czwartek, 23 maja 2013

Recenzja książki "N@pisz do mnie" - Daniel Glattauer

N@pisz do mnie - Daniel Glattauer
Tytuł: "N@pisz do mnie"
Tytuł oryginalny: "Gut gegen Nordwind"
Autor: Daniel Glattauer
Wydawnictwo: Książnica
Ilość stron: 242
Opis wydawcy: Historia miłosna Emmi i Leo. Oboje w połowie trzydziestki. On jest pracownikiem uniwersytetu. Ona projektuje strony graficzne. Pewnego dnia przez błąd w adresie mail Emmi ląduje w skrzynce Leo. Sytuacja powtarza się, wreszcie za którymś razem Leo reaguje. Wkrótce z tego przypadkowego kontaktu "przez klawiaturę" rozwija się ożywiony, efektowny dialog. Spotkanie w rzeczywistym świecie wydaje się nieuchronne, jednak kwestia ta okazuje się dla obojga trudna. Leo próbuje właśnie stanąć na nogi po zakończonym związku. Emmi jest szczęśliwą mężatką...
Nasza opinia: Książka w całości składa się z maili wysyłanych przez bohaterów. Nie ma w niej ani zdania nie będącego mail'em. Przyznam, że na początku pomysł aby zrobić to z jedynie maili wydał się ciekawy, oryginalny co później czytelnika zaczyna nudzić. Praktycznie zero jakiejkolwiek akcji, tylko przekomarzanie się dwójki ludzi po trzydziestce - brzmi tak, jak się potem to czyta... Było tam kilka ciekawych momentów, zaskoczeń - jednak przyznam szczerze, że tego się nie spodziewałam. Wiadomo, że w mailu nie przekażemy emocji, książka była więc z nich wyprana. Nie było uśmiechu, nie było płaczu - nie było nic. Po prostu wyprane z emocji słowa, wysyłane mail'owo.
Nie wiemy jak wyglądają bohaterowie, nie wiemy jak się zachowują, jaki mają charakter - nie wiemy o nich nic, oprócz tego kto ma partnera czy dzieci - a kto nie. Przyznam że jest to trochę denerwujące. Dziwne okazały się też dla mnie mail'e od Leo po wypici przez niego kilku kieliszków.

"Przyjdzie Pani do mnie, Emmi? Pocałujemy się? [...] Proszę do mnie napisać, Emmi. Pisanie jest jak całowanie, tule że bez ust. Pisanie jest całowaniem głową."

Przyznam, że mail'e w takim stylu mnie zdziwiły i 'wybiły z czytelniczego rytmu'. Zaczęłam się zastanawiać, czy rzeczywiście autor nie był po kilku kieliszkach, gdy to pisał. Być może jest to normalne, jednak do mnie w tej książce nie przemówiło. Czy to wina pisania autora, czy samego stylu książki? Spodziewałam się czegoś innego.
Sama relacja bohaterów wydała mi się lekko... dziwna? chaotyczna? Z jednej strony chcieli się dowiedzieć jak wygląda druga strona naprawdę, a z drugiej wcale tego nie chcieli. Zależało im aby nie popsuć i nie rozczarować się swoja stroną. Gdy kogoś poznajemy przez internet, czy telefon nie widząc go wcześniej, mamy o nim swoje wyobrażenie. Często przesadnie idealne. Nie chcemy go psuć, a zawsze gdy ujrzymy taką osobę czujemy lekkie rozczarowanie. Czemu tak jest? Z pewnością działa na to nasz mózg, który miał najpierw postać idealną, a nagle jak z bicza dostaje mu się i zauważa wszystkie wady jakie są naprawdę. Myślę, że jest to typowe przy tego typu znajomościach, jednak... To było trochę przesadzone. Bohaterowie pisali ze sobą przez długi czas, nie mogąc się zdecydować na spotkanie. Mogliby uznać jakąś wersję, trochę o sobie napisać - cokolwiek, aby ktoś miał jaśniejsze wyobrażenie.
Przyznam, że rozczarował mnie sam koniec książki. Był taki... smutny? Przeżyłam wtedy takie smutne rozczarowanie... Może autor mógł to lepiej ująć? Ale zaraz, zaraz. Przewracamy stronicę i naszym oczom ukazuje się to na co czekaliśmy - zapowiedź drugiego tomu (który już jest obecnie w sprzedaży) "Wróć do mnie".
Przyznam, że po książce oczekiwałam czegoś innego, na pewno nie tego że calutka będzie się składać z dialogów internetowych. Jednak przyznam, że po przeczytaniu już nie miałam tego autorowi za złe i w sumie dobrze mu to wyszło - tak... realnie! Uwierzyłam w tą historię, być może zdarzyła się ona na prawdę - z pewnością takie się zdarzają! Myślę więc, że autor mógł trochę bardziej skrócić dialogi, dodając do tego trochę akcji - jednak książka jest godna polecenia. Myślę że szczególnie się nada jako prezent dla osoby, która prowadzi taką internetową znajomość. ;) Samą książkę czyta się bardzo szybko i sprawnie, jest ona lekką książką na jeden wieczór.
Obecnie uważamy, że internetowe znajomości nie są możliwe - czy aby na pewno tak jest?
Ocena ogólna: Queen Dee - 6/10 Small Metal Fan - --/--

Za możliwość przeczytania dziękuję


4 komentarze:

  1. Och.. Szczerze mówiąc ja nie przepadam za takimi książkami.. Również nie przepadam za tym, aby pisać w sposób pamiętnikowy... Ja nie trawię tego... Najlepsze książki według mnie to te, które są pisane tak, jak np. Eragon, Harry Potter i inne...

    OdpowiedzUsuń
  2. No cóż, moze bym i przeczytała, ale nie po waszej recenzji. Ciezko musi się czytać książki napisane w postaci maili. Zero akcji, minimalna fabuła.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czemu uważacie, że takie znajomości nie są możliwe? Wypowiem się na swoim własnym przykładzie. Od blisko dwóch lat mam w necie przyjaciela. Nie śpieszy nam się do spotkania, pewnie nigdy ono nie nastąpi. Co do wyobrażeń; ja go widziałam na zdjęciu, on mnie w ogóle. Tyle maili, a tematy do rozmów ciągle się nie kończą. Od paru miesięcy znam też Martę. Dzieli moją pasję: pisanie. Myślę, że internet to dobre miejsce, by spotkać kogoś interesującego. Mnóstwo ludzi już mi wrzucało, że pewnie pedofile itp. Zgadzam się, że trzeba uważać, ale jak się nie jest zbyt naiwnym, to internet jest całkiem bezpieczny ;)

    OdpowiedzUsuń

Komentarze zawierające linki do blogów bądź podlinkowany tekst zostają natychmiastowo usunięte. W zamian proponujemy współpracę bannerową, po szczegóły zapraszamy na mail.