sobota, 25 maja 2013

Recenzja książki "Dziewczyna i duchy" - Tamsyn Murray


Tytuł: "Dziewczyna i duchy"
Tytuł oryginalny: "My so-called haunting"
Autor: Tamsyn Murray
Wydawnictwo: Akapit Press
Ilość stron: 205
Okładka: Miękka
Opis wydawcy: Skye, wrażliwa czternastolatka o zdolnościach medium, bardzo przeżywa, że nie może jednocześnie wszystkim pomóc. Nie dość, że duch XVI-wiecznej czarownicy krytykuje ją na każdym kroku, to jeszcze kocha się w Nico, największym przystojniaku w szkole. Kiedy ciotka prosi ją o pomoc w związku z niespokojnym duchem nastolatka Dontaya, nawet się cieszy z odmiany. Ale wtedy pojawia się Nico i zaczyna zaprzątać jej uwagę do tego stopnia, że oddzielenie ziemskich uczuć i duchowych odczuć staje się mordęgą.
Ale życie potrafi być jeszcze bardziej skomplikowane, a przeszłość Dontaya może zniszczyć przyszłość Skye. 
Nasza opinia: Zacznę od ważnej rzeczy. Sięgając po drugą książkę z serii, myślałam że będzie to kontynuacja wcześniejszej książki, a mianowicie "Uwierz Lucy" i pojawi się w tej powieści tytułowa bohaterka pierwszego tomu, na co wskazuje także często pojawiający się w internecie opis tej książki. "Kto mówi, że śmierć to koniec wszystkiego? Czy duch Lucy potrafi zaaklimatyzować się w nowej sytuacji? Kto pomoże dziewczynie zawrzeć znajomość z R., intrygującym chłopakiem?". Doprawdy nie wiem, co ta książka ma do
czynienia z Lucy! Owszem, autorka kontynuuje wątek z poprzedniej części jednak samej Lucy w nim nie ma. Pojawia się tam Jerry, którego poznajemy już wcześniej jako osobiste medium Lucy, oraz jego dziewczynę Estellę. Tutaj główną bohaterką jest Skye - siostrzenica Estelli, która widzi duchy. Przenosząc się na jakiś czas do ciotki uznaje, że to będzie drugi początek - nowa szkoła, nowi znajomi, wszystko będzie nowe! Jednak nawet tutaj nie ucieknie przed swoim powołaniem i będzie musiała pomóc duchowi przejść na kolejny poziom egzystencji. Tym razem będzie musiała pomóc Dontay'owi, zamordowanemu chłopcu który za życia wplątał się w porachunki gangów. Czy uda się jej mu pomóc? Tego już dowiecie się czytając tę książkę, a w tej serii niczego nie można być pewnym.
   Przyznam, że bardzo lubię bohaterów przedstawianych przez tą autorkę. Są oni pozytywni, pełni entuzjazmu. Jak nie polubić chociażby Jerry'ego który jest oświetleniowcem w teatrze? Same duchy były pozytywne i choć zdarzały się takie, które nękały żywych - miały one do tego powód, niedokończoną sprawę za pomocą której duch był uwięziony między światem żywych i umarłych. Nawet sama Mary, która nawiedzała dom ciotki Skye okazała się postacią po części pozytywną, choć bohaterka sama przyznała, że "wcześniej kilka razy życzyłam jej, by sczezła". Jednak są duchy niebezpieczne, które pragną czynić zło ludziom, dlatego ostrzegam was - nie chodźcie nocą na cmentarze! ;)
    Książkę czyta się szybko dzięki sporej, przejrzystej czcionce, szerokiej interlinii i nie dających po oczach stronach. Przyznam, że po przeczytaniu obydwu książek czuje niedosyt i nadal nie dostałam odpowiedzi na pytanie - co się dzieje z duchami w dalszym poziomie egzystencji? Może autorka opowiada o tym w trzeciej części tej serii? Nie wiem, ale mam nadzieję że będę mieć okazję się dowiedzieć :D
    Pozycję polecam młodszej młodzieży. Jest to powieść pełna humoru, choć czasem i grozy. Znajdujemy wątek kryminalny i myślę, że jest to ciekawa powieść. Nie znajdziecie tu nudy, akcja nie jest zbyt przewidywalna - myślę, że odnajdzie się w tej powieści większość nastolatek.
Ocena ogólna: Queen Dee - 8/10 Small Metal Fan - --/--

Za możliwość przeczytania książki dziękuję
Wydawnictwu Akapit Press

3 komentarze:

  1. Eh.. Ja nie przepadam za takimi książkami... Ale cóż.. Nie każdy lubi takie książki :D Czekam na następną recenzję.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapowiada się interesująco. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem dlaczego, ale skojarzyła mi się troszeczkę z ,,Czerwienią Rubinu" Kerstin Gier

    OdpowiedzUsuń

Komentarze zawierające linki do blogów bądź podlinkowany tekst zostają natychmiastowo usunięte. W zamian proponujemy współpracę bannerową, po szczegóły zapraszamy na mail.