Tytuł oryginalny: "Dark Ride"
Autor: Caroline Green
Wydawnictwo: Akapit Press
Ilość stron: 192
Okładka: miękka
Opis wydawcy: "Jego twarz rozjaśnił szeroki uśmiech. Padliśmy sobie w ramiona. I niepotrzebnie zastanawiałam się, co mu powiem, bo żadne z nas nie mogło się odezwać przez bardzo długi czas. Kiedy już przestaliśmy się całować, przytulił mnie jeszcze mocniej i szepnął mi prosto do ucha: -Bel! Nie mógł uwierzyć, że to naprawdę ja?"
Bel nigdy wcześniej nie znała nikogo takiego jak Luka. Tego dnia, kiedy poszła za nim do opuszczonego wesołego miasteczka, zupełnie nie była przygotowana na to, jak bardzo ta znajomość zmieni jej życie.
Bel nigdy wcześniej nie znała nikogo takiego jak Luka. Tego dnia, kiedy poszła za nim do opuszczonego wesołego miasteczka, zupełnie nie była przygotowana na to, jak bardzo ta znajomość zmieni jej życie.
Nasza opinia: Bel przeprowadza się z mamą do nowego domu. Nie jest z tego powodu szczęśliwa. Chciałaby zostać w swoim dawnym mieszkaniu w Londynie, a nie być w jakimś małym nadmorskim miasteczku. Pewnego dnia przechadzając się po Slumpton Bel zauważa na przystanku chłopaka, który gubi bilet do wesołego miasteczka. Kim jest tajemniczy chłopak i co ma wspólnego ze starym wesołym miasteczkiem przeznaczonym do rozbiórki?
"Tunel strachu" lekko się czyta. Jest to typowa książka na jeden wieczór. Przewidywalna, bez rozbudowanej fabuły, krótka, z pierwszoosobową narracją i napisana prostym językiem, nie wymagającym od czytelnika zbyt dużego skupienia. Mimo wszystko wciąga i jest to dobre zajęcie na wolne dwie godzinki. Rozdziały są bardzo krótkie, mają średnio po 6 stron. Posiadają również tytuły, które zazwyczaj sprawiają mi dużą przyjemność, jednak uważam, że w przypadku tak krótkiej powieści są one całkowicie zbędne. Sam nagłówek z tytułem rozdziału zajmuje pół strony. Biorąc pod uwagę to, że jest ich 29, to od razu od długości książki można odjąć 15 stron. Niektóre rozdziały nie kończą się na dole strony, czasem na stronie pozostaje jedno, dwa zdania, czyli możemy odjąć kolejne kilka kartek. Teraz wszyscy się ze mną zgodzą, że "Tunel strachu" jest bardzo krótki. Mimo to pomysł nie jest całkowicie wykorzystany. Oczywiście, pierwszą połowę czyta się z zapartym tchem, ale potem właściwie wiadomo jak potoczą się dalsze wydarzenia. Początek jest naprawdę intrygujący, ale dalsza część jest niestety bardzo przewidywalna.
Wydanie jest zwyczajne - okładka średniej jakości, jak to zwykle bywa w przypadku młodzieżówek. Sam projekt okładki jest przeciętny. Zaletą jest duża, przejrzysta czcionka i kolor stron nie męczący oczu.
"Tunel strachu" przyjemnie się czyta, ale nie jest to dzieło. Mam wrażenie, że dość szybko zapomnę o tej książce i raczej nie będę do niej wracać. Tak jak już pisałam, polecam na wolne dwie godziny, żeby po prostu się czymś zająć. Jest to przeciętna powieść z półki z literaturą młodzieżową, która nie pozostawia po sobie większego śladu. Od dłuższego czasu chciałam przeczytać "Tunel strachu". Spodziewałam się czegoś choć trochę strasznego i niepowtarzalnego. Niestety Caroline Green mnie zawiodła.
"I ani się obejrzałam, kiedy już byłam tutaj, w tej dziurze, gdzie diabeł mówi dobranoc, i patrzyłam przez okno. Ciężarówka firmy transportowej zniknęła mi z oczu w oddali, razem z resztką nadziei."
"Tunel strachu" lekko się czyta. Jest to typowa książka na jeden wieczór. Przewidywalna, bez rozbudowanej fabuły, krótka, z pierwszoosobową narracją i napisana prostym językiem, nie wymagającym od czytelnika zbyt dużego skupienia. Mimo wszystko wciąga i jest to dobre zajęcie na wolne dwie godzinki. Rozdziały są bardzo krótkie, mają średnio po 6 stron. Posiadają również tytuły, które zazwyczaj sprawiają mi dużą przyjemność, jednak uważam, że w przypadku tak krótkiej powieści są one całkowicie zbędne. Sam nagłówek z tytułem rozdziału zajmuje pół strony. Biorąc pod uwagę to, że jest ich 29, to od razu od długości książki można odjąć 15 stron. Niektóre rozdziały nie kończą się na dole strony, czasem na stronie pozostaje jedno, dwa zdania, czyli możemy odjąć kolejne kilka kartek. Teraz wszyscy się ze mną zgodzą, że "Tunel strachu" jest bardzo krótki. Mimo to pomysł nie jest całkowicie wykorzystany. Oczywiście, pierwszą połowę czyta się z zapartym tchem, ale potem właściwie wiadomo jak potoczą się dalsze wydarzenia. Początek jest naprawdę intrygujący, ale dalsza część jest niestety bardzo przewidywalna.
"Tak, to był po prostu stary, obciachowy tunel strachu. Więc dlaczego nagle wydał mi się najstraszniejszym miejscem na świecie? Minęłam go prawie biegiem. Dzwoniły mi zęby, nie wiadomo, czy z zimna, czy z przerażenia."
Wydanie jest zwyczajne - okładka średniej jakości, jak to zwykle bywa w przypadku młodzieżówek. Sam projekt okładki jest przeciętny. Zaletą jest duża, przejrzysta czcionka i kolor stron nie męczący oczu.
"Tunel strachu" przyjemnie się czyta, ale nie jest to dzieło. Mam wrażenie, że dość szybko zapomnę o tej książce i raczej nie będę do niej wracać. Tak jak już pisałam, polecam na wolne dwie godziny, żeby po prostu się czymś zająć. Jest to przeciętna powieść z półki z literaturą młodzieżową, która nie pozostawia po sobie większego śladu. Od dłuższego czasu chciałam przeczytać "Tunel strachu". Spodziewałam się czegoś choć trochę strasznego i niepowtarzalnego. Niestety Caroline Green mnie zawiodła.
Ocena ogólna: Small Metal Fan - 5/10 Queen Dee - --/--
Za możliwość przeczytania dziękuję
Książka zaintrygowała mnie ;)
OdpowiedzUsuńopis - wg mnie - niezbyt zachęcający, a skoro książka taka sobie, to podziekuję.
OdpowiedzUsuń