sobota, 17 listopada 2012

Opowiadanie konkursowe "Nieśmiertelna miłość..."

Nareszcie nadszedł czas upragnionych wakacji, ostatnie pół roku było niewyobrażalną udręką dla przyjaciółek, nie mogły się bowiem doczekać wspólnie spędzonych chwil w miejscu, które już rok wcześniej zwiedziły i były zachwycone. Niecierpliwość była jeszcze większa z racji tego, że nie miały jechać tam same, wszystkim towarzyszyły ich drugie połówki. To miał być niezapomniany i pełen przygód wyjazd, dlatego właśnie wszyscy zainteresowani zatroszczyli się o to, by niczego im nie brakowało...

Dzień wyjazdu to dużo pozytywnych emocji, ale też nerwy, czy aby na pewno wszystko spakowane... W niedzielne popołudnie o 15 wszyscy umówili się, że przygotowani będą czekać na przyjazd kierowców, jechało 8 osób, wszyscy mężczyźni mieli prawo jazdy, uzgodnili, że pojadą na dwa samochody i w drodze będą się wymieniać za kierownicą.

Na początek Jarek pojechał po swoją dziewczynę Kasię, później zabrali do jego samochodu jeszcze Pawła i Monikę, natomiast Kacper przyjechał z Agnieszką, Tomkiem i Sylwią. Wszystkie pary spotkały się na parkingu w centrum miasta, by ustalić jeszcze raz trasę podróży, kto będzie jechał przodem, w czasie, gdy męska część grona zapinała wszystko na ostatni guzik, dziewczyny poszły po małe przekąski do pobliskiej stacji, wracając rozkoszowały się widokiem swoich zamyślonych facetów i przepyszną kawą ze stacji.

Nadszedł czas, by wyruszyć w drogę ku przygodzie, Pary usiadły obok siebie w samochodzie, czas mijał im na wspólnych rozmowach, żartach i przekomarzaniu się, wszyscy wiedzieli już, że nic nie może tego zepsuć. Po kilku godzinach jazdy Jarka i Kacpra zastąpili Tomek i Paweł za kierownicą. O godzinie 20 byli już na miejscu, nie planowali żadnych większych wypadów tego dnia, mieli bowiem tydzień na zwiedzenie okolicy, a ten wieczór każda para z osobna planowała spędzić w inny sposób. Dziewczyny postanowiły zamieszkać w jednym pokoju, chłopcy nie sprzeciwiali się, akceptowali to, że przyjaciółki tak bardzo się szanują i imponowało im to, tym bardziej dlatego, że i tak planowali późnymi nocami wracać do pensjonatu...

Wszyscy rozpakowali się i zjedli kolację w ciągu godziny, później każda para poszła w swoją stronę.

Tomek zabrał swoją ukochaną na spacer, zapowiadała się bowiem piękna, gwieździsta noc. Sylwii bardzo spodobał się ten pomysł, lubiła spędzać z nim czas w takich warunkach, jego towarzystwo zapełniało ciszę jaka ich otaczała. Wyszli z pensjonatu i udali się drogą w prawo, chłopak objął dziewczynę w talii, ona zbliżyła się do niego, na twarzach zakochanych pojawił się miły uśmiech, czuli się szczęśliwi...

Zatrzymali się na środku drogi, wokół słychać było tylko granie świerszczy, żadnych samochodów, ludzi, jakby wszyscy wiedzieli, że to jest ich wieczór, nad nimi rozbłyskiwały się piękne gwiazdy. Chłopak zauważył jakiś budynek w surowym stanie, bez zastanowienia ruszyli ku niemu, o tej porze mieli pewność że nikt ich tam nie zastanie, a w końcu nie mieli żadnych złych planów... Wyszli na górę, położyli się na betonowej wylewce i podziwiali gwieździste niebo, po kilku minutach Sylwia usiadła, Tomek zrobił to samo, objął ukochaną swoim ramieniem a ona swobodnie położyła głowę na jego piersi, czuła jak szybko bije jego serce, wiedziała że należy do niego, już na zawsze...

Tkwiła w swoich przemyśleniach i gdyby nie głos ukochanego przegapiłaby niesamowitą sytuację „spójrz, spadająca gwiazda” zawołał Tomek, oboje wpatrywali się jak powoli sunie po niebie, by w końcu wpaść w ciemną otchłań, chłopak spojrzał na Sylwię, ich usta zetknęły się w gorącym pocałunku, który mógłby trwać wieczność „jakie miałaś życzenie?” zapytał Tomek, Sylwia odpowiedziała tylko „właśnie się spełniło, dziękuję” i znów zatonęła w jego ramionach, ona również zapytała go, czego sobie zażyczył „chciałem, żeby tak było już zawsze, ty i ja razem...” dziewczyna spojrzała na niego, w jej oczach pojawiły się łzy, z trudem przełykała ślinę, chłopak nie spuszczał z niej wzroku, nie bał się powiedzieć co czuje, był tego pewien, dziewczyna również wiedziała co czuje „kocham cię” powiedzieli równocześnie, co wywołało na ich twarzach uśmiech, byli jednością, której nic nie mogło rozdzielić...

Po kilku godzinach spędzonych w swoim towarzystwie wrócili do pensjonatu, Tomek odprowadził Sylwię pod jej pokój, pocałował na dobranoc i poszedł do swojego pokoju.

Było kilka minut po północy, dziewczyna wyciągnęła z szafy piżamę i kosmetyki, zamierzała pójść do łazienki, pod prysznic, zajrzała wcześniej do torebki, wyciągnęła telefon i sprawdziła pocztę „całą szóstką siedzimy w klubie kilometr od pensjonatu, przejeżdżaliśmy obok niego, na pewno traficie, wpadajcie” to był SMS od Agnieszki, dopiero teraz dziewczyna zorientowała się, że przyjaciółek nie ma w pokoju. Wyszła na korytarz i udała się w stronę łazienki, na jej drodze stanął jej ukochany, w pierwszej chwili przestraszyła się, później jednak dźgnęła go tylko palcem w brzuch w akcie zemsty za to, że ją wystraszył „dostałaś SMS-a od Agi?” zapytał chłopak „tak, ale nie mam ochoty imprezować dzisiaj, idę pod prysznic”, chłopak uśmiechnął się łobuzersko na tę myśl, od razu dostał kuksańca od dziewczyny, obojga to rozbawiło, „idź idź Skarbie, też teraz pójdę, a później przyjdę do ciebie jeśli mnie wpuścisz, tylko pospiesz się z tym prysznicem bo już tęsknię”. Sylwia szybko zdjęła z siebie ubrania, wślizgnęła się pod prysznic i zapomniała o otaczającym ją świecie, gorąca woda spływała po jej ciele, czuła się bezpieczna, kochana... Nagle zapragnęła jak najszybciej przytulić się do swojej miłości, wmasowała szampon we włosy, dokładnie spłukała, później wtarła w swoje ciało balsam, którego zapach bardzo podobał się Tomkowi, ubrała się, wyszczotkowała zęby i zbiegła do swojego pokoju, on już tam był czekał na nią w samych spodenkach „Hawajkach”, uśmiechnęła się na jego widok i podeszła do niego, ubrana w zwiewną bluzkę na szeleczkach i krótkie spodenki. Przytulił ją, ona ułożyła głowę na jego ramieniu, czuła jego wodę toaletową, musiał się właśnie golić, lubiła ten zapach, działał na nią jak bardzo mocny narkotyk, była uzależniona, uzależniona od miłości... Spędzili w swoim towarzystwie całą noc, rozmawiali, całowali się, rozmawiali, całowali się, Tomek, ani na chwilę nie pozwolił się jej wyswobodzić ze swoich ramion, ona nawet nie próbowała się uwolnić, nawet wtedy, gdy jego usta przywarły do jej karku na kilka długich minut, czego dowodem była prawie fioletowa malinka, był zadowolony ze swojej pracy, duma go rozpierała, Sylwia nie pozostała mu dłużna, dokładnie w tym samym miejscu na szyi zrobiła mu równie mocną malinkę, oboje śmiali się z siebie. Nie wiedzieli kiedy zasnęli wtuleni w siebie...

Około 9 rano następnego dnia Sylwia obudziła się, na widok Tomka na jej twarzy pojawił się uśmiech, nie tyle ze szczęścia, co z rozbawienia, chłopak bowiem spał jak niemowlę, z rozdziawioną buzią, ręką pod poduszką, nie mogła powstrzymać się od śmiechu. Po chwili znalazła się na dole, w kuchni, robiła śniadanie dla obojga. Dopiero wtedy dotarło do niej, że przecież jej przyjaciółki jeszcze nie wróciły, pobiegła z powrotem do pokoju, Tomek już nie spał, przywitał się ze swoją dziewczyną, objął ją od tyłu i przyglądał się jej poczynaniom, Sylwia wyciągnęła telefon i wybrała numer swojej przyjaciółki Agnieszki, dziewczyna odebrała po kilku sygnałach „jesteśmy w pokoju obok, przyszliśmy dzisiaj o 3 do pokoju, ale tak słodko spaliście, że nie chcieliśmy przeszkadzać, chłopcy nas miło przyjęli” zdołała usłyszeć od Agi, wyszli z pokoju i powędrowali do swoich przyjaciół.

„No no no widzę, że gołąbki się wyspały, żałujcie że was nie było z nami, impreza zdecydowanie zaliczona do udanych” powiedział Jarek uśmiechnięty od ucha do ucha i nadal pełen energii.

Po śniadaniu dziewczyny pożegnały się z ukochanymi i poszły na zakupy, które były tylko wymówką do rozmowy, tzw. babskich plotek, miały sobie dużo do powiedzenia, każda bowiem przeżyła piękne chwile ze swoim ukochanym, Sylwia w dodatku miała jeszcze dowody na to że było cudownie, ogromną malinkę na karku, która mimo usilnych jej starań nie uszła uwadze przyjaciółek. Po dwóch godzinach wróciły do pensjonatu, wszystkie pary porozumiewały się ze sobą podczas obiadu, wystarczyło spojrzenie by przypomnieli sobie ostatni wieczór. Tego popołudnia wszyscy wybrali się nad rzekę, każdy się dobrze bawił, na nikim nie pozostała sucha nitka, ale w tak słoneczny dzień wszystkim się to przydało, wieczorem wrócili do pensjonatu i każda z par postanowiła w inny sposób spędzić ten czas, jedni na długim spacerze, inni w klubie, jeszcze inni postanowili zostać w pensjonacie, natomiast Sylwia i Tomek pojechali samochodem Jarka w miejsce widokowe, z którego widać było nocną panoramę całego miasta, zachwyceni widokiem podziwiali każdy szczegół, każde światło, nic nie uszło ich uwadze.

Tomek co chwila gładził jej włosy, kark, trzymał za rękę, całował czule i przytulał do siebie, Sylwia odwdzięczała się tym samym, oboje czuli nieodpartą chęć spędzenia ze sobą całego życia, tak planowali, nikt nie mógł stanąć na ich drodze, ta miłość była zbyt silna, by ktokolwiek mógł to zniszczyć.

Każdego dnia spędzali ze sobą czas, wieczorami byli sami, nikt nawet nie próbował im przeszkadzać, ich przyjaciele również znaleźli swoją miłość, dlatego też każdy chciał jak najwięcej czasu spędzać tylko w towarzystwie swojej drugiej połowy, swojej miłości...

W dniu wyjazdu Tomek zabrał Sylwię na przejażdżkę, by jeszcze raz zobaczyli miejsca, w których spędzali wspólnie czas, gdy wrócili do pensjonatu grupa przyjaciół obiecała sobie, że za rok wrócą tutaj w tym samym składzie, Tomek obiecał Sylwii, że znów spędzą tak piękne chwile w tych samych miejscach, z łobuzerskim uśmieszkiem obiecał, że znów zrobi jej taką malinkę, ona obiecała mu to samo.

Droga powrotna ani trochę im się nie dłużyła, wszyscy rozmawiali o swoich przeżyciach, wszystko trwało zbyt szybko i każdy żałował, że trzeba już wracać, jednak na myśl o wspomnieniach uśmiech sam pojawiał się na twarzach. Tomek, póki nie prowadził samochodu, cały czas trzymał ukochaną w ramionach, szeptając jej do ucha, że kocha, że będzie tęsknił za każdą z tych chwil i że muszą takie wycieczki organizować znacznie częściej, tylko we dwoje, dziewczynie bardzo spodobał się ten pomysł, pocałowała go w policzek i właśnie wtedy Tomek musiał usiąść za kierownicą.

Do tej pory zakochani wspominają te piękne chwile i wspólnie przeżywają wiele innyc przygód, bo ta miłość nie ma prawa się skończyć, jest nieśmiertelna...

Autor : Gosiek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze zawierające linki do blogów bądź podlinkowany tekst zostają natychmiastowo usunięte. W zamian proponujemy współpracę bannerową, po szczegóły zapraszamy na mail.