czwartek, 1 sierpnia 2013

Recenzja książki "Morza Szept" - Patricia Schröder

Tytuł: "Morza szept"
Tytuł oryginalny: "Meeresflustern"
Autor: Patricia Schröder
Wydawnictwo: Dreams
Ilość stron: 336
Opis wydawcy: Jako morska istota pewnego dnia przed Elodie pojawia się Gordian. Tajemniczy. Magiczny. Oszałamiający. Odtąd nie może przestać o nim myśleć, o jego turkusowo-zielonym spojrzeniu, jego dłoniach, które dotykają jej z zaciekawieniem. I zaczyna się domyślać, jakie tajemnice rzeczywiście kryje w sobie ocean i jak bardzo jej osobiste przeznaczenie jest związane z mrocznymi legendami Wysp Normandzkich.
Upojna saga miłosna z zapierającym dech w piersi krajobrazem wybrzeża wyspy Guernsey w tle – wstęp do porywającej morskiej trylogii.
Nasza opinia: Obecnie popularne są najróżniejsze paranormal romance, jednak pojawiają się tam bardzo popularny szablon. Na dodatek bohaterowie to demony albo wampiry, które stały się modne po sadze "Zmierzch". Dużo autorów, którzy chcieli osiągnąć sukces zaczęło więc pisać podobne historie i używać podobnych bohaterów. Jednak czy rzeczywiście tak to działa? Może początkowo, ale potem czytelników zaczyna coś takiego nudzić. Sięgają więc po książki, które sa oryginalne i poruszają inne tematu, a książka "Morza szept" właśnie taką pozycją jest.
   Co takiego niezwykłego jest w tej książce? Oj, dużo rzeczy. Jest ona przede wszystkim oryginalna. Nie znajdziemy tutaj popularnych istot. Na pewno nie. Po opisie i tytule oczekiwałam syren. Co tu dużo mówić - do syren mam słabość.  Nie są one oklepane, choć pojawiają się co jakiś czas w literaturze. Oczekiwałam wiec w napięciu na moment, w którym okaże się ze bohaterka jest syreną i niespodzianka! W "Morza Szept" nie znajdziemy syren, a coś dużo bardziej niezwykłego, bo autorka wykreowała swoje własne morskie hybrydy! Zaintrygowało mnie to dużo bardziej niż syreny, które pojawiały się już w literaturze. 

"Wzięłam głęboki wdech i usiłowałam zebrać się w sobie. - Mam alergię na wodę.
Ruby kiwnęła głową. 
- Ach tak. Pływać też nie umiesz?
- To wcale nie jest śmieszne - burknęłam."


   Sama bohaterka była niestety typową dla gatunku Paranormal Romace. Była to zagubiona nastolatka, która potrzebowała wybawiciela. Miała wroga, od którego uratować ją musiał wyżej wymieniony wybawca, który wie, że bohaterka sobie nie poradzi sama - ale ona i tak postara się udowodnić swoją niezależność, co będzie skutkować kolejnym ratunkiem tajemniczego mężczyzny, który już wcześniej wyciągnął do niej pomocną dłoń. Przy okazji znajdzie ona ukochanego mężczyznę, a wroga przezwyciężą razem. Pozostaje się tylko cieszyć z takiego rozwoju wypadków, jednak w tej książce denerwował mnie totalny brak wiedzy Elodie, czyli głównej bohaterki.

"- A więc to prawda - powiedział potem. 
- Co? [...]
- Ludzkie dziewczyny są rzeczywiście tak nierozsądne, jak głoszą nasze legendy - odparł. Pozwalają oczarować się niksowi i podążają za nim bezwolnie w głębiny oceanu, chociaż dokładnie wiedzą, że nie będą mogły tam żyć."



  Jak można spodziewać się po opisie, w książce występuje szeroki wątek miłosny, a nasza niepozorna Elodie spotka na swojej drodze kilku przystojnych chłopców. Muszę przyznać, że lubię Paranormal Romace i często się w nim zaczytuje - jednak życie miłosne Elodie mnie przerosło... W Niemczech kochała się w jednym przystojniaku, któremu bała się powiedzieć o swoich uczuciach. Także Frederik, który był zakochany w głównej bohaterce i nie krył swojego uczucia był z Lubeki. Na wyspie Guernsey poznaje kolejnych chłopców. Pierwszym jest Cyril, w którym bohaterka się zakochała i muszę przyznać - ja razem z nią. Z niecierpliwością więc czekałam na dalszy rozwój ich związku gdy nagle pojawił się przeklęty ON, a jest nim tajemniczy Gordian. Musiał się on pojawić w książce i nie ma co do tego wątpliwości, jednak... Nie przypadł mi on do gustu. Autorka strasznie zaplątała miłostki Elodie, która zakochiwała się i odkochiwała w kilka sekund. Wyszło to więc dość sztucznie. Według mnie można by było zrobić tak, jak wydawało mi się że to Cyril będzie tym ukochanym na zawsze, żeby wtopić w niego Gordiana. Wtedy nie byłoby takiego zamieszania.
Zabrakło mi jeszcze jednej rzeczy. Autorka sporej ilości rzeczy nie kontynuowała. Zabrakło mi powrotu do mężczyzny, którego Elodie poznała na lotnisku i o którym myślami potem powracała. Także w momencie poznania Gordiana całkowicie odcięła się od Cyrila, przez co autentycznie nie wiedziałam co się dzieje. Kręci z obojgiem na raz? Cyril na kilkadziesiąt stron wyparował?
  Ale wróćmy do pozytywnych stron w książce, których nie brakowało. Pomysł Patrici Schöder był naprawdę oryginalny o dobry. Nie zdziwię się, gdy wyjdą książki o podobnej tematyce, bo nie ma takich wielu. Autorka miała więc pomysł i do jego wykonania bardzo się przyłożyła. Była w miejscach, które opisywała i pytała się miejscowych o legendy i ich rodzinne historie - dzięki temu cała książka była wiarygodna, a opisy miejsc szczegółowe, przez co nie miałam problemu z wyobrażeniem ich sobie. Styl pisania autorki był lekki i było widać, ze pisanie tej książki sprawiło Patrici przyjemność. Choć wciągałam się w książkę, to w paru miejscach czułam się znudzona. 

" [...] Obmacała stertę kolorowych materiałów w kwiatki, przypiętą do bagażnika roweru.
- Mama przysyła je Twojej ciotka do skrócenia.
- Ciotecznej babce - sprostowałam. - Moja mama jest siostrzenicą Grace.
- O, tak! - zawołała Ruby. - A ty na pewno zawsze mówisz: oczywiście, umyłam zęby, droga cioteczna babciu Grace, no nie? 
- Jasne - odparłam. - Codziennie trzy razy."


    Jak prezentuje się wydanie książki? Wspaniale! W tle okładki widać głębiny mórz, a ramię dziewczyny zakrywa ładna muszla. Okolice oczu i usta dziewczyny są ozdobione kryształkami soli, co jest odwzorowaniem kilku momentów w książce. Na dodatek tytuł książki i cześć kryształowe soli ozdobiona jest jeszcze niebieskim brokatem, co nadaje dodatkowego blasku okładce i ciekawej tekstury. Z pewńoscia nie można przejść obok takiej okładki obojętnie i jestem wręcz pewna, ze każda dziewczyna zwróci na nią uwagę, bo przyciąga wzrok jak magnes.    Podsumowując, mogę powiedzieć, że z pewnością książka zyska dużo miłośników. Oryginalny pomysł, dość dobre wykonanie i niestety trochę szablonowa bohaterka to cechy tej pozycji. Od strony graficznej książka "Morza szept" z pewnością króluje wśród innych i zwróci uwagę wszystkich dziewcząt. Czy polecam? Myślę, że książkę warto przeczytać. Sama czekałam z niecierpliwością na jej premierę i trochę się zawiodłam, ale myślę że to przede wszystkim wina moich wysokich oczekiwań. Jeszcze dodam, ze idealnym miejscem na jej czytanie jest wakacyjny urlop na morzem! 
Ocena ogólna: Queen Dee 7/10 Small Metal Fan --/--


Za możliwość przeczytania dziękuję
Wydawnictwu Dreams

3 komentarze:

  1. Ojej, ja też obstawiałam, że pojawią się tu syreny. Chętnie sięgnę po książkę choćby po to, by się przekonać jakież to istoty tym razem napotkam. Co do utartego szablonu to... hm. Paranormal-romance z tego słynie i myślę, że w tym aspekcie wiele nie da się zrobić. Te minusy trochę mnie przerażają, ale strasznie jestem ciekawa tej powieści i mam nadzieję, że niedługo wpadnie mi w ręce. :)
    Okładka - cudo! Wydawnictwo Dreams pod tym względem jest nie do pobicia. :)
    Pozdrawiam,
    Sherry

    OdpowiedzUsuń
  2. Chętnie sięgnę, aczkolwiek nie spodziewam się, że będzie to arcydzieło. Nie znoszę takich szablonowych bohaterek, no ale cóż... pewnie przeczytam mimo to. A co do syren - również je uwielbiam, choć powinnam już dawno z tego wyrosnąć :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Z chęcią przeczytam i zapoznam się z tą niecodziennością ;)
    P.S. Nominowałam cię w The Versatile Blogger Award. :) Szczegóły na moim blogu

    OdpowiedzUsuń

Komentarze zawierające linki do blogów bądź podlinkowany tekst zostają natychmiastowo usunięte. W zamian proponujemy współpracę bannerową, po szczegóły zapraszamy na mail.