wtorek, 30 lipca 2013

Recenzja książki "Dziewczyny atomowe" - Denise Kiernan

Tytuł: "Dziewczyny atomowe"
Tytuł oryginalny: "The girls of atomic city"
Autor: Denise Kiernan
Wydawnictwo: Otwarte
Ilość stron: 418
Opis wydawcy: Poznajcie Celię, Toni, Jane, Kattie, Virginię i wiele innych pięknych, młodych kobiet, które przyjechały z odległych zakątków Ameryki do pracy w mieście, którego nie było na mapach. Nie wolno im było mówić o tym, co robią. Rozpoczęły wyścig z czasem, aby uratować swój kraj. Zmieniły losy wojny i świata. Na zawsze. Bestsellerowa książka o zwykłych niezwykłych kobietach.
Nasza opinia: Chyba każdy wie o wybuchu bomby atomowej w Hiroszimie i Nagasaki. Jednak czy każdemu znana jest historia powstania "gadżetu", bo właśnie tak właśnie nazywana była bomba atomowa przez autorkę? Jest dużo opinii na temat zbombardowania tych dwóch miejsc Japonii. Niektórzy uważają, że było to dobre - w końcu to przyczyniło się do zakończenia wojny, a niektórzy że złe - bo człowiek nie powinien robić takiej krzywdy drugiemu człowiekowi. Pewnie każda z tych opinii ma ziarno prawdy i warto wziąć to pod uwagę.

"Bomba atomowa, którą pomogliście nam zbudować z wielkim oddaniem i przywiązaniem do patriotycznych obowiązków, stanowi  najbardziej niszczycielską broń, jakiej jeden kraj użył kiedykolwiek przeciwko drugiemu."

   Książka opowiada o losie osób (głównie kobiet), które pomagały w eksperymentach i tworzeniu gadżetu, jednak o tym nie wiedząc. Czy można coś tworzyć, nie wiedząc co to ma być? Jak widać można. Praca nad uranem, a także chemicznymi reakcjami była niebezpieczna. W każdym momencie coś przecież mogło pójść nie tak...
  Do pracy powołano mnóstwo osób, a samo miasteczko w którym mieszkali tylko robotnicy początkowo było budowane dla trzynastu tysięcy osób, a w krytycznym momencie było tam prawie osiemdziesiąt tysięcy ludzi! Dla ludzi, którzy byli informowani tylko o tym, ze dzięki pracy pomogą wygrać Ameryce drugą wojnę światową wybudowano nowe miasto, nowe społeczeństwo, w którym każdy miał ten sam cel jakim było zakończenie wojny. Jednak warunki mieszkalne nie były dobre, szczególnie dla ciemnoskórych, którzy mieszkali w barakach. Z resztą - życie w Oak Ridge dla nikogo nie było komfortowe. Trzeba było utrzymywać w tajemnicy to, co się tam robiło, bądź co się usłyszało. Dopiero po zakończeniu wojny wszystko się uspokoiło i można było powiedzieć coś więcej - choć nadal nie wszystko.

"Dzisiaj już cały świat zna tajemnicę, którą przez tyle miesięcy pomagaliście nam ukrywać. Cieszę się, iż mogę dodać, że japońscy generałowie poznali jej efekty lepiej niż my sami."

   Gdy pracownicy  placówek w końcu dowiedzieli się nad czym pracowali, zaczęli świętować. Każdy cieszył się z drobnej roli, jaką wykonał pracując w placówce. Jednak dla niektórych było to dużym obciążeniem. Pomoc w wygraniu bomby to jedno, a przyczynienie się do zabicia około 140 tysięcy ludzi w Hiroszimie, a potem kolejnych 40 tysięcy w Nagasaki. Przygotowana była także trzecia bomba, ale nie było konieczności jej użycia - Japonia się poddała.

"Pewna młoda pracownica [placówki] K-25 odłączyła się w pewnym momencie od świętujących ludzi i zaszyła w swoim pokoju w bursie. Usiadła, rozmyślając o własnej, drobnej roli, jaką odegrała w zbombardowaniu Japonii, i zaczęła płakać."

   Jak prezentuje się wydanie książki? Stosunkowo dobrze, choć białe strony bardzo dobrze odbijały promienie słoneczne, dzięki czemu musiałam się zaopatrzyć w okulary przeciwsłoneczne podczas czytania. Okładka była bardzo cienka i wyginała się podczas trzymania książki, przez co dodatkowo była nieporęczna.
   Autorka bardzo umiejętnie podeszła do napisania tej książki. Kilka lat spędziła nad zadawaniem skrupulatnych pytań osobom związanym z całym projektem. Z pewnością przeczytała także mnóstwo dokumentów, artykułów z gazet, czy z uprzejmości ludzi mogła zobaczyć ich pamiątki z tamtego okresu.  Dzięki tej książce mamy więc możliwość poznać rzeczywiste wydarzenia z punktu widzenia pracujących tam kobiet. Denise Kiernan nie szczędzi także opisów tego, co robiły w wolnym czasie, zakazów jakie obowiązywały pracowników i przeszłości każdej z bohaterek.
   Autorka bardzo dobrze ujęła w tej pozycji zarówno sam proces powstawania tzw. gadżetu, jak i codzienne życie bohaterek. Znajdziemy tutaj opis powstawania nowego miejsca, którego nie ma na mapach, a także to, w jaki sposób się rozwija. Poznamy zachowania kobiet, które w poszukiwaniu lepiej płatnej pracy i możliwości zakończeniu wojny zaczęły podejmować się zadań, z którymi nigdy nie miały styczności, a także nie znały ich celu. Czego jednakże się nie podjęły, by ratować swoich ukochanych i braci, którzy walczyli na froncie?

"- Nie wstyd pani, że pomogła pani zbudować bombę, która zabiła tylu ludzi? [...]
- No cóż, oni zabili mi brata."

   Czy można z zapartym tchem czytać książkę o powstawaniu bomby atomowej? Ja jestem zaskoczona, ale jak widać - można! Denise Kiernan nie podała nam suchych faktów. Doskonale połączyła to z kulturą, codziennym życiem i realiami powstawania całego miasta od nowa, dzięki czemu wyszła z tego wciągająca historia. Autorka podając w pełni historyczne fakty potrafiła zaintrygować swoją opowieścią mnie, jako osobę która głęboko w tym temacie nie siedzi. Być może to jej leki styl pisania przyczynił się do tego, że historia zaczęła mnie wciągać. Byłam po prostu ciekawa, jak musiało wyglądać życie osoby, która nie wiedziała gdzie, ani po co jedzie pracować.  
Poznajcie urzekającą historię "atomowych dziewczyn", które pomogły wygrać wojnę!
Ocena ogólna: Queen Dee - 8/10 Small Metal Fan - --/--

Za możliwość zapoznania się z historią dziewczyn atomowych dziękuję
Wydawnictwu Otwartemu

3 komentarze:

  1. Świetna recenzja. Książkę mam także przeczytaną i jestem zachwycona. Zapraszam do polubienie mojego fanpage Figlarne czytanie, gdyż do tej pory prowadziłam Recenzje książek z Darkiem, ale czas iść na swoje:) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie spodziewałam się tak wysokiej oceny. Myślę, że książka nie jest dla mnie, tematyka zupełnie nie wpadła w mój typ. Aczkolwiek wiem komu mogłabym ją polecić. :)
    Pozdrawiam
    Sherry

    OdpowiedzUsuń
  3. Raczej myślę, że nie przeczytam. :)
    http://my-pretty-little-library.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Komentarze zawierające linki do blogów bądź podlinkowany tekst zostają natychmiastowo usunięte. W zamian proponujemy współpracę bannerową, po szczegóły zapraszamy na mail.