niedziela, 23 czerwca 2013

Recenzja Książki "Spryciarz z Londynu" - Terry Pratchett

Spryciarz z Londynu - Terry Pratchett
Tytuł: "Spryciarz z Londynu"
Tytuł oryginalny: "Dodger"
Autor: Terry Pratchett
Wydawnictwo: Rebis
Ilość stron: 412
Okładka: Twarda
Opis wydawcy: Najnowsza powieść Terry'ego Pratchetta spoza Świata Dysku. Dodger zawsze wychodzi z twarzą...
Dodger żyje z tego, co znajdzie w kanałach dziewiętnastowiecznego Londynu. To gość: kocha całą swoją dzielnicę, większość swoich ziomków i bardzo niewielu policjantów. A w zasadzie – żadnego policjanta. Prawdziwy z niego Pan „nic nie wiem, nic nie słyszałem, w ogóle mnie tu nie było”.
Chłopaka zna każdy, kto jest nikim, a nie zna nikt, kto jest kimś. W zasadzie tak powinno być i jest... do chwili, gdy pewnej deszczowej nocy ratuje z rąk oprawców samotną dziewczynę. Tyle że ta samotna ma męża, jednego z tych, którzy są kimś. Odtąd świat nieznacznie przyspiesza, a Dodgera pragnie bliżej poznać wielu ciekawych ludzi: milionerzy, politycy, policjanci, książęta i zawodowi zabójcy.
Nasza opinia: Często moją opinię na temat książki zaczynam od wstępu i porównania działań bohaterów do tych rzeczywistych bądź mniej rzeczywistych. Także do pragnień przeciętnego człowieka. A teraz mam z tym problem i sama nie wiem co napisać. Czy ktoś z Was chciałby zbierać różne droższe przedmioty bądź monety w kanałach ze szczurami, zdechłymi psami? Teraz pewnie sądząc po slangu nazwali by się taką osobę 'szambonurkiem' i choć zgodnie z powiedzeniem, że żadna praca nie hańbi, to obecnie z pewnością akurat ta by się do wstydliwych zaliczała.
   Zacznę od bohaterów, którzy byli bardzo dobrze wykreowani. Główny bohater w trakcie trwania książki bardzo się zmieniał i bardzo dobrze się wpasował we wszystkie role między innymi zbieracza i dżentelmena  Jako zbieracz sporo zarabia. Czym się zajmuje? Chodzi po kanałach i szuka pieniędzy bądź wartościowych przedmiotów, które wpadną przez studzienki. Choć szkolił się na kominiarza, sadza była trująca i teraz dziękuje za to, że zrezygnował z tej pracy, gdyż większość jego znajomych po fachu już przeszło na tamten świat. Jednak aby przeżyć, musiał zarobić i zbiegiem okoliczności stał się zbieraczem i zarabia tyle samo, a nawet czasem więcej niż kominiarz. Jest też dżentelmenem, co oznacza nie tylko drogi strój, ale także maniery. Nawiązując do wcześniejszego akapitu śmiało mogę zadać pytanie, czy w obecnych czasach łatwiej być takim zbieraczem, czy może dżentelmenem?

   "Spryciarz z Londynu" ma sporą czcionkę, szeroką interlinię i beżowe kartki, przez co książkę czyta się naprawdę bardzo szybko. Przyznam jednak, że akcja nie była jakaś bardzo wartka i choć sporo ciekawych rzeczy się działo czasem byłam po prostu znudzona i miałam wrażenie, że autor napisał bardzo dobrą książkę, jednak nie dał fabule 'kopa'. Nie było w niej po prostu dynamiki, wszystko działo się stosunkowo wolno i choć chciałam się dowiedzieć jak potoczą się losy bohaterów, to pragnienie tej wiedzy spowodowało, że bez odpoczynku od tej książki dotarłam do jej końca. 
   Sama historia dziewczyny była dość skomplikowana, lecz ciekawa. Podam imię, którym była przedstawiana przez większość książki - Symplicja, co oznacza prosta, uczciwa. Nie będę zdradzać jej historii - nie chce przecież zepsuć przyjemności czytania tym, którzy po książkę dopiero sięgną, jednak brakowało mi informacji jak skończył się problem, do którego rozwiązania dążono przez całą książkę. Owszem, mogę się domyślać jak to się skończyło, jednak wolałabym wiedzieć, jakie było założenie autora.
Do samego sięgnięcia po książkę zachęciło mnie pare elementów. Zwróciłam uwagę na okładkę, która jest właśnie taka, jak powinna. Ukazuje sam Londyn, studzienkę i głównego bohatera z psem - wszystko jest właśnie takie jak sobie to wyobrażałam, choć przyznam że w mojej wyobraźni jest przystojniejszy. Myślę jednak, że mimo oddania do treści książki okładka nie przyciąga wzroku np. w księgarni, gdzie leżałaby 
wśród tysięcy innych pozycji. Także sam opis przyciąga czytelnika i nie zdradza treści, przez co nie zabiera przyjemności czytania, co jest przecież bardzo ważnym elementem! Także autor był postacią, dzięki czemu zyskałam trochę większą pewność, że książka nie będzie klapą.
   Przyznam, że bardzo chciałam przeczytać tę książkę i dużo elementów mnie do tego zachęciło, jak już wspomniałam. Gdy czekałam na tę książkę czułam się wręcz nękana. Na empiku jest w bestsellerach, z resztą w kilku księgarniach, nie tylko w empiku. Wracając pewnego dnia do domu, zauważyłam grupkę ludzi dyskutujących nad książką, której egzemplarz trzymał każdy z nich. Oczywiście podchodząc bliżej zauważyłam tytuł i cóż... Jeszcze bardziej nie mogłam się doczekać momentu, w którym będę mogła w spokoju zacząć czytać "Spryciarza z Londynu". W kolejnych dniach widziałam w rożnych miejscach pojedyncze osoby z tą książką. Logiczne jest więc to, że gdy w końcu do mnie dotarła sięgnęłabym po nią od razu, jednak tak się nie stało. Uznałam, że poczekam i przeczytam ją na spokojnie, gdy będę miała więcej czasu wolnego, a także skończą się wszelkie egzaminy. Kiedy nadszedł w końcu ten czas, zabrałam się za czytanie i przeczytałam książkę dość szybko. Przyznam jednak, że po autorze, który ma przecież bardzo dużo dobrych książek na swoim koncie, spodziewałam się czegoś więcej  dzięki czemu mogłabym zapamiętać tę książkę na długo, a akcja byłaby bardziej dynamiczna.
Ocena ogólna: Queen Dee - 8/10 Small Metal Fan - --/--

Za możliwość przeczytania dziękuję

7 komentarzy:

  1. Hmm... Wydaje się ciekawa, więc może się za nią rozejrzę.

    in-corner-with-book.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam wielokrotnie, że autor jest naprawdę świetny w tym co robi. Ale mnie jeszcze nie było dane tego sparwdzić.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie czytałam jeszcze nic Pratchetta, ale mam w planach, bo to podobno świetny autor ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dotąd nie czytałam żadnej książki tego autora.. Ale ostatnio słyszę o nim tam często, że chyba spróbuję. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie czytałam książek tego pana, aczkolwiek widziałam tytuły mnóstwo razy w księgarniach. Jakoś szczególnie nigdy nie byłam nimi zainteresowana - jeśli mam być szczera, jednak twoja recenzja uświadomiła mi co straciłam. Myślę, że sam pomysł ze zbieraczem jest dość ciekawy, dlatego być może dam tej książce szansę.
    Pozdrawiam,
    Sherry

    OdpowiedzUsuń
  6. Chętnie przeczytam! Zapraszam na mojego bloga literackiego: recenzujemyto.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja przeczytałam większość jego książek, ta mnie nie zawiodła. Polecam z czystym sumieniem

    OdpowiedzUsuń

Komentarze zawierające linki do blogów bądź podlinkowany tekst zostają natychmiastowo usunięte. W zamian proponujemy współpracę bannerową, po szczegóły zapraszamy na mail.