środa, 31 lipca 2013

Recenzja książki "Nie mogę powiedzieć ci prawdy" - Lauren Barnholdt

Tytuł: "Nie mogę powiedzieć ci prawdy" 
Tytuł oryginalny: "The thing about the truth"
Autor: Lauren Barnholdt
Wydawnictwo: Jaguar
Okładka: miękka
Opis wydawcy: Kelsey nie pozwoli na to, by jeden błąd zrujnował jej życie. Owszem, wyleciała z poprzedniej szkoły, a jej dawni przyjaciele zamilkli, ale to jeszcze nie koniec świata. Teraz, w nowym liceum, dziewczyna koncentruje się przede wszystkim na nauce i stara się nie powtarzać dawnych błędów.
Isaaca wyrzucono z tylu szkół, że on sam nie potrafi ich policzyć. Jako syn senatora jest pod wnikliwą obserwacją. Concordia High to jego ostatnia szansa – jeśli i tu zawiedzie, wyląduje w placówce z internatem.
Już przy pierwszym spotkaniu Kelley i Isaac wywierają na sobie ogromne wrażenie. Ona ma go za utytułowanego dupka. On traktuje ją jak zadzierającą nosa snobkę. Ale mija trochę czasu i niechęć przeradza się w fascynację. Problem w tym, że świat nie jest doskonały. Kelley i Isaac mają swoje sekrety i choć są w sobie naprawdę zakochani, jest coś, co może zrujnować ich związek – prawda.
Nasza opinia: Aby dobrze zrozumieć tę książkę trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, co jest najważniejsze w związku między dwojgiem ludzi. Według mnie jest to zaufanie i szczerość. To właśnie z nich buduje się fundamenty w związku. Więc gdy jednego z tych składników zaczyna brakować, wszystko zaczyna się burzyć, nie tylko same fundamenty - co jak widać jest poważną rzeczą. Można z tego wyciągnąć łatwy wniosek - ludzie w związku powinni zabiegać o siebie nawzajem i nie okłamywać drugiej strony, a wtedy... Cóż.. Wtedy wszystko będzie łatwiejsze.

"- Co się stało?
- Między nami? Hmm, okłamałaś mnie. I zostałaś przyłapana na kłamstwie. - [...] Nie przejąłbym się oszustwem aż tak bardzo, gdybym jej nie kochał. A kiedy się kogoś kocha, wymaga się prawdy. Tak to po prostu działa. Inaczej wszystko się psuje."

   Autorka wzięła sobie za zadanie przedstawienie nastoletniemu czytelnikowi co tak naprawdę jest ważne w związku między dwojgiem ludzi. A przynajmniej ja tak zrozumiałam przekaz książki, który jest mimo wszystko dość jasny. Czy jej się to udało? Myślę, że tak. Sytuacja, którą przedstawiła w książce była wiarygodna i bez problemu utożsamiłam się z bohaterką pozycji, rozumiejąc jej rozumowanie. Z drugiej strony, żeńskiej części czytelniczej dla której jest przeznaczona ta pozycja, byłoby chyba trudno się nie zgodzić z odczuciami bohaterki i trudną decyzją, którą podjęła.
   Historia przedstawiona w książce była wręcz banalna. Owszem, autorka miała pomysł na książkę. Wprowadziła nutę tajemniczości, co z pewnością trzymało w napięciu. Jednak cała fabuła książki była bardzo prosta i szła jedną linią. Sama nie wiem, czy były jakiekolwiek wątki poboczne. W sumie to zauważyłam jeden - z dawną przyjaciółką Kelsey, bo tak nazywa się główna bohaterka książki. Jednak autorka w ogóle go nie kontynuowała. Wprowadziła w pewnym momencie załamanie przyjaźni, bohaterka przyjaciółce niby nie przebaczyła, a potem nagle prosi ją o ważną rzecz. Czyli co? Jednak jej przebaczyła? Wiem, że emocje nastolatek są skomplikowane, jednak to mogłoby być lepiej wyjaśnione.

"Nikt nigdy nie pojmie relacji między nastoletnimi dziewczętami. W jednej sekundzie się kochają, w drugiej nienawidzą. Trzeba po prostu trzymać się od tego z daleka i zgadzać się ze wszystkim, co mówią."

   Sam podział książki był dość skomplikowany. Bez uporządkowanego ładu rozdziały były przedstawiane przez Kelsey albo Isaac'a. W teraźniejszości obydwoje z bohaterów mieli rozmowę z kuratorem, jednak wielkość fabuły osadzona była w niedalekiej przeszłości, która miała związek z tym, co działo się w w teraźniejszości. Przez całą książkę chodziło o tą nieszczęsną dla bohaterów konwersację, która napędzała całą akcję pozycji. Podekscytowany czytelnik przewraca ostatnią stronę książki by dowiedzieć się jaki będzie ich dalszy los i zakończenie rozmowy, i... i nic? Jak to nic? Halo?! Ja chce się tu czegoś dowiedzieć! Ale niestety mogę płakać, błagać, grozić - a nie dowiem się jak to się skończyło, bo efekty rozmowy zostaną podane bohaterom następnego dnia, który nie jest opisany. Okej, może przesadzam i efekt rozmowy nie jest aż tak ważny, ale chciałabym go znać! Czy o dużo proszę? Czy to naprawdę tak wiele?
   Ale skupmy się na postaciach, które muszę przyznać że trafiły mi do gustu, co było zaskoczeniem, bo ich wstępne zachowanie można uznać za irytujące. Szufladkująca od momentu poznania Isaac'a bohaterka, a także rozpuszczony syn senatora, który jest głównym bohaterem książki "nie mogę powiedzieć ci prawdy". Każda z postaci miała swoje wady, popełniała błędy, miała swoje tajemnice i problemy, dość popularne u nastolatków. Dzięki temu, że Lauren Barnholdt nie przedstawiła ich jako idealnych, bez problemu wczułam się w ich sytuację. 

"Spoglądam na dziewczynę, która siedzi obok mnie. Tak wpatruje się w chłopaka, że omal nie spadnie z krzesła. Biedactwo. Nie wie, co ją czeka. A poza tym wydawało mi się, że nie znosi prepsów. Najwyraźniej nie dotyczy to bardzo przystojnych prepsów o idealnych fryzurach [...]."

   Tak jak już wspomniałam, fabuła książki nie jest rozbudowana i choć wszystko nakręca tajemnica, której już w połowie książki możemy się domyślić - pozycja ma przekaz i co do tego nie ma wątpliwości. Kłamstwo ma krótkie nogi i jeśli raz skłamiemy, to będziemy musieli je ciągnąć, co doprowadzi do tego, że będziemy musieli skłamać kolejny raz. Stworzy się z tego nić kłamstw i kłamstewek, w którą potem sami wpadniemy, a wszystko wyjdzie na jaw. Warto więc po przeczytaniu książki zadać sobie pytanie, tak jak wtedy, gdy ma się dopiero zamiar sięgnąć po książkę i choć bedzie inne - tak samo ważne. Wtedy zadałam sobie pytanie "co jest najważniejsze w związku?", a teraz "czy warto kłamać, skoro potem to i tak wyjdzie na jaw, nie ważne jak bardzo będę próbować ten moment odwlec?".
  Podsumowując, nie wiem czy książkę polecić czy nie. Z jednej strony ma ona ważne przesłanie, które do mnie trafiło i ciekawych, wiarygodnych bohaterów. Z drugiej jednak fabuła jest bardzo prosta i trudno mi było czytać tę książkę z zapartym tchem. Myślę  że warto tę książkę przeczytać, jednak nie jest to jakaś obowiązkowa pozycja.
Ocena ogólna: Queen Dee 7/10 Small Metal Fan --/--

7 komentarzy:

  1. Ja również uważam, że zaufanie i szczerość są ważne w związku. Dodam jeszcze, że dla mnie liczy się również czułość.
    Czytając Waszą opinię przekonałam się do tej książki. Początkowo, przez tytuł, stwierdziłam, że książka nie przypadnie mi do gustu, jakże się myliłam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Miałam tę książkę na liście tych, które chciałabym zdobyć i w zasadzie nadal tam widnieje... Tylko po tej recenzji sama nie jestem do niej przekonana. Nie podoba mi się, że na końcu niczego bym się nie dowiedziała i cała banalność. Wręcz zdziwiłam się widząc ocenę 7/10 :) Czyli ta lepsza strona książki jednak przeważa? Jeszcze się nad nią zastanowię.

    OdpowiedzUsuń
  3. Chętnie bym przeczytała, choć szkoda, że w połowie się wszystkiego można domyślić... I jeszcze ta banalność... Może przeczytam, jak mi wpadnie w ręce.

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć! Twój blog został nominowany do The Versatile Blogger Award :) Tutaj znajdziejsz szczegóły: http://naszksiazkowir.blogspot.com/2013/08/akcja-bloga-versatile-blogger-award.html :) Pozdrawiamy, ekipa Naszego Książkowiru.

    OdpowiedzUsuń
  5. Myślę, że książka jest dobra i chciałabym przeczytać :)
    http://my-pretty-little-library.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Zaciekawiłaś mnie. Raczej nie czytam tego typu książek, ale chętnie zrobiłabym wyjątek. :)
    Pozdrawiam,
    Sherry

    OdpowiedzUsuń

Komentarze zawierające linki do blogów bądź podlinkowany tekst zostają natychmiastowo usunięte. W zamian proponujemy współpracę bannerową, po szczegóły zapraszamy na mail.