz dwie życiowe postawy, lifeventure i artventure, które pomogą Ci spełniać największe marzenia. Zrozumiesz, na czym polega sekret fascynacji innymi osobami. Poznasz każdy etap procesu kreacji oraz trzydzieści skutecznych sposobów aktywowania twórczego potencjału. Obudzisz w sobie pasję, zachwyt i ciekawość świata.
Twoje życie może być fascynującą przygodą. Skorzystaj z naturalnego daru, jakim jest kreatywność, i doświadczaj spełnienia w każdej sferze życia.

Ta książka zainspiruje Cię do wprowadzenia pozytywnych zmian w życiu.
BONUS - Złote Prawa Twórczości w formacie MP3!
Trochę o autorce: Dagmara Gmitrzak - trenerka rozwoju osobistego, socjolog, terapeutka technik holistycznych, dziennikarka. Ukończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na Uniwersytecie Warszawskim, z trzyletnią specjalizacją z pomocy społeczno-terapeutycznej. Ukończyła trzyletnie szkolenie z muzykoterapii i psychodramy oraz dwuletnie podyplomowe dziennikarstwo na UW. Od 2001 prowadzi warsztaty rozwoju osobistego i szkolenia dla firm. Pasjonuje ją zjawisko twórczości i nieograniczone możliwości ludzkiego umysłu. Jest autorką pięciu książek.
Nasza opinia: Każdy chyba wie, jak ważny jest twórczy potencjał. Już od początku naszej edukacji, nauczyciele pomagają go nam wykryć i powiedzieć jak go używać. Przydaje się on codziennie. W pracy, na uczelni, w szkole czy w domu. Ważnym elementem jest umiejętność jego wykorzystania. Nie wiem czy wiecie, ale aby mieć marzenia trzeba mieć kreatywność. Aby móc wyobrażać sobie coś, co się nie dzieje i istnieje tylko w naszej głowie. Brak kreatywności to brak marzeń, a chyba każdy chce je mieć! Możemy także przeciwstawić się naszej niskiej samoocenie i dowiedzieć się jak ją zwalczyć, ta książka pokaże jak to zrobić.
Jeśli chodzi o książkę i jej wydanie. Przyznam, że zakochałam się w okładce książki. Jest taka kolorowa, w pastelowych barwach a i przedstawiane obrazy przepełniają mnie taką pozytywną energią! Od razu zachęciła do przeczytania! Jednak, gdy zerknęłam do środka to z lekka się przeraziłam. Wyglądała na mocno naukową książkę, w której trudno zrozumieć to, co się czyta. Mimo gorszego pierwszego wrażenia, dość dobrze mi się ją czytało i nie było zbyt dużo specjalistycznym językiem napisane. Przeszkadzały mi jednak cytaty pisane jasną, szarą czcionką której na białym papierze prawie nie było widać. Czytanie więc było mało komfortowe, oczy się trochę w tych momentach męczyły - ale bez przesady.
Uważam że jest to świetna książka jak dla osób które mają niską samoocenę, chcą być bardziej pomysłowe czy po prostu poczytać poradnik, który jeszcze bardziej może zwiększyć ich poziom kreatywności.                                                                                                                                              Ocena ogólna: Queen Dee - 8/10 Small Metal Fan - --/--

Za możliwość przeczytania książki dziękuję
Wydawnictwu Helion, związek Sensus

sobota, 6 kwietnia 2013

Recenzja Książki "Ostatni Smokobójca" - Jasper Fforde

Ostatni Smokobójca - Jasper FfordeTytuł: "Ostatni Smokobójca. Księga pierwsza, kronik Jennifer Strange"
Tytuł oryginalny: "The Last Dragonslayer"
Autor: Jasper Fforde
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Ilość stron: 311
Okładka: Miękka
Opis wydawcy:
   Przepis na Smokobójcę
Do koncepcji świata rodem z Harry’ego Pottera dodać szczyptę humoru à la Pratchett, całość zamieszać ze zwrotami akcji z powieści Agathy Christie. Następnie dusić na smoczym ogniu w sosie z klimatu Wysp Brytyjskich.
   W starych dobrych czasach magia była potężna i niezastąpiona: pomagała obronić królestwo przed najeźdźcą i przeczyścić zatkany odpływ. Ale dzisiaj środek do udrażniania rur jest tańszy niż zaklęcie, a na latających dywanach rozwozi się pizzę. Splendor magii zanika, czarowanie powszednieje, bo i moce już nie te same…
Zupełnie niespodziewanie czarodziejów nawiedzają prorocze wizje, a wraz z nimi rośnie magiczna energia. Co z tym wszystkim ma wspólnego ostatni smok, którego śmierć przepowiedziano?
Odpowiedź na to pytanie znaleźć może jedynie nowo mianowany Smokobójca: nastoletnia Jennifer, która wkrótce ma się dowiedzieć, że z wielką mocą w parze idzie równie wielka odpowiedzialność. Dziewczyna w towarzystwie ukochanego Kwarkostwora wyrusza na przygodę swojego życia kuloodpornym rolls-royce’em, nie wiedząc, co na nią czeka za granicami Smoczych Ziem.
Jedno jest pewne: nadchodzi Stara Magia!
Ilustracje do książki wykonał Robert Sienicki.
Nasza opinia: Nie wiem czy wiecie, ale bardzo lubię książki ze smokami, choć jeszcze bardziej gdy postacie są hybrydami człowieka i zwierzęcia. Książka zachęca do sięgnięcia już samym opisem, więc czemu miałabym myśleć o tym by jej nie przeczytać? 

"Dwoje ludzi próbowało mnie zabić, grożono mi więzieniem, dostałam szesnaście propozycji małżeństwa, zostałam wyjęta spod prawa przez króla Snodda. To wszystko i jeszcze więcej stało się w zaledwie kilka dni. Nazywam się Jennifer Strange"

Czytając tę książkę widać jednak, że jest to powieść przygodowa dla młodszych czytelników. Może i w książce dużo się dzieje, a pomysł autora na książkę był naprawdę oryginalny i ciekawy, ale nie znajdziemy tu wartkiej akcji (wszystko dzieje się spokojnie) a niektóre rzeczy można przewidzieć. Jednak, młodszy czytelnik byłby z niej zadowolony, zarówno chłopiec, jak i dziewczynka - obie strony według mnie zainteresowałaby ta powieść. Można też odnieść wrażenie, że ilustracje Roberta Sienickiego były w stylu komisowym. Przyznam, że są one ciekawe i po zakończeniu książki możemy porównać nasz wymyślony wygląd bohatera, z ilustracją go przestawiającą. Znajdziemy je na początku i końcu powieści (mogli dać jeszcze kilka w środek). Przyznam, że książka może przenieść czytelnika z powrotem w świat dzieciństwa i historii jakie się wtedy czytało, czy nawet oglądało. Była to dla mnie taka odskocznia od dzisiejszych czasów z powrotem w etap, gdy byłam mała. Sama historia odpowiada o zbliżającej się do szesnastki Jennifer Strange, która jest sierotą wychowaną w domu dziecka. Trafia jednak do domu czarodziejów, głównego budynku organizacji Kazam i tam ma pomagać przez kilka lat.  Ma ona także swojego zwierzaka Krakostwora, który kiedyś się do niej przyplątał, a potem został. Jednak moce czarodziejów zaczynają się zwiększać i nikt nie wie dlaczego. Może ma to związek z ostatnim żyjącym smokiem? Nikt tego nie wie, ale nowinek nie brakuje. Oto Jennifer Strange, która staje się ostatnim smokobójcą! 
Uważam, że książkę z czystym sumieniem można polecić zarówno dla osoby dorosłej, która chce wrócić na chwilę do dzieciństwa, jak i młodszym czytelnikom którzy chcą przeczytać jakąś fajną i ciekawą powieść. Mnie ona bardzo przypadła do gustu i pewnie kiedyś do niej wrócę. Ma się ukazać także jej kontynuacja, a jest ciekawa jak dalej potoczy się ta historia szczególnie, że koniec nie był w całości miły i radosny... Przekonajcie się sami! :)
Ocena ogólna: Queen Dee - 9/10 Small Metal Fan - --/--

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję
Wydawnictwu Sine Qua Non

wtorek, 2 kwietnia 2013

Recenzja Książki "Zielony Eliksir Życia" - Victoria Boutenko

Zielony eliksir życia - Victoria Boutenko
Tytuł: "Zielony Eliksir Życia"
Tytuł oryginalny: "Green for life"
Autor: Victoria Boutenko
Ilość stron: 248
Opis wydawcy: Zielone szejki to prawdziwa „bomba” witaminowa. Przygotowuje się je na bazie liściastych warzyw z dodatkiem owoców. Są smaczne i niezwykle odżywcze dla ludzi w każdym wieku. Zawierają dużo błonnika oraz kwasy tłuszczowe omega-3. Autorka to propagatorka surowej żywności i specjalistka od zielonych koktajli. W książce przedstawia sposób na zdrowe odżywianie, nie rezygnując jednocześnie ze smaku potraw i swojego stylu życia. Promuje picie roślinnych szejków, które dostarczają organizmowi potężnej dawki chlorofilu, witamin, minerałów, enzymów i antyoksydantów. Ponadto zawarte w publikacji historie osób pijących te odżywcze napoje oraz dodatkowe przepisy staną się źródłem Twojej inspiracji do samodzielnego ich komponowania. Wykorzystaj ten prawdziwy cud natury.
Nasza opinia: Przyznam, że jako wegetarianka mogę z całą szczerością powiedzieć, że informacje w tej książce są naprawdę dużo warte. Sama dowiedziałam się wielu rzeczy, których nie wiedziałam! Przykładowo: czy wiecie, że 0,5 kg jarmużu zawiera więcej białka niż jego zalecane dzienne spożycie przez człowieka? Jak widać, wcale nie trzeba jeść mięsa by dostarczać organizmowi potrzebnych składników odżywczych - za to samym mięsem by się nie dało żyć! Autorka przekazuje nam potrzebne informacje o "surowej diecie": zastosowaniu, co ona daje, jakie są jej plusy i minusy. Pisze też, że jej zastosowanie pomaga odzyskać dobrą formę i zdrowie, a także coś, na co jestem 'uczulona' i nie rozumiem osób, które stosuję tę metodę. Chodzi tutaj o diety głodówki, czy dietę baletnicy po których efekt 'jojo' jest bardzo duży, a sam organizm jest podniszczony - a i tak się po niej nie schudnie. Tak więc, choć chwilowa surowa dieta jest dobrym rozwiązaniem, zdecydowanie lepszym niż diety głodówki. Na końcu książki możemy zobaczyć przepisy na zielone eliksiry. Niestety my, jako osoby mieszkające w Polsce, mamy pewien spory problem... A mianowicie, część roślin u nas rzadko się spotyka. Takimi roślinami są: jarmuż, mango, kokosa biała, awokado, papryka jalapeno. Z pewnością każdą z tych rzeczy da się dostać, jedna nie są to typowe rzeczy widziane na ryneczku ;) Ta książka jest o tyle ciekawa, że w prostych tabelach (które zrozumie przeciętny człowiek) przedstawione są zawartości składników odżywczych w roślinie i tych, które potrzebuje człowiek by zdrowo żyć. Sama książka nie jest napisana w specjalistyczny sposób, choć niektóre wyrażenia mogą być dla nas nowością. Są także 'wywiady' z osobami, które zaczęły stosować ową dietę i powiem, że duża większość odpowiedziała, że ta dieta ma pozytywny stosunek na ich życie, a także, że takowe zielone eliksiry są smaczne. Czemu więc nie spróbować takiej diety? Może na początek nie róbmy wielkiego skoku, ale zaczynając od jednej szklanki eliksiru na śniadanie? Mam zamiar się przekonać, czy "surowa dieta" jest taka pozytywna, jak opisują ją te osoby! :)
Książkę polecam szczególnie osobom, które mają problemu zdrowotne, ale także tym które są ciekawe innej diety niż dotychczas. Jeśli więc macie ochotę na zmianę jadłospisu - śmiało sięgajcie po "Zielony eliksir życia"! :)

Ocena ogólna: Queen Dee - 10/10 Small Metal Fan - --/--

Za możliwość przeczytania dziękuję
wydawnictwu Studio Astropsychologii!




poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Opowiadanie zwyciężczyni Wiosennego konkursu

 Zakończył się Wiosenny konkurs z okazji pół roku naszego bloga. Jak pewnie wiecie wygrała Jasmine. Swoją odpowiedź wysłała nam na maila, ponieważ była nietypowa. Jako jedyna z uczestników konkursu napisała opowiadanie, m.in. dlatego wygrała. Poniżej możecie przeczytać zwycięską pracę. ;)

   "Zamknęła oczy.

   Zachwycona zaniosła się perlistym śmiechem. Zieleń wirowała jej w oczach niczym
nieznośne mroczki. Przemknęła wąwozem, klucząc między starymi drzewami.
   Niebiański krajobraz niemal lśnił niezwykłością, jakby chełpiąc się swym
niepowtarzalnym pięknem. Trawiaste wzgórza obrośnięte kwiatami jak kolorowe piegi
oprószały ich oblicza, nadając im radosne usposobienie. Śnieżnobiałe i zaróżowione płatki
kwiatów rozsypanych wśród liści okraszały wytworną koronę wysokich, rozłożystych
drzew. Daleki, rozległy horyzont dźwigał błękitny nieboskłon, górujący niczym samotny
ptak otaczający swymi skrzydłami cały świat. Popołudniowe słońce wylewało się z
nieba błyszczącymi strugami. Gdzieś w tle wił się warkocz rzeki rozpościerającej się
na podobieństwo wstęgi ozdabiającej czarowny bukiet. Dźwięki, których muzyka koiła
rozedrganą duszę, mieniły się wszystkimi odcieniami tęczy tonów. Lekki wietrzyk miał
moc rozwiewania wszelkich wątpliwości. Roztaczał słodką kwiatową woń wymieszaną z
zapachem świeżości o poranku.
   Wkroczyła niepewnie na łąkę zaścieloną blaskiem słońca. A wtedy nieodparte uczucie
szczęścia przysłoniło wszelkie wątpliwości i niemal siłą zaciągnęło ją w wąską przestrzeń
między drzewami jabłoni i czereśni. Jej serce zatańczyło z radości, a ona naśladując jego
rytm, wirowała wraz z nim. Poczęła wdychać woń kwiatów i kładącego się powoli do snu
dnia, jednocześnie wykonując energiczne piruety.
   Naraz przystanęła, a bladozielona sukienka zakręciła się wokół jej kolan. Rozwiane
przez wiatr proste, długie włosy opadły niechętnie na plecy. Dmuchnęła, gdy jedno złote
pasmo zgubiło się gdzieś na jej twarzy, przysłaniając widok. Westchnęła w rozmarzeniu i
poczęła spijać całą sobą piękny krajobraz, który sączył się do jej duszy niby słodki sok.
   Lekki powiew nagle zatrzepotał jej w uszach cichym szeptem. Otulił włosy kruchym
kwiecistym oddechem, który zadygotał w nich złotą falą. Uśmiechnięte słońce rozbłysło na
bladoróżowym niebie. Dziewczyna zachwiała się i wyginając zmysłowo ciałem zatańczyła
w jego złotych i pomarańczowych płomieniach. Zaśmiała się, zadzierając wysoko podbródek
i przymykając powieki. Jasne promienie łaskotały przyjemnie jej skórę na twarzy. W
przypływie uczucia beztroski podciągnęła falbany u sukienki i wtedy jej biodra same się
rozkołysały, a kolana rozluźniły. Dała porwać się cudowności chwili i nie otwierając oczu,
pobiegła przed siebie asfaltową drogą. Uśmiech nie schodził jej z twarzy. Czuła się tak lekka
jak piórko, jak delikatne skrzydełka motyla, jak miękki jedwab.
   Wiatr nagle mocniej zawirował wokół, a ona wraz z nim. Z wciąż przymkniętymi
powiekami runęła w ten wir. Głos wiatru zaświszczał jej w uszach. Owiewana przez niego,
zaczęła kręcić zgrabne piruety wokół własnej osi, nieznacznie posuwając się w przód.
   Właśnie obróciła się, wywijając na palcach całą serię obrotów, gdy wpadła na coś
dużego i twardego. Odbiła się od tego.
   W uszach głośno zaświstał jej huk wiatru, a zawroty głowy sprawiły, że straciła
równowagę. Jednak, o dziwo, nie upadła, bo coś, z czym się zderzyła, chwyciło ją w silne
kleszcze i zamknęło w mocnym uścisku. Mimo zdezorientowania uczepiła się tego, byleby
tylko nie uderzyć o równie twarde podłoże. Powoli podniosła powieki, a potem głowę i
zamarła… w ramionach czarnowłosego chłopaka.
   Dziewczyna odskoczyła od niego, jakby się poparzyła.
   Przez dłuższą chwilę mierzyli się wzrokiem. Kiedy spostrzegła palące jej skórę
spojrzenie ciemnych, brązowych oczu, wstrzymała oddech. Mankiety koszuli miał podwinięte
do łokci, a włosy sterczały w artystycznym nieładzie, błyszcząc refleksami odbijanymi przez
słońce. Przyglądał jej się z intensywnością w ciemnych tęczówkach, których brąz pociemniał
i był teraz wręcz obezwładniający. Rumieńce wypłynęły cicho na jej policzki. Jego uśmiech,
złoty w blasku schodzącego nad doliną słońca, otoczył mu twarz. Świetlne drobinki objęły
jego bujne włosy i zatańczyły w kącikach oczu.
   Zatonęła.
   Krzyk jakiejś nieludzkiej istoty wyrwał ją z marzeń sennych.
   Wstała, potarła oczy i przeciągnęła się w pościeli. Szybko zorientowała się, że wysoki,
piskliwy dźwięk dochodzi z gardła małego kolorowego ptaszka, który postanowił przysiąść
na parapecie jej okna i wyśpiewywać swoje arie dopóki ona nie zaszczyci go spojrzeniem.
Gdy tylko zerknęła w kierunku niezapowiedzianego gościa, ten umilkł i rozłożył skrzydła do
lotu. Zniknął. Tak samo jak jej piękny sen o panującej wszędzie wiosennej aurze.
   Ospale podniosła się z łóżka i podeszła do okna. Wiosna, którą wyśniła kojarzyła
się z dokładnym przeciwieństwem tego, co widziała przed sobą. Zaśnieżone wzgórza i
rozciągający się daleko las w niczym nie przypominały ukwieconych łąk. Mroźny wiatr
świszczący za oknem nie był ciepłym, kojącym wietrzykiem, którym chętnie by się otuliła. A
ponury, nostalgiczny nastrój nie mógł być odpowiednikiem wiosennego stanu zakochania.
   - Ach! – westchnęła, patrząc w szarość poranka. – Piękna ta zima tej wiosny."

Autorką opowiadania jest Jasmine (mail: 
aga18ilm@interia.eu).

Recenzja książki "Najciemniejsza część lasu" - Ramsey Campbell


Tytuł: "Najciemniejsza część lasu"
Tytuł oryginalny: "The Darkest Part of the Woods"
Autor: Ramsey Campbell
Wydawnictwo: Książnica
Ilość stron: 368
Okładka: miękka ze skrzydełkami.
Opis wydawcy: Lennox Price, niekwestionowany autorytet w dziedzinie zbiorowych omamów, utrzymuje  że rosnący w starym lesie Goodmanswood mech ma właściwości halucynogenne. Próba rozwiązania zagadki rujnuje jego karierę naukową i kondycję psychiczną  Usiłując wrócić do ukochanego gąszczu, ginie, lecz jego żonie wydaje się, że widzi go i słyszy w tajemniczych ruchach drzew i cieni. Niepokojąca głębia lasu przyzywa rodzinę Price'ów.
Wnuk Lennoxa, Sam, odpowiada na zew i udaje się w leśne ostępy, by lec w ramionach ukochanej... nie mając pojęcia, jaki owoc może wydać ta miłość. Zafascynowana magią lasu jego ciotka Sylwia w otoczonym kamiennym kręgiem kopcu, dokonuje przerażającego odkrycia...
Nasza opinia: Lennox Price to  autorytet w dziedzinie zbiorowych omamów. Niestety badania nad właściwościami halucynogennymi mchu w Goodmanswood sprawiły, że trafił do szpitala psychiatrycznego. Cała rodzina Price'ów w jakiś sposób jest związana z lasem, ciągnie ją do niego.
Ramsey Campbell - autor "Najciemniejszej części lasu" - jest najbardziej utytułowanym autorem horrorów. Dużo osób uwielbia jego książki. Ta, była pierwszą po jaką sięgnęłam i niestety mnie nie zachwyciła.
 Opis wydawcy jest dość zagmatwany. Dopóki nie zaczęłam czytać, nie wiedziałam, czy w książce jest opisane to wszystko, czy Lennox już umarł, czy umrze dopiero później, czy to o Sylwii, czy o Samie. O kim? Opis nie mówi właściwie nic, oprócz tego, że las jest niezwykły i jest tam halucynogenny mech. Za dużo postaci na raz. Czytając opis chce się mieć krótko i na temat o czym jest książka. Do przeczytania skłonił mnie sam motyw halucynacji. Liczyłam, że od pierwszej strony porwie mnie nastrój, jakieś zupełnie dziwne zdarzenia, coś wyjątkowego. Niestety zawiodłam się. Uwielbiam, gdy książka jest klimatyczna i od pierwszej strony stwarza coś cudownego, nawet jeśli akcja nie jest zdumiewająca to czasem klimat to nadrabia. Możliwe, że moja ocena jest taka, a nie inna z powodu, że ostatnio czytałam "Baśniarza" <recenzja>, który spełniał moje wszelkie wymagania. Przypuszczam, że podwyższył poprzeczkę na tyle, że nie byłam w stanie przebrnąć przez "Najciemniejszą część lasu".
 Muszę przyznać, że nie skończyłam tej książki, po prostu nie mogłam. Nie wciągnęła mnie, nie dałam rady, poddałam się. Do momentu, w którym przerwałam (w okolicach połowy) niewiele się dzieje, może dalej jest lepiej? Nie wiem.. Na pewno jeszcze raz spróbuję ją zacząć za jakiś czas, bo nie potrafię zostawić niedokończonej książki po jednej próbie przeczytania. Może to nie ten moment, może nie miałam nastroju, a może to po prostu książka nie dla mnie. Przekonam się jak spróbuję za jakiś czas znowu.
Ocena ogólna: Small Metal Fan - 4/10 Queen Dee - --/--

Za książkę dziękuję Grupie Wydawniczej Publicat!