Na swoim białym rumaku przygalopowała do nas Królewna Rozdawajka! A czemu? Ponieważ niedawno stuknęło nam 200 obserwatorów, a wieści w książkowym świecie roznoszą się dość szybko :)
Bardzo Wam dziękujemy za czytanie naszego bloga, komentowanie i takie tam. W wyrazie wdzięczności organizujemy rozdawajkę. Niedawno były walentynki, więc z tego powodu nagrody będą troszkę walentynkowe, co Wy na to? :)
Regulamin konkursu:
1. Konkurs trwa od 19. do 27. lutego, godziny 23.59.
2. Organizatorem konkursu są założycielki bloga MyBooks - Nasze recenzje.
3. Wyniki konkursu zostaną opublikowane na blogu do 28. lutego godz. 22
4. Zwycięzca nie będzie informowany o wygranej mailowo. Od publikacji wyników na blogu ma 2 dni na skontaktowanie się z nami. W przypadku braku kontaktu zostanie wyłoniony inny zwycięzca, lub nagroda nie zostanie przyznana.
5. Nagrodą jest książka wybrana przy zgłoszeniu.
6. Nie odpowiadamy na zgubienie przesyłki przez Pocztę Polską.
7. Nagroda zostanie wysłana w ciągu 5 dni roboczych od podania adresu przez zwycięzcę.
8. Zgłoszenie do konkursu należy pozostawić w komentarzu pod tym postem.
9. Zwycięzca zostanie wybrany przez zespół bloga MyBooks - Nasze Recenzje.
10. Użytkowników anonimowych prosimy o podanie pseudonimu i adresu e-mail w zgłoszeniu!
11. Konkurs odbędzie się przy zgłoszeniu co najmniej 10 osób.
12. Biorąc udział w konkursie automatycznie uczestnik zgadza się z regulaminem.
Żeby wygrać wystarczy napisać, co Wam się kojarzy z walentynkami, miłością. Sposób przekazania dowolny. Coś zabawnego, krótkie zdanie, wierszyk, opowiadanie... Tak jak Was palce poprowadzą po klawiaturze komputerowej ^^
Książki do wyboru:
-"Namiętność" - Jeanette Winterson
-"Jak upolować faceta. Po pierwsze dla pieniędzy." - Janet Evanovich
Wzór zgłoszenia:
Zgłaszam się! :)
Mail:
Odpowiedź na pytanie konkursowe:
Wybieram książkę:
Powodzenia! :)
Zgłaszam się! :)
OdpowiedzUsuńMail: misha@autograf.pl
Odpowiedź na pytanie konkursowe: Walentynki i miłość to dla mnie trochę odmienne kwestie. Walentynki kojarzą mi się z tandetnymi serduszkami i "wysypem" przeszczęśliwych par. Dzień kiczu i przesady. Miłość to natomiast kolacja w rodzinnym gronie, pasja, dzięki której chce się krzyczeć ze szczęścia i mężczyzna u mego boku, do którego mogę zadzwonić w środku nocy i być pewną, że mi pomoże, albo przynajmniej będzie przy mnie w najgorszych chwilach.
Wybieram książkę: Jak upolować faceta
Gratuluję takiego wyniku!
OdpowiedzUsuńJa w konkursie nie wezmę udziału, może innym razem.
Dziękuję za odwiedziny na moim blogu i zapraszam częściej :)
Zgłaszam się! :)
OdpowiedzUsuńMail: zilyy@interia.pl
Odpowiedź na pytanie konkursowe: Walentynki to święto zakochanych jest dla mnie przesycone bo przecież codziennie powinniśmy kochać i obdarowywać miłością osobę do której coś czujemy, a nie tylko w ten jeden dzień.
Wybieram książkę: Jak upolować faceta.Po pierwsze dla pieniędzy
Zgłaszam się!
OdpowiedzUsuńMail: dominika.szalomska@wp.pl
Odpowiedź na pytanie konkursowe: Walentynki kojarzą mi się z kwiatami, sercami, czekoladkami. Wszystkim tym co sprawia nam przyjemność, żeby ten jeden dzień w roku był szczególnie wyjątkowy. Miłość nas otacza codziennie, na każdym kroku widzimy czułe gesty, spojrzenia, mężów, matek, ojców. Każdy kocha, nie ma człowieka odpornego na miłość:)
Wybieram książkę: Namiętność - Jeanette Winterson
Zgłaszam się z soft-makabrą walentynkową.
OdpowiedzUsuńjiku2@op.pl
Mego lubego już wiem, gdzie spotkam
Dla niego nawet sieć uplotłam,
Srebrzystą, mocną i lepką
Wyzwolić się z niej nie będzie lekko
Hej!
Do kociołka ziół dodałam,
Lubczyk, rozmaryn i koniczynę
Nie wierzgaj, więc tak kochany
Później wyrwę Ci kończynę.
Hej!
Najpierw lewą, potem prawą,
Byś mi potem nie zwiał z Mają
Na twą stratę mam jednak miód
Tekli miłość aż po grób!
Hej!
Jak upolować faceta...
Zgłaszam sie (umre jak nie dostane) ^.^
OdpowiedzUsuńNagroda : Jak upolować faceta/ : )
marten98@o2.pl
Wlentynki sa tadetne, według mnie nie musi być specialnego ddnia, żeby pokazać drugiej osobie jak bardzo ją kochasz czy szanujesz. Najlepsze są iespodzianki od tak a nie od wielkiego dzwnoou, walentyniki to kupa tandetnego czerwonego koloru i gupich serduszek , pełno miłości. "Miłość wisi w powietrzu"
Gdy ci chłopak spojrzy w oczy
i gdy powie - "Kocham Cię "
Ty leciutko odchyl głowę
i wyszepnij - "Odwal się"
<3
Zgłaszam się!
OdpowiedzUsuńMonia555 , monia50@go2.pl
Odpowiedź na pytanie konkursowe: Moim zdaniem walentynki nie są jakimś szczególnym dniem w roku. Osoby zakochane powinny okazywać sobie miłość znacznie częściej niż 14 lutego! Mnie osobiście to święto nie przeszkadza, ale myślę, że ten dzień zbliża ludzi. Może ci nieśmiali odważą się wysłać nawet "anonimową" walentynkę do swojej miłości, albo podarują im lizaka w kształcie serca. Poza tym sam fakt, że na świecie miliony ludzi kupuje/przygotowuje/planuje coś dla swojej drugiej połówki jest piękna rzeczą :)
Wybieram książkę: Namiętność :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńzgłaszam się :)
OdpowiedzUsuńmail: dominika.justyna@poczta.onet.pl
odpowiedź na pytanie:Generalnie nie obchodzę walentynek, czasem tylko coś dostanę :) Z Walentynkami kojarzy mi się moja nowa klasa, i najlepsze dziewczyny na świecie, które sprawiły, że w ich (i nie tylko ich) towarzystwie czuję się akceptowana i lubiana. Nie liczy się wygląd, ale Twój charakter, i za to je uwielbiam. A dlaczego Walentynki? Bo po raz pierwszy rewelacyjnie spędziłam Walentynki, a nie przed telewizorem, oglądając kolejną komedię romantyczną. :)) Od teraz zawsze będę kojarzyć to święto z ich osobami :))
wybieram książkę: "Jak upolować faceta"
Zgłaszam się!
OdpowiedzUsuńmail: dianaa4@wp.pl
Walentynki kojarzą mi się z pluszowymi misiami i serduszkami, od których aż miasto robi się czerwono-różowe, a przez szybę sklepu nic innego nie można zobaczyć oprócz wyginających się od ich ciężaru półek; z Facebookową tablicą, zawaloną żenującymi wpisami typu "wale tynki", "miłości nie ma" itd,itd. *odruch wymiotny*
Poza tym (teraz coś miłego) z najwspanialszym chłopakiem, który mimo moich słów, że nie chcę obchodzić tego beznadziejnie beznadziejnego święta, to i tak chowa coś dla mnie za swoimi plecami. :)
Wybieram: "Jak upolować faceta"
Zgłaszam się!
OdpowiedzUsuńe-mail: danmiko@wp.pl
Odpowiedź na pytanie: Walentynki, w oczy Wam patrzę, nieme pytanie zadając: „ …kocham ja Was, czy zaledwie uwielbiam?” :) Bo jakkolwiek by na Was nie zerkać, stajecie się motywatorem, takim małym silniczkiem dla faceta / ja jestem tylko modelowym przykładem, mam nadzieję /, który w zabieganiu codzienności zapomina o koralikach uwielbienia – małych gestach, w których niczym w lustrze odbija się miłość. Ale kiedy zbliża się połowa lutego, zapala się również zielone światełko, zdające się szeptać – Ona czeka, Ona wygląda, Ona zasługuje… Kobieta, ta fantastyczna Istota, która mimo że kieszenie przegląda, do roboty goni, to jawi się cudownym Aniołem. :)
Święto Walentego daje mi okazję do celebracji, nie takiej na pokaz, dla oczu innych, ale przeżywanej w ciszy wieczoru, z dłońmi oplecionymi ciepłem uczucia.
Ten magiczny, lutowy dzień refleksji bratem się jawi,
W alkowy zmysłowej dreszcz fascynująco prowadzi.
Dostrzec pozwala to, co często na marginesie leży,
A Ona? Ona wówczas patrzy, zdaje się, że wierzy…
Walentynek urok, gdy wina tembre uderza do głowy,
Kiedy róży płatek pachnący ozdobą jest Białogłowy.
Wdzięczność wyrażona, tak naturalnie, tak szalenie,
Chwila to może, ale… choćby chwile takie w cenie…
Konkludując – ten dzień to dla mnie bukiet utkany z kwiatów miłości, zmysłowości, ciepła… A że towarzyszą temu różnego rodzaju wizualne symbole? Oby nie tylko w Walentynki! :)
Wybieram: "NAMIĘTNOŚĆ"
Zgłaszam się c:
OdpowiedzUsuńksiazki-moim-okiem@wp.pl
Wybieram książkę: Jak upolować faceta
Odpowiedź:
Z walentynkami kojarzą mi się przede wszystkim chłopak, którego nie mam, romantyczna kolacja, której nigdy nie zjedliśmy, książka o miłości, której nigdy od niego nie dostałam, i rumieńce na policzkach oraz uśmiech, które nie towarzyszą mi przy wspomnieniach tego dnia, który zawsze kończy się tym, że rzygam tęczą, bo (prawie) wszyscy się obściskują, a ja taka forever alone...
Zgłaszam się!
OdpowiedzUsuńMail: gracja313@tlen.pl
Wybieram książkę: „Jak upolować faceta. Po pierwsze dla pieniędzy.”
Trochę rozpędziłam się z tym opowiadaniem i dodam je w częściach (limit znaków w komentarzach :))
Odpowiedź:
Dzisiaj jest ten dzień. A mówiąc „ten dzień” mam na myśli Walentynki. Święto św. Walentego odbywające się co roku 14 lutego. Zawsze kojarzyłam święto zakochanych z marketingowym zyskiem. Ciastkowe serduszka oblepione pokładami lukru, kartki pocztowe w kształcie serc, sercowe bombonierki, sercowe poduszki, tanie czasopisma z sercowymi dodatkami i miłosnymi poradami, i tak wymieniać bez końca. Nic z powyższych rzeczy nie było mi do życia niezbędne. Te rzeczy były jedynie kolejnym pretekstem bądź narzędziem sprytnych sprzedawców do żerowania na naiwności i uczuciach nieświadomych tego klientów. Miłość, paradoksalnie, nie kojarzyła mi się wcale z Walentynkami, ponieważ była, a przynajmniej być powinna, głębokim uczuciem, którym darzy się drugą osobę przez cały rok w przeciwieństwie do jednodniowego święta ubóstwianego przez markety.
Westchnęłam i znowu zaczęłam się wiercić na pozornie wygodnym łóżku. Przewracałam się z boku na bok, nie mogąc znaleźć odpowiedniej pozycji na tak bardzo małej powierzchni. Och, tak. Walentynki jak zawsze spędzam w domu. Nie mam chłopaka, który zaprosiłby mnie do kina. Pomimo tego, że łatwiej zaprzyjaźniam się z kolegami niż koleżankami, oni traktują mnie jedynie jak kumpelę, z którą można pogadać o wszystkim i o niczym. Na początku wzdychałam do jednego chłopaka, zielonookiego blondyna, ale szybko wybiłam go sobie z głowy. Nie warto było niszczyć zapowiadającej się przyjaźni, niepewnym związkiem miłosnym. Z perspektywy czasu myślę, że dokonałam właściwego wyboru, od pierwszego dnia dogadywaliśmy się jak z nikim innym, stając się dla siebie najlepszymi przyjaciółmi. Widzicie, jednak przyjaźń jest możliwa pomiędzy dwoma osobami przeciwnych płci. Och, kogo ja chcę oszukać! Mam nadzieję, że Dex, bo tak go zawsze przezywam, nigdy nie domyślił się niektórych uczuć, które do niego żywię, chociaż parę razy było blisko. Przecież nasze relacje powinny być czysto platoniczne.
Okej, dosyć już tych bredni. To pewnie przez te Walentynki, przez to nic nieznaczące święto, nachodzą mnie te nietypowe, nostalgiczno romantyczne myśli.
Próbowałam koncentrować swoją uwagę na innych tematach, bezskutecznie. Jakby przyciągane niewidzialnym magnesem, wszystkie rozważania dotyczyły „a gdyby…” i Dex’a.
Nerwowym ruchem ściągnęłam z siebie koc i wstałam z łóżka. Spojrzałam na zegarek, leżący na pobliskiej szafce, wyświetlający na czerwono cztery cyfry: 14:26. Było sobotnie popołudnie. Zazwyczaj w soboty nie mogłam opędzić się od pracy, która stała się nieodłączną częścią tego dnia lub spędzałam ją na czytaniu książek. Jednak dzisiaj, jak na złość nie miałam nic do roboty. Swoje obowiązki sumiennie wypełniłam wczoraj, wszystkie książki przeczytałam i to tak dokładnie, że znałam je całe na wyrywki. Nawet pracy domowej nie mogłam odrobić, bo nauczyciele, myśląc, że wyświadczają nam przysługę, nie zadawali nic do domu z jakże ważne okazji, jakiej są Walentynki.
Kilka minut później nadal złościłam się na niczemu winny świat. Sama nie wiedziałam, dlaczego tak się zachowuję. Byłam zła na:
- szkolne koleżanki, które co tydzień pojawiały się u boku innego faceta, aby tylko zaszpanować przed znajomymi,
- moich kolegów, że nie potrafią dostrzec we mnie coś więcej niż tylko chłopczycę, pełniącą funkcję kumpla,
- Dex’a, za to, że jest ślepy jak kret i nie widzi, co się wokół niego dzieje, nie dostrzega ani nie odwzajemnia mojej fascynacji.
Jednak najbardziej byłam zła na siebie. To moja wina, że zadurzyłam się w swoim najlepszym przyjacielu i to moja wina, że dotychczas tak kierowałam swoim życiem. Miałam do zarzucenia sobie milion spraw, o których nawet nie chciałam myśleć. Powinnam być śmielsza, odważniejsza, inteligentniejsza, piękniejsza… po prostu lepsza. Może wtedy pewien jasnowłosy osobnik zwróciłby na mnie uwagę i w końcu zobaczyłby prawdziwą mnie.
Westchnęłam cicho. Powoli złość mijała, uparcie wypierana przez ogarniającą mnie bezsilność. Uświadomiłam sobie beznadziejność mojej sytuacji i zaczęłam nazywać po imieniu uczucia do Dex’a. Nie były one tak platoniczne, jak próbowałam sobie to wmówić, za każdym razem, gdy go spotykałam, a moje serce wykonywało salto radości.
UsuńMoże warto byłoby do niego zadzwonić i powiedzieć mu to wszystko. Zerknęłam smutno na telefon, który leżał tuz obok mojej ręki. Nie zastanawiając się długo, odepchnęłam go najdalej jak mogłam, ponieważ w innym wypadku pokusa byłaby zbyt wielka. Wysyłanie sercowych kartek walentynkowych też nie było w moim stylu. Poza tym nie mogłam tego zrobić. Nie mogłam mu powiedzieć, ponieważ już nic nie było tak jak dawniej. Pomiędzy nas wkradłaby się niezręczna cisza, pochłaniając każde słowo, które chcielibyśmy wypowiedzieć. Za każdym razem gdyby Dex na mnie spojrzał, zastanawiałby się, czy nie wymagam ani nie wyobrażam sobie za wiele. Nie, nie zrobię tego.
Odwróciłam głowę w stronę okna, przez które widziałam w oddali zarys lasu i domy sąsiadów. Rezygnacja. To było właściwe słowo, które określało to, co teraz czułam. Byłam bardziej niż zaskoczona, kiedy rozległ się melodyjny dźwięk, wydobywający się z mojej komórki. Przez parę sekund wpatrywałam się osłupiała w czarnego Samsunga, zastanawiając się, czy to nie jest czasem jedynie moje życzenie myśleniowe. Jednak nie, telefon rzeczywiście dzwonił. Chwyciłam go, podejrzewając, że pewnie mama znowu zapomniała czegoś z domu. Zmarszczyłam brwi, zobaczywszy nieznaną kombinację cyfer na wyświetlaczu. Zapewne pomyłka. Nie chcąc, aby osoba dzwoniąca dłużej musiała czekać, odebrałam połączenie i przyłożyłam telefon do ucha.
- Halo? – odezwałam się niepewnie. Nawet jak na mój gust zabrzmiało to dziwnie oficjalnie.
- Cześć – usłyszałam schrypnięty głos po drugiej stronie. - Chciałem ci tylko powiedzieć, że… że cię kocham. I mam już dosyć udawania, że jest inaczej.
- Czekaj! To chyba… pomyłka.
- Alex, znam twój numer i to wcale nie jest pomyłka.
- Kim jesteś?
- Jeszcze tego nie wiesz? Tyle spędzonych chwil i nie wiesz, co do ciebie czuję? Może tak jest lepiej. Zapomnij o tym telefonie, może rzeczywiście to była pomyłka.
- Czekaj! – Krzyknęłam do telefonu, ale tym razem odpowiedziało mi głuche milczenie.
Moje serce wypełniła nadzieja. Wie, jak mam na imię i nie jestem mu obca. Jednak tylko jedna osoba używa wobec mnie skrótu „Alex”, z czego chyba nie zdaje sobie nawet sprawy. Dla innych jestem Olą, Aleksandrą, Olką, a nawet pary razy zdarzyło się, że Olgą. Tylko dla jednego jestem Alex. Uśmiechnęłam się szeroko, nadal ściskając w prawej ręce telefon. Jednym susem dopadłam do drewnianej szafy, skąd wyjęłam kurtkę i szalik. Wiedziałam już, z kim rozmawiałam i nie było mowy o pomyłce, nawet nie chciałam myśleć, że mogłam coś opacznie zrozumieć. On mnie kocha! Wyszczerzyłam się jak idiotka, gdy serce machało jak szalone, tysiące słów wypełniało głowę, a ja zbiegałam ze schodów. Zamierzałam odwiedzić pewnego ktosia. Ktosia, który był Dex’erem.
A myślałam, że Walentynki są głupim wymysłem sprzedawców. No cóż, nadal tak uważam. Jednak nawet w taki dzień można być szczęśliwym i unosić się trzy metry nad ziemią.