Ostatnio... nie, raczej nie było to ostatnio. W sierpniu wszystko się posypało. Był wyjazd, były książki. Skończył się wyjazd, skończył się czas dla książek. Nie wiem dlaczego tak się stało, ani z jakiego powodu. Czy wtedy miałam już w jakimś stopniu dość tego całego zamieszania, czy może po prostu nie chciało mi się pisać? Nie mam bladego pojęcia. W każdym razie stało się. Przez jakiś czas nawet jak coś przeczytałam, to nie były to egzemplarze recenzenckie. Powoli znów maszyna ruszyła, ale nie jest tak jak kiedyś i nie do końca rozumiem samą siebie.
Talent do czytania?
Czytanie książek można moim zdaniem nazwać sztuką. Aby czytać dużo i z przyjemnością trzeba mieć do tego po prostu talent. Jeśli jesteś dobrym recenzentem, to raczej nie zmuszasz się do przeczytana w danym dniu pozycji, na którą nie masz ochoty, bo "wydawnictwo prosiło by się pojawiła jak najszybciej" (nie odnoszę się tutaj do żadnego konkretnego przypadku). To książka w jakiś sposób wybiera porę, w jakiej ją przeczytasz. Jeśli umiesz to dostrzec, to możesz się cieszyć. Nie ma nic gorszego niż czytanie o powstańcach, gdy masz ochotę na trochę lipowego romansidła.
Mało piszę, mało wstawiam
W czerwcu tamtego roku potrafiłam wstawić dwie recenzje (chociaż bądźmy szczerzy, że jakoś tych tekstów była naprawdę niska). Tyle też książek potrafiłam przeczytać. Sama nie wiem jak ja to robię, bo nigdy na kurs szybkiego czytania nie chodziłam i wcale wzrokiem nie skaczę po całej stronie. Po prostu jak już czytam, to odcinam się od całego świata i nie słyszę co mówi osoba siedząca obok mnie (przepraszam Panią z prawie pustego autobusu, która przegapiła przeze mnie swój przystanek).
Leń wrodzony
Teraz wstawiam... chyba wolę nawet nie patrzeć prawdzie w oczy. Nawet nie chcę wiedzieć jak mało tekstów z opinią zamieszczam na tej stronie. Z jednej strony jest to moje lenistwo. Wolę obejrzeć jakiś idiotyczny filmik na yt, wejść na książkotwarz niż przysiąść i coś napisać. Często dopiero po jakimś czasie orientuje się, że robię coś, czego nie powinnam. Otrząsam się, a potem dzieje się to znowu. Chyba muszę zablokować te dwie strony.
Nocny duszek
Kolejną przykrą sprawą jest to, że ja dobrze funkcjonuje nocą. Serio. Od dzisiaj zaczynam sypiać popołudniami i mieć noc dla siebie. To jest plan. Prawda jest taka, że największą wenę mam zawsze od północy do dwóch razy po śmierci dnia (druga w nocy). Z tego też powodu gdy muszę wstać wcześniej, to nie mam możliwości pisania o tej porze, a w innych godzinach nie potrafię nabazgrać nic sensownego.
Wracanie do przeszłości
Jednak moim największym problemem jest wewnętrzna potrzeba do przeczytania książki, którą mam już za sobą. Chodzi za mną bardziej, niż papieros za człowiekiem który właśnie przestał palić. Wwierca się w czaszkę aż ulegnę. Czytam więc coś starego, zamiast egzemplarza recenzenckiego czy jednej z siedemdziesięciu pozycji, które leżą na półce do przeczytania właśnie z tego powodu. Najgorszą rzeczą jest to, że nie potrafię przezwyciężyć tego denerwującego "przeczytaj mnie, przeczytaj mnie, przeczytaj mnie". Sama przez to źle się czuje, a jak w końcu zabiorę się za coś nowego i okaże się to kiepską pozycją, to o zrobieniu takiego kroku mogę pomyśleć dopiero za kilka dni.
Nałogi vs Książki
Próbuję się zmobilizować. Naprawdę. Tylko że to jest gorsze niż rzucanie palaenia, przechodzenie na dietę czy kończenie z wciąganiem. Nie, żebym z którymkolwiek miała styczność. Po prostu to wraca, powoduje wręcz fizyczny ból. Jeśli więc myślicie, że wtedy można się skupić, to wiedzcie, że uwaga cały czas jest odwracana przez tę durną pozycję, którą już przeczytałeś. Ostatnio narzekałam, teraz wołam o pomoc - może ktoś już przeżył coś takiego? A może pochodzę z planety dziwadeł?
Mam identycznie! Ogółem kocham czytać książki, ale jakoś ostatnio świat techniczny zbyt bardzo mnie wkręcił... :/
OdpowiedzUsuńAle czemu masz się zmuszać? Zarówno czytanie jak i prowadzenie bloga powinno być przyjemnością, a nie przymusem. Ja też od kilku miesięcy prawie nie piszę,bo mi się zwyczajnie nie chce. I tyle. Też wracam do starych książek, czytanych już po kilkanaście razy, bo mi to przyjemność sprawia. I wcale się z tego powodu nie martwię, bo niby czemu? Miłego czytania:)
OdpowiedzUsuńOooo.... Niektóre rzeczy bardzo potrafią rozproszyć :/
OdpowiedzUsuńJa się nigdy nie zmuszam, a większość mojego czytania to te momenty, kiedy zwiesza mi się internet :P A do byłych lektur po prostu nie potrafię wracać - mam potrzebę coraz to nowszych doświadczeń czytelniczych :o
OdpowiedzUsuńJa kocham czytać, ale rzadko mam czas... A jak już mam czas, to jestem zmęczona... Ale ostatnio np. przeczytała pięć książek, z których nie napisałam żadnej recenzji.
OdpowiedzUsuńCzasem mam takie momenty, że zupełnie nie mam czasu i np. miesiąc nie czytam i nie piszę recenzji, ale zdarzało się to sporadycznie i teraz postanowiłam sobie, że będę czytała nawet w autobusie. Jak na razie efekt mnie zadowala :)
OdpowiedzUsuń