wtorek, 18 marca 2014

Recenzja książki "Zjadanie zwierząt" - Jonathan Safran Foer

Tytuł: "Zjadanie zwierząt"
Tytuł oryginalny: "Eating animals"
Autor: Jonathan Safran Foer
Wydawnictwo: Krytyki Politycznej
Ilość stron: 317
Opis wydawcy: Gdy Jonathanowi Safranowi Foerowi urodził się syn, chciał się dowiedzieć, jak powinien go karmić i czym naprawdę jest mięso. Skąd pochodzi? Jak się je produkuje? Jak traktowane są zwierzęta i czy to ważne? Jak zjadanie zwierząt wpływa na gospodarkę, społeczeństwo i środowisko? Wyniki tego śledztwa sprawiły, że stanął twarzą w twarz z rzeczywistością, której jako obywatel nie mógł zignorować, a jako pisarz nie mógł przemilczeć.
Nasza opinia: Jestem wegetarianką. A raczej do jakiegoś czasu wstecz starałam się być, bo tak jak napisał autor tej książki: "Mark Twain twierdził, że rzucanie palenia jest śmiesznie łatwe i wie to, bo sam rzucał już tysiące razy. Wegetarianizm też jest łatwy". Jonathan przewidział także to, że sięgając po tę książkę będę myśleć, że pisze o diecie bezmięsnej. Jest to prawdą. Jednak nie przekonuje on ludzi do przejścia na tę dietę. Po prostu mówi prawdę o tym, jak żywcem mielone są niepotrzebne kurczaki. Nic do rzeczy nie ma to, że prawda skłania do zaprzestania spożywania czegoś, co zostało potraktowane bardziej okrutnie niż sobie wyobrażamy, zanim trafiło na nasz talerz.

"Francuzi, którzy kochają psy, jedzą czasem konie. 
Hiszpanie, którzy kochają konie, jedzą czasem krowy. 
Hindusi, którzy czczą krowy, jedzą czasem psy."

Kiedyś przygotowałam prezentację o wegetarianizmie, którą z resztą przedstawiłam. Pozwolę sobie przytoczyć jej kawałek (mówiony). Ryby mają haczyki w podniebieniu i uznaje się to za normalne. Ba! Dużo ludzi wbija te ostre kawałki metalu w ciała, traktując to jako hobby. Jak więc zareagowaliby ludzie, gdybym nagle wyszła do parku z hakiem i wbijała go w pyski psów? Afera na cały kraj? Bestialskie traktowania i 25 lat więzienia? Dlaczego? Co różni ryby od innych zwierząt? Dlaczego, gdy jako mała dziewczynka poszłam z rodzicami do baru rybnego i byłam tak ciekawska, że schowałam się za drzewem obok stawów hodowlanych na moich oczach przysadzisty mężczyzna zatłukł kijem bejsbolowym ryby, które potem trafiły na talerze moich rodziców i brata? Bo ryba nie myśli? Bo nie jest stworzeniem? Bo jest gorsza od wałęsającego się po ulicach psa, którego gdybym potraktowała tak, jak ten mężczyzna rybę, zostałabym wsadzona za kratki? Jaką mentalność mają ludzie, gdy widzą w psie człowieka, a w rybie bezmózgie zwierzę?



TK TK gifs

Lubisz owoce morza? Ja ich nie jadam. Też zaliczam je do myślących istot i gdy wchodzę do restauracji, gdzie w akwarium znajdują się homary z zaklejonymi szczypcami, mam ochotę je wziąć do domu i wsadzić do wanny. A potem zaskarżyć restaurację. Nie wiem jak można żyć z tym, że wskazuje się zwierzę, które zostaje wyłowione i żywcem usmażone na patelni. Ta dziwna moralność. Jak ludzie zareagowaliby na to, gdybym weszła do restauracji, pociągnęła kelnera za rękaw, podeszła do rodziny z dzieckiem i głośno powiedziała, że poproszę właśnie je i z odrobiną soli, bo wydaje się zbyt słodkie? Rodzice by się na mnie chyba rzucili, dziecko zaczęłoby płakać, kelner wyrzuciłby mnie z lokalu wcześniej dzwoniąc na policję i wysyłając mnie do wariatkowa. Muszę chyba kiedyś coś takiego zrobić, bo chciałabym znać reakcję ludzi. Ale wracając do owoców morza. Jednymi z bardziej znanych są krewetki. Ile z was jadło kiedyś krewetki? Raz, drugi, trzeci? A czy wiedzieliście o tym, że abyście mogli zjeść jedną krewetkę średnio pięć koników morskich także straciło życie, gdyż sieć także je wyłowiła?

O niejedzeniu mięsa mogę rozmawiać długo i bronić swoich racji do upadłego. Nie brakuje mi białka, nie mam anemii. Wszystko ze mną w porządku, a mam wrażenie, że ludzie bardziej się tym emocjonują niż ja sama. Co mnie w książce zdziwiło to to, że autor też miał problem ze stałym trzymaniem się diety bezmięsnej. Przy ludziach nie jadał zwierząt, ale w domu było co innego. Presja innych osób jest bardzo duża na takie osoby. Tak jak autor często słyszę pytanie "to czego dzisiaj nie jesz?". To jest po prostu irytujące. Ludzie zwracają na to uwagę i rzucają tekstami. Myślę, że nawet teraz bardziej, niż gdyby dowiedzieli się, że jestem np. prostytutką. Bo takiej osobie trudniej coś wybić z głowy, niż komuś, kto stara się przetrwać ten trudny początek. Bo w samej diecie najtrudniejszy jest pierwszy miesiąc, gdy musisz tego naprawdę chcieć mimo, że wszyscy Ci tego zakazują albo na siłę próbują wcisnąć Ci mięso.

TK TK gifs

W byciu wegetarianinem przeszkadzają także restauracje, które nie są na takiego gościa przygotowane. Często idąc na rodzinny obiad do restauracji ja zamawiam tylko coś do picia, a wszyscy już są do tego przyzwyczajeni. Oczywiście kelner musi zapytać dlaczego nie jem i (o zgrozo!) zażartować, że sałata też musiała umrzeć, bym mogła ją zjeść. Oj... Wtedy najczęściej przywdziewam niewinny uśmiech i proszę o pięć kilo kamieni.

TK TK gifs

Foer napisał coś, co powinno stać się obowiązkową lekturą szkolną. Dlaczego młodzież czyta książki streszczenia książek, które nic nie wnoszą do ich życia? Czemu nie przeczytają o wadach i zaletach jedzenia mięsa (a nie wegetarianizmie) albo o uzależnieniach od narkotyków, czy porywaniu dziewcząt przez mężczyzn poznanych w internecie? Oczywiście warto czytać "Pana Tadeusza" i "Syzyfowe prace", ale czy trafią one do głowy standardowego, czternastoletniego człowieka?

Czytałam opinię innych ludzi po przeczytaniu tej książki. Wiele bulwersuje się, że wszyscy ludzie nie przejdą na wegetarianizm. Tylko że tutaj chodzi o coś zupełnie innego! Wystarczy, by zwierzęta były humanitarnie przewożone i zabijane, a także żyły tak, by mogły się chociaż obrócić. Bo przewiezienie, podczas którego wszystkie nogi zwierzęcia się łamią, a potem poderżnięcie mu gardła i czekanie aż się wykrwawi to raczej barbarzyństwo. 

Jaki jest główny plus tej książki? Przede wszystkim taki, że kierowana ona jest do wszystkich. Do małych i dużych. Do biednych i bogatych. Do tych, którzy jedzą mięso i tych, którzy tego nie robią. Przeczytać ją może każdy i nie poczuje się urażony, a po prostu mądrzejszy o kilka ważnych informacji. Dzięki temu można polecić książkę każdemu, pożyczyć rodzinie i mieć nadzieję, że nie będzie się już tak dąsać, gdy nie zjemy z nimi schabowego.

Muszę przyznać, że książką jestem zachwycona. Nie są to suche fakty, sztywne zdanka i specjalistyczne słownictwo. Tą książkę napisał ktoś, kto chciał by każdy mógł ją przeczytać, na dodatek z przyjemnością. Bo nie ma nic gorszego niż zachęcanie kogoś danymi statystycznymi. Wtedy należy uciekać gdzie pieprz rośnie. Dla kogo jest więc ta książka? Dla wszystkich, którzy chcą otworzyć oczy i być świadomi.
Ocena ogólna: Queen Dee 9/10 Small Metal Fan --/--

Za możliwość zapoznania się z książką dziękuję
Wydawnictwu Krytyki Politycznej

4 komentarze:

  1. Powiem szczerze, że po twojej recenzji mam jak najlepsze zdanie na temat tej książki :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Baardzo chętnie sięgnę po ,,Zjadanie zwierząt". Warto mieć świadomość, jak trafia na nasz talerz mięso i co się z nim wcześniej dzieje.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurczę, chętnie przeczytałabym tę książkę, chociaż wegetarianką nie jestem! :)

    OdpowiedzUsuń

Komentarze zawierające linki do blogów bądź podlinkowany tekst zostają natychmiastowo usunięte. W zamian proponujemy współpracę bannerową, po szczegóły zapraszamy na mail.