Autor: Marcin Przewoźniak
Ilustracje: Katarzyna Kołodziej
Ilustracje: Katarzyna Kołodziej
Wydawnictwo: Papilon
Ilość stron: 128
Opis wydawcy: Niedaleko za miastem, tam, gdzie ulica zmienia się w szosę, a za supermarketem zaczyna się gęsty las, stał biały dworek z brązowym dachem. Choć od dawna nikt w nim nie mieszkał, chuligani omijali go szerokim łukiem. Żaden z nich nawet nie próbował wybić szyby ani bazgrać sprejem po ścianie. No dobrze, może któryś próbował, ale dziwnym zbiegiem okoliczności zawsze uciekał z krzykiem do domu, a potem - wyobrażacie to sobie? - stary koń w bluzie z kapturem tulił się do swojej mamy, chlipał i pytał, czy aby na pewno drzwi wejściowe zamknęła na wszystkie zasuwy.
Zapraszamy do domu z duszą na ramieniu!
Niezwykła i zabawna książka dla dzieci lubiących dreszczyk emocji.
Fascynująca historia, która dzięki trzymającej w napięciu akcji rozwinie w dziecku manię czytania.
Pobudzające wyobraźnię ilustracje.
Inspiracja do zabaw i zajęć ćwiczących czytanie ze zrozumieniem.
Zapraszamy do domu z duszą na ramieniu!
Niezwykła i zabawna książka dla dzieci lubiących dreszczyk emocji.
Fascynująca historia, która dzięki trzymającej w napięciu akcji rozwinie w dziecku manię czytania.
Pobudzające wyobraźnię ilustracje.
Inspiracja do zabaw i zajęć ćwiczących czytanie ze zrozumieniem.
Nasza opinia: Zapracowany pan Poświatowski postanawia kupić nowy dom dla całej rodziny. Jest jednak tak zajęty pracą, że nie zwraca uwagi na to, co pokazuje mu agent. Ku zdziwieniu agenta wybiera nawiedzony dworek, którego od wielu lat nikt nie chciał kupić. Powód jest prosty - po prostu nie zwrócił uwagi na duchy. Dworek zamieszkuje rodzina Zaświatowskich, która nie chce, aby ktokolwiek zamieszkał razem z nimi. Próbuje wystraszyć na wszelkie sposoby ekipę remontową i Poświatowskich, ale z kiepskim efektem. Duchy nie umieją straszyć współczesnych ludzi. Są ciągle czymś zajęci. Facebookiem, telewizją, telefonami...
Niestety, jak wiadomo, wiele osób nie wierzy w duchy. Dlatego, kiedy dzieci państwa Poświatowskich mówiły nauczycielce w szkole co dzieje się w domu, zostały wysłane do psychologa. Otrzymały dość łatwą do przewidzenia opinię. "(...) Oskar i Julka wyszli z gabinetu (...) z pisemną opinią, że cierpią na nerwicę, zaburzenia emocjonalne, brak umiejętności odróżniania prawdy od kłamstwa oraz ADHD." Kot rodziny Poświatowskich zaprzyjaźnia się z duchem myszy, lecz rodziny wciąż ze sobą walczą. Zaświatowscy straszą, a Poświatowscy używają promieni podczerwonych, transformatorów, paralizatorów induktorów, generatorów oraz latarek i chińskich radyjek. Okazuje się po prostu, że duchy niezbyt dobrze znoszą elektryczność. Jak to w książce dla dzieci wszystko kończy się dobrze.
Ciężko mi określić dla jakiej grupy wiekowej dobra będzie ta książka. Chyba nie da się tego zrobić w przypadku takich pozycji, bo każde dziecko jest inne. Dla niektórych 6-latków duch bez głowy albo, trzymający serce, któremu z ust wyfruwają nietoperze nie będzie straszny, ale znajdą się 9-latki, które nie zasną z powodu takiej książki. Tutaj musicie po prostu zdecydować sami. Znacie trochę dziecko, któremu zamierzacie dać prezent, więc zastanówcie się najpierw, czy to książka dla niego. Wiem, że ja kiedy miałam 5 lat czytałam wszystko, ale uwielbiałam historie o duchach, wampirach i innych takich tajemniczych rzeczach, ale moja młodsza siostra w tym samym wieku na sam fakt, że w książce były węże reagowała płaczem.
Książkę czyta się lekko i przyjemnie. Zastanawia mnie tylko po co autor napchał do niej te wszystkie transformatory, induktory, generatory, zaburzenia emocjonalne, ADHD. Wiele dzieci może tego nie zrozumieć, a to nie ma jakiegoś kluczowego wpływu na akcję. Zamiast tych wszystkich -orów naprawdę mogłoby być tam coś innego, a zaburzenia emocjonalne? Aż mi się słabo zrobiło... Zaraz jakieś dziecko naprawdę będzie znerwicowane, bo po przeczytaniu tej książki uzna, że jak powie w szkole coś o duchach to jest jakiś chory psychicznie. Pomijając tę kwestię, momentami czułam się jakby "Przepraszam, czy tu straszy?" pisało dziecko. W pewnych momentach styl Marcina Przewoźniaka przypominał mi 'sztukę' o szacunku dla psów, którą napisałam dla mnie i QD jak miałam 8 lat. Może po prostu byłam takim genialnym dzieckiem, że potrafiłam pisać jak dorosły autor?
Wydaniem jak zwykle Wydawnictwo Papilon się wykazało. Jest dobrze przystosowane do niszczycielskich mocy dzieciaków. Okładka jest bardzo solidna, twarda na pewno nie zniszczy się szybko w plecaku, czy w jakimkolwiek innym miejscu. Format jest duży (trochę mniejszy od A4). Strony są jasne, wykonane ze śliskiego papieru. Książka dobrze się otwiera, dzięki czemu wygodnie się ją czyta.
Ilustracje są kolorowe i estetyczne. Pojawiają się mniej więcej na co drugiej stronie. Są dosyć duże, wyraźne i myślę, że spodobają się dzieciom w wieku wczesnoszkolnym. Czcionka jest duża i wyraźna, bardzo dobra dla dzieciaków, które zaczynają same czytać.
Podsumowując, "Przepraszam, czy tu straszy?" jest przyjemną książką z dreszczykiem dla dzieci w wieku wczesnoszkolnym. Jest napisana lekkim, prostym językiem. Czcionka jest duża, co jest dobre dla dzieci zaczynających samodzielnie czytać. Dwie rodziny żyjące w starym dworku, choć bardzo się różnią i na początku próbują ze sobą walczyć o dom na końcu zaprzyjaźniają się i żyją razem. Myślę, że jest to dobra książka taka dla zabicia nudy. Nie ma w niej jakichś wyjątkowych rzeczy, po prostu jest przyjemna.
Ocena ogólna: Small Metal Fan 8/10 Queen Dee --/--
Niestety, jak wiadomo, wiele osób nie wierzy w duchy. Dlatego, kiedy dzieci państwa Poświatowskich mówiły nauczycielce w szkole co dzieje się w domu, zostały wysłane do psychologa. Otrzymały dość łatwą do przewidzenia opinię. "(...) Oskar i Julka wyszli z gabinetu (...) z pisemną opinią, że cierpią na nerwicę, zaburzenia emocjonalne, brak umiejętności odróżniania prawdy od kłamstwa oraz ADHD." Kot rodziny Poświatowskich zaprzyjaźnia się z duchem myszy, lecz rodziny wciąż ze sobą walczą. Zaświatowscy straszą, a Poświatowscy używają promieni podczerwonych, transformatorów, paralizatorów induktorów, generatorów oraz latarek i chińskich radyjek. Okazuje się po prostu, że duchy niezbyt dobrze znoszą elektryczność. Jak to w książce dla dzieci wszystko kończy się dobrze.
"-Zaraz oszaleję. Własne dziecko wpędza mnie do grobu - jęknął pan Zaświatowski.
-A to ciekawe mężu. Przypominam łaskawie, że spoczywasz w grobie dokładnie od dwustu lat"
Ciężko mi określić dla jakiej grupy wiekowej dobra będzie ta książka. Chyba nie da się tego zrobić w przypadku takich pozycji, bo każde dziecko jest inne. Dla niektórych 6-latków duch bez głowy albo, trzymający serce, któremu z ust wyfruwają nietoperze nie będzie straszny, ale znajdą się 9-latki, które nie zasną z powodu takiej książki. Tutaj musicie po prostu zdecydować sami. Znacie trochę dziecko, któremu zamierzacie dać prezent, więc zastanówcie się najpierw, czy to książka dla niego. Wiem, że ja kiedy miałam 5 lat czytałam wszystko, ale uwielbiałam historie o duchach, wampirach i innych takich tajemniczych rzeczach, ale moja młodsza siostra w tym samym wieku na sam fakt, że w książce były węże reagowała płaczem.
Książkę czyta się lekko i przyjemnie. Zastanawia mnie tylko po co autor napchał do niej te wszystkie transformatory, induktory, generatory, zaburzenia emocjonalne, ADHD. Wiele dzieci może tego nie zrozumieć, a to nie ma jakiegoś kluczowego wpływu na akcję. Zamiast tych wszystkich -orów naprawdę mogłoby być tam coś innego, a zaburzenia emocjonalne? Aż mi się słabo zrobiło... Zaraz jakieś dziecko naprawdę będzie znerwicowane, bo po przeczytaniu tej książki uzna, że jak powie w szkole coś o duchach to jest jakiś chory psychicznie. Pomijając tę kwestię, momentami czułam się jakby "Przepraszam, czy tu straszy?" pisało dziecko. W pewnych momentach styl Marcina Przewoźniaka przypominał mi 'sztukę' o szacunku dla psów, którą napisałam dla mnie i QD jak miałam 8 lat. Może po prostu byłam takim genialnym dzieckiem, że potrafiłam pisać jak dorosły autor?
"Kocia zemsta ma różne oblicza. Myszon zaczął się zastanawiać, czy duchy mają kapcie, w które można by nad ranem nasikać..."
Wydaniem jak zwykle Wydawnictwo Papilon się wykazało. Jest dobrze przystosowane do niszczycielskich mocy dzieciaków. Okładka jest bardzo solidna, twarda na pewno nie zniszczy się szybko w plecaku, czy w jakimkolwiek innym miejscu. Format jest duży (trochę mniejszy od A4). Strony są jasne, wykonane ze śliskiego papieru. Książka dobrze się otwiera, dzięki czemu wygodnie się ją czyta.
Ilustracje są kolorowe i estetyczne. Pojawiają się mniej więcej na co drugiej stronie. Są dosyć duże, wyraźne i myślę, że spodobają się dzieciom w wieku wczesnoszkolnym. Czcionka jest duża i wyraźna, bardzo dobra dla dzieciaków, które zaczynają same czytać.
Podsumowując, "Przepraszam, czy tu straszy?" jest przyjemną książką z dreszczykiem dla dzieci w wieku wczesnoszkolnym. Jest napisana lekkim, prostym językiem. Czcionka jest duża, co jest dobre dla dzieci zaczynających samodzielnie czytać. Dwie rodziny żyjące w starym dworku, choć bardzo się różnią i na początku próbują ze sobą walczyć o dom na końcu zaprzyjaźniają się i żyją razem. Myślę, że jest to dobra książka taka dla zabicia nudy. Nie ma w niej jakichś wyjątkowych rzeczy, po prostu jest przyjemna.
Ocena ogólna: Small Metal Fan 8/10 Queen Dee --/--
Książka wydaje się nawet ciekawa :) Jeżeli gdzieś ją spotkam to na pewno kupię, a nazwiska rodzin nie wiem dlaczego ale kojarzą mi się z simsami :D
OdpowiedzUsuńHej, hej! Nominowałam twojego bloga w Liebster Blog Award ^^ Szczegóły na moim blogu http://ognistastrzala.blogspot.com/2014/01/lepiej-pozno-niz-pozniej-czyli-liebster.html
OdpowiedzUsuńWitam zostałyście nominowane do Liebster Blog Award :)
OdpowiedzUsuńhttp://my-pretty-little-library.blogspot.com/2014/01/liebster-blog-award-2.html
Fajna i ciekawa książeczka, chociaż moja córa uważa ją za straszną i nawet na okładkę nie chciała spojrzeć :P
OdpowiedzUsuńTak jak napisałam w recenzji, dzieci mają bardzo różną psychikę. Ja uwielbiałam historie z dreszczykiem jak byłam mała, ale moja młodsza siostra na samo słowo "duch", czy nawet "węże" wpadała w panikę. /SMF
Usuń