sobota, 29 września 2012

Recenzja książki "Atramentowe Serce" - Cornelia Funke

Tytuł oryginalny: "Tintenherz"
Autor: Cornelia Funke
Seria: Trylogia Atramentowy świat
Ilustracje: Cornelia Funke
Wydawnictwo: Egmont
Ilość stron: 511
Opis (nasz): Meggie mieszka ze swoim ojcem Mortimerem, który z zawodu jest introligatorem. Pewnego wieczoru odwiedza ich nietypowy przybysz - Smolipaluch. Niedługo po tym okazuje się, że Mortimer posiada dar ożywiania postaci z książek.
Nasza opinia: "Atramentowe Serce" i ogólnie cała trylogia są bardzo ciekawymi książkami. Czytałam je dawno, bo w 2-4 klasie podstawówki, ale nadal darzę je uznaniem. Rogate kuny, szklane ludziki i inne bajkowe stworzenia podczas czytania "wychodzą" z książek. Po prostu ten świat jest tak oryginalny, bajkowy i taki idealny, że samo wyobrażanie sobie tego daje wielką radość. Tu po raz pierwszy spotkałam się z moimi ukochanymi cytatami na początku rozdziałów, a tu są genialnie dobrane! "Atramentowe serce" doczekało się ekranizacji, i muszę powiedzieć, że bardzo podobnie wyobrażałam to sobie czytając. Polecam tę książkę, właściwie każdemu, ale myślę, że najlepszy wiek to 8-14 lat.
Ocena ogólna: Small Metal Fan daje 9/10 Queen Dee - --/--

2 komentarze:

  1. Ja za ekranizacją nie przepadam, zupełnie inaczej wszystko sobie wyobrażałam. Trylogię uwielbiam, to jedna z moich ukochanych serii i pewnie kiedyś z samego sentymentu do niej wrócę. Wspaniałe postacie, wartka akcja i baśniowy świat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale to jest właśnie przewaga książki nad filmem. Książka każdemu pozwala, żeby wykreował w głowie ten świat po swojemu. :) /SMF

      Usuń

Komentarze zawierające linki do blogów bądź podlinkowany tekst zostają natychmiastowo usunięte. W zamian proponujemy współpracę bannerową, po szczegóły zapraszamy na mail.