Tytuł oryginalny: J'adore New York
Autor: Isabelle Laflèche
Wydawnictwo: Literackie
Ilość stron: 336
Opis wydawcy: Catherine, trzydziestoletnia prawniczka z Paryża, rozpoczyna pracę na Wall Street w nowojorskim oddziale swojej firmy. Szybko przekonuje się, że biurowe życie pełne jest dworskich intryg. Złośliwe zlecenia koleżanek z pracy, drobne wpadki, podejrzane spojrzenia – we wszystkich kłopotach nie zawodzi jej optymizm i perfumy Diora w torebce. Kocham Nowy Jork to dynamiczna, wciągająca opowieść o nowoczesnej kobiecie, która zdobywa wielki świat. Jak to robi? Przede wszystkim nigdy nie przestaje być sobą.
Nasza opinia: Książka kojarzy mi się z baśnią dla dorosłych czytelników, w której księżniczka jest zamknięta w wieży, strzeżona przez smoka, a na ratunek ma jej przyjść jedynie książę na białym rumaku (ogry się nie liczą!). Tak właśnie wygląda historia Catherine, która została w pewnym momencie zamknięta w wieży o nazwie 'firma prawnicza', strzeżona przez własną ambicję i plany na przyszłość. Czekająca na księcia z bajki, nie zauważa osoby która jest dużo bardziej warta jej uwagi. Czym jest więc jest ta powieść? To połączenie baśni dla dorosłych, francuskiego szyku oraz reali dużych prawniczych korporacji.
Catherine jest bardzo złożoną postacią. Z jednej strony chce pracować jako prawniczka, z drugiej jednak nie. Jednak chce zarobić dużo pieniędzy i zostać partnerem, do czego dąży od kilku lat. Znajduje oparcie w przyjaciółce i asystencie, jednak dużo więcej osób staje się jej wrogami. Wiążę się ona także z jednym ze swoich klientów mając nadzieje, że związek się uda. Ma oczywiście jakieś zastrzeżenia i wie, że nie powinna się wiązać przy takim nawale pracy w jakiekolwiek uczuciowe sprawy. Także jej matka ją kocha, a jednak robi jej kłótnie. Przyznam, że nie zrozumiałam trochę pomysłu autorki na odwiedziny matki u Catherine. Przybyła, dała córce reprymendę po czym odjechała.... Może nie zrozumiałam jaki to miało wpływ na dalszą akcję? Nie wiem, ale na razie nie zrozumiałam jeszcze jakiegoś większego sensu tych odwiedzin.
Przyznam, że choć w wielu miejscach postąpiłabym tam jak bohaterka - nie które mogłabym rozegrać inaczej, choć nie wiem czy lepiej, czy gorzej. Nie rozumiałam także jej nie których 'akcji' i tego, że nie stawiała się nie którym osobom, choć bez problemu mogła to zrobić. Zamiast tego chodziła za przełożonymi jak pudelek na smyczy. Mogła by pokazać trochę swój charakterek.
Książkę wręcz pochłonęłam. Nie wiem, czy można to inaczej nazwać. Strony zmieniały się bardzo szybko, licznik z zawrotną prędkością nabijał coraz większe cyfry. A ja... Cóż... Ja tego nie czułam. Płynęłam przez tę historię, rozkoszowałam się tym co sobą niosła. Zagłębiałam się w mieszankę paryskiej mody i nowojorskiej kancelarii, zakupów i noszenia ciuchów najdroższych marek. Czy to połączenie mi się podobało? Bardzo! Było to wiarygodne i czułam się tak jak Catherine - prawniczką, która podąża za marzeniami. Jednak czy wielbicielka mody, która kocha oglądać wystawy może przerzucić się na zakupy online? Oczywiście, że nie! Więc zapnijcie pasy i ruszajcie w porywającą powieść Isabelle Laflèche!
Samo wydanie książki jest naprawdę dobre. Beżowe strony spełniły swoją rolę i nie odbijały światła słonecznego. Czarna, prosta czcionka była doskonale widoczna i umożliwiła mi bezproblemowe, szybkie czytanie. Warto także zrobić na okładkę, która jest jedną z ładniejszych jakie widziałam. Prostą, lecz widoczną czcionkę można uznać za elegancką. W tle widać drapacze chmur, a teczka połączona z rajstopami i szpilkami to coś po prostu pięknego! Obok takiej okładki nie mogłam oczywiście przejść obojętnie, a jej styl oddaje całkowicie książkę!
Podsumowując, mogę szczerze powiedzieć, że książka wciągnęła mnie bez reszty w świat elity prawniczej i drogich ciuchów. Choć można by było podać kilka podobnych tytułów, książka jest jedyna w swoim rodzaju! Jest wiarygodna, czujemy się tak jak główna bohaterka, a jak wiadomo - czasem trzeba trafić na samo dno, by mieć się od czego odbić. Jeśli więc poszukujecie idealnej kobiecej powieści na jeden wieczór - to jest wasz ideał!
Ocena ogólna: Queen Dee 9/10 Small Metal Fan --/--
Catherine jest bardzo złożoną postacią. Z jednej strony chce pracować jako prawniczka, z drugiej jednak nie. Jednak chce zarobić dużo pieniędzy i zostać partnerem, do czego dąży od kilku lat. Znajduje oparcie w przyjaciółce i asystencie, jednak dużo więcej osób staje się jej wrogami. Wiążę się ona także z jednym ze swoich klientów mając nadzieje, że związek się uda. Ma oczywiście jakieś zastrzeżenia i wie, że nie powinna się wiązać przy takim nawale pracy w jakiekolwiek uczuciowe sprawy. Także jej matka ją kocha, a jednak robi jej kłótnie. Przyznam, że nie zrozumiałam trochę pomysłu autorki na odwiedziny matki u Catherine. Przybyła, dała córce reprymendę po czym odjechała.... Może nie zrozumiałam jaki to miało wpływ na dalszą akcję? Nie wiem, ale na razie nie zrozumiałam jeszcze jakiegoś większego sensu tych odwiedzin.
"Chyba nie chcesz być uważana za kogoś, kogo bardziej interesuje moda i zakupy niż praca? Przekazałem Ci sprawę Diora po to, żebyś mogła się wykazać wiedzą i umiejętnościami prawniczymi, a nie po to, żebyś mogła chadzać na wyprzedaże."
Przyznam, że choć w wielu miejscach postąpiłabym tam jak bohaterka - nie które mogłabym rozegrać inaczej, choć nie wiem czy lepiej, czy gorzej. Nie rozumiałam także jej nie których 'akcji' i tego, że nie stawiała się nie którym osobom, choć bez problemu mogła to zrobić. Zamiast tego chodziła za przełożonymi jak pudelek na smyczy. Mogła by pokazać trochę swój charakterek.
"- Muszę wiedzieć, gdzie są najlepsze pralnie chemiczne w okolicy. Możesz to dla mnie sprawdzić? Na dziś.
Pralnie chemiczne? Słucham? Czy po to kończyłam prawo i przez ostatnie sześć lat harowałam jak wół, żeby teraz szukać pralni chemicznych?
- Czy mogę to zapisać na rachunek któregoś z klientów? - mruczę pod nosem."
Książkę wręcz pochłonęłam. Nie wiem, czy można to inaczej nazwać. Strony zmieniały się bardzo szybko, licznik z zawrotną prędkością nabijał coraz większe cyfry. A ja... Cóż... Ja tego nie czułam. Płynęłam przez tę historię, rozkoszowałam się tym co sobą niosła. Zagłębiałam się w mieszankę paryskiej mody i nowojorskiej kancelarii, zakupów i noszenia ciuchów najdroższych marek. Czy to połączenie mi się podobało? Bardzo! Było to wiarygodne i czułam się tak jak Catherine - prawniczką, która podąża za marzeniami. Jednak czy wielbicielka mody, która kocha oglądać wystawy może przerzucić się na zakupy online? Oczywiście, że nie! Więc zapnijcie pasy i ruszajcie w porywającą powieść Isabelle Laflèche!
Samo wydanie książki jest naprawdę dobre. Beżowe strony spełniły swoją rolę i nie odbijały światła słonecznego. Czarna, prosta czcionka była doskonale widoczna i umożliwiła mi bezproblemowe, szybkie czytanie. Warto także zrobić na okładkę, która jest jedną z ładniejszych jakie widziałam. Prostą, lecz widoczną czcionkę można uznać za elegancką. W tle widać drapacze chmur, a teczka połączona z rajstopami i szpilkami to coś po prostu pięknego! Obok takiej okładki nie mogłam oczywiście przejść obojętnie, a jej styl oddaje całkowicie książkę!
Ocena ogólna: Queen Dee 9/10 Small Metal Fan --/--
Wydawnictwu Literackie
Super blog :) Książkę mam ochotę przeczytać, ale przypuszczam, że tak szybko w bibliotekach się nie pojawi ;D
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :)
oo książką wydaję się być interesująca; D
OdpowiedzUsuńPodpisuję się pod tym co napisałaś, niezła kobieca proza :)
OdpowiedzUsuńNastępna pozytywna recenzja tej książki, chyba muszę się za nią wkońcu zabrać :)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o świat prawniczej elity to niezbyt mnie on interesuje, ale chyba wyjątkowo dla powyższej książki zrobię wyjątek, ponieważ tak zachęcająco i entuzjastycznie ją opisałaś, że mam ochotę sama się przekonać, czy faktycznie ,,Kocham Nowy Jork'' jest tak rewelacyjny, jak większość osób uważa.
OdpowiedzUsuńMyślałam, że ta lektura nie jest dla mnie, ale po Twojej recenzji zmieniłam zdanie
OdpowiedzUsuńMoże się skuszę, zachęciłaś mnie :)
OdpowiedzUsuńin-corner-with-book.blogspot.com
Cz to nie jest kryptoreklama za którą idzie sie do kąta?
OdpowiedzUsuńOpinie o książkach są zgodne z naszymi przekonaniami. Opisujemy tutaj nasze prawdziwe odczucia na temat przeczytanych pozycji. Nic nie ubarwiamy i jeśli coś jest kiepską lekturą - nie polecamy jej. Ta natomiast była z jedną lepszych w ostatnich czasie, co przekazałam w swojej opinii. Dużo osób sądzi, że gdy wydawnictwo umożliwia zapoznanie się z pozycją, to my musimy napisać o tym pozytywnie, co jest zwykłym nieporozumieniem. W chwili, gdy składane są nam takie warunki - stanowczo odmawiamy. Owszem, pojawiają się czasem prośby o 'laurki', ale przyjmują takie pozycje chyba tylko blogi, które naprawdę chcą dostać jakiś "gratisik". Kolejnym punktem jest to, że większość osób postrzega egzemplarz recenzencki jako gratis, a wcale tak nie jest! Podobnie jest z programem "Kuchenne Rewolucje", w których prowadząca może zarówno polecić restaurację i zrobić jej reklamę, jak i powiedzieć, że nie warto tam przychodzić i dużo mniej osób tam przyjdzie. Opinia publiczna jest czymś, co trafia do ludzi - każdy z tego korzysta i jest w jakiś sposób zadowolony.
UsuńZarzut kryptoreklama dotyczył in-corner-with-book, nie recenzji na Tym blogu. Recenzje na Tym blogu wydają się odzwierciedlać żywe emocje po przeczytaniu danej książki. Życzę sukcesów i przyjemności z prowadzenia wspaniałego bloga. Nie lubię gdy jedni lansują się wykorzystując popularność i ciężką pracę innych.
UsuńPozdrawiam
W takim razie źle zrozumiałam komentarz :) Prowadzenie bloga jest dla nas przyjemnością i mamy nadzieję, że wszystko będzie dobrze ;)
UsuńTakże pozdrawiam,
To będzie ciekawa lektura. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńmrocznybibliotekarz.blogspot.com --- książki naukowe zapraszam
Czytałam, jednak odrobinę nie zgodzę się z recenzją. Język jest zatrważająco prosty, wyłączając jedynie prawniczy żargon... A czasem zastanawiam się, o co chodzi, na przykład w momencie kiedy Cat prawie mdleje po wysłaniu koledze buziaczka w wiadomości. Tak zachowują się licealistki, a nie trzydziestoletnie kobiety.
OdpowiedzUsuńChociaż przyznam, że pozycja wciąga niesamowicie i jest wspaniałą lekturą do akompaniamentu kubkowi gorącej czekolady i kocyka :D