czwartek, 9 maja 2013

Recenzja książki "Scarlett" - Barbara Baraldi


Scarlett - Barbara BaraldiTytuł: "Scarlett"
Tytuł oryginalny: "Scarlett"
Autor: Barbara Baraldi
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Ilość stron: 336
Opis wydawcy: Scarlett ma szesnaście lat i właśnie przeprowadziła się do Sieny. Zostawiła za sobą wakacje, swoją najlepszą przyjaciółkę i kiełkującą miłość do Matteo… W nowej szkole poznaje Umberto, który od razu okazuje jej zainteresowanie, jednak Scarlett odkrywa, że jej koleżanka z ławki Caterina jest w nim skrycie zakochana. Co wybrać: miłość czy przyjaźń? Odpowiedź przychodzi sama podczas szkolnego koncertu, kiedy na scenę wchodzi chłopak o oczach jasnych jak lód i ich wzrok spotyka się w tłumie. Mikael, basista zespołu Dead Stones, pojawia się przy niej w najbardziej niespodziewanych momentach, by za chwilę zniknąć, a Scarlett nie potrafi oprzeć się jego magnetycznemu spojrzeniu.
Jednak Mikael jest zbyt piękny i zbyt niezwykły, by mógł być prawdziwy: tylko Umberto zdaje się znać jego sekret, lecz nie udaje mu się ostrzec Scarlett…
Niedługo potem w szkole ma miejsce niewyjaśnione morderstwo, a Scarlett pada ofiarą przerażającego ducha o płonących oczach.
Kim naprawdę jest Mikael? Jej aniołem stróżem czy prześladującym ją demonem?
Nasza opinia: Pierwsze zdanie i od razu po niej pojadę... Typowa młodzieżówka. Niczym się nie różni, nic jej nie wybija. Według mnie było mało profesjonalnie, akcja się wlokła... Ło matko, co to było... Napisana jest bardzo prostym językiem (co cechuje dużo książek młodzieżowych), jednak tutaj miałam wrażenie, że czytam tekst trzynastolatki... Nie mówię, że osoby w tym wieku źle piszą, jednak to było zbyt prosto napisane by być uznane za coś wartościowego. Bardziej jakby przeczytała ona powieść starszej siostry i postanowiła się w tym sprawdzić... W książce co prawda są momenty wzruszające, czy takie w których jesteśmy wciągnięci w akcje, jednak przeważają tutaj nudne wątki. Najbardziej wciągająca jest jak zawsze końcówka z wyraźnym punktem kulminacyjnym. Jest to jednak jakieś 50 stron, a książka ma ponad trzysta... Plusem jest nieprzewidywany koniec, choć zwrotów akcji w tej książce nie znajdziemy.
    Jeśli chodzi o bohaterkę, to nie jest ona zbyt opisana w książce. Co mnie zaskoczyło, najbardziej przypadli mi do gustu bohaterowie poboczni - brat Scarlett, Marco oraz bezdomny kot, którym zajmowała się Scarlett oraz Matt. Byli oni dość mało znaczącymi postaciami jednak jej brat był taki słodki i miły dla wszystkich... Moje serce należało w tej książce dla niego! :D Sama bohaterka mnie denerwowała. Gdy poznała swoją miłość, cały czas o tym myślała bądź trajkotała. Nie było strony, gdzie by nie wspomniała jak bardzo go kocha, jak jej na nim zależy... Och i ach było cały czas! Na dodatek miała taki humor i tak za nim tęskniła. Denerwujące.
    Nie odpowiadało mi także skakanie między wątkami przez autorkę, która zrobiła to nieumiejętnie. Przykładem może być sytuacja, gdzie bohaterka jest w bibliotece, nagle dzwoni jej telefon, odbiera i jest nowy rozdział który zaczyna się od tego że jest u kogoś. W takim momencie  zerkam na numery stron - może jest jakiś błąd. Ale wszystko gra. Tekst był pisany chaotycznie i takie skakanie utrudnia zrozumienie tekstu - często musiałam wracać, co przy książkach młodzieżowych praktycznie nigdy mi się nie zdarza.
   Bohaterka ma jednak ukryty plus, a mianowicie kocha książki! :D
"Chodzę i rozglądam się z zapartym tchem. Książki. Całe góry książek, albo raczej regały, które dzielą się na niekończące rzędy tomów ułożonych w ścisłym porządku. Raj. Czytanie to dla mnie ucieczka w nieznane światy, pełne przygód i emocji."
   Książka ma dużo wad, jednak w jakimś sensie mi się spodobała. Nie potrafię powiedzieć czemu, ale mam ochotę kontynuować ją i zobaczyć jak rozwiną się losy Scarlett. Czekajcie więc na recenzję drugiej części - być może się coś poprawi. Mam taką skrytą nadzieję... 
Ocena ogólna: Queen Dee - 3/10 Small Metal Fan - --/--


Za możliwość przeczytania z całego serca dziękuję


6 komentarzy:

  1. o kurczę, a leży u mnie na półce...

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę, muszę to przeczytać <33

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmm, to specjalnie nie będę szukać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. mam wielką ochotę na nią:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Raczej spasuję, nie bardzo chce mi się sięgać po niczym szczególnym niewyróżniającą się młodzieżówkę ;)
    Co do skakania z tematu na temat, to czasami wypada nieźle, ale wyłącznie w niektórych książkach (w serii GONE chociażby), ale z reguły jednak irytuje :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Znudziły mi się młodzieżówki, bo są zbyt przewidywalne ;) Zrecenzujesz może kiedyś jakiś horror? :D Jak coś polecam "Czarna Bezgwiezdna Noc" S. Kinga ;)
    aleja-zapomnienia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Komentarze zawierające linki do blogów bądź podlinkowany tekst zostają natychmiastowo usunięte. W zamian proponujemy współpracę bannerową, po szczegóły zapraszamy na mail.