Autor: Ewa Nowak
Wydawnictwo: Literackie
Ilość stron: 292
Opis wydawcy: Weronika jest uczennicą ostatniej klasy gimnazjum. Jej rodzice to wykształceni ludzie na poziomie, tacy, którym uprzejmie kłaniają się sąsiedzi. Za piękną fasadą kryje się jednak prawdziwy dramat. Weronika i jej brat doświadczają ze strony ojca-tyrana przemocy psychicznej i fizycznej, a ich matka woli zdystansować się od rodzinnych problemów, udając, że ich nie dostrzega.
Zakochana w koledze Weronika liczy, że na warsztatach teatralnych spędzi z nim dużo czasu. Okazuje się jednak, że Łukasz oddał jej własne miejsce na warsztatach. Mimo początkowego rozczarowania, zajęcia teatralne pomagają Weronice poradzić sobie z sytuacją w domu i doświadczyć pierwszej prawdziwej miłości…
Zakochana w koledze Weronika liczy, że na warsztatach teatralnych spędzi z nim dużo czasu. Okazuje się jednak, że Łukasz oddał jej własne miejsce na warsztatach. Mimo początkowego rozczarowania, zajęcia teatralne pomagają Weronice poradzić sobie z sytuacją w domu i doświadczyć pierwszej prawdziwej miłości…
Nasza opinia: Większość nastolatek pragnie mieć chłopaka, najlepszą przyjaciółkę która zawsze będzie ją wspierać i oczywiście mieć wolną rękę od rodziców. Z samego opisu można wywnioskować, że główna bohaterka nie ma nic z tych rzeczy. Wiadomo już, do czego będzie dążyć, jaki będzie miała obrany cel i najprawdopodobniej dopnie swego w większości rzeczy. Czemu więc musi być to tak napisane, czarno na białym? A trochę... tajemnicy? Czytelnik też coś musi dla siebie mieć! Chce móc coś odkryć, cieszyć się z tego... Podanie mu tego na tacy nie przyniesie dobrego, zamierzanego efektu. Opis nie powinien streszczać książki, mówić co się stanie w połowie. Po co w takim razie czytać pozycję, skoro ma się kilka zdań całkowicie wystarczających do opowiedzenia historii? Większość osób wtedy rezygnuje, a ja się do nich zaliczam. Tej książce postanowiłam dać jednak szansę, nie będąc przekonana czy jest ona dla mnie - do miłośniczki teatru mi daleko, a tutaj głównym elementem miały być teatralne warsztaty...
"Kierownikiem i głównym instruktorem miała być starsza paniusia, niejaka Pani Salomea. W pierwszej chwili pomyślałam, że to jej nazwisko. Okazało się jednak, że tak ma imię i w dodatku [naprawdę bardzo dziwne...] mamy się do niej tak zwracać: Salomea."
Książkę zaczęłam bez problemów, jednak szybko odłożyłam. Na początku naprawdę nic się nie działo, a Weronika po prostu kłóciła się z bratem, ojcem i matką. Wszystkim działała na nerwy i była cieniem swojej przyjaciółki, która wykorzystywała ją jak asystentkę. Zupełnie nie mogłam się w tę postać wczuć, próbować rozumieć jej zachowanie. Była tak dziecinna i irytująca... Mój typ osobowości bardzo się różni od takiej osoby i miałam problem z czytaniem tej historii w pierwszej osobie.
Sama historia ciągnęła się tylko w jednym kierunku. Jeden wątek, żadnych dodatkowych powiązań, zwrotów akcji... Nic, kompletne zero. Przez to książka wydaje się być powierzchowna i płytka. Brak intryg nie dodaje jej tajemniczości, a akcja ciągnie się jak flaki z olejem. Pokazuje problem i ostrzega czytelniczek przed popełnieniem go. A gdyby tak rozbudować to? Nie byłoby... ciekawiej? Pozycja porusza trudne dla nastolatków tematy jak odrzucenie, homoseksualizm i kalectwo, a główna bohaterka doskonale przeprowadza nas przez te problemy ze swoim dziecięcym zachowaniem i punktem widzenia. W pewnej chwili nawet nieco dorasta. Jednak kilka zwrotów akcji naprawdę by nie zaszkodziło.
"Bransoletka" to pierwsza moja powieść Ewy Nowak. Nie lubię polskich autorów. Tak już mam i nic na to nie poradzę. Myślę jednak, że ta książka nie zmieniała mojej oceny co do nich. Sam styl pisania autorki był dostosowany do młodzieży, ale według mnie już zbyt prosty. Nie przeszkadza to jednak w przekazywaniu cennych rad nastolatkom jak żyć, by cieszyć się każdym dniem. Jak radzić sobie z problemami, wiercącymi dziurę w brzuchu rodzicami, czy kalectwem rówieśnika. Jak zachowywać się w takich sytuacjach, by nie zwariować? Właśnie tego czytelnik dowie się w tej niebanalnej pozycji dla młodzieży. W prostu sposób uczy tolerancji i właściwych zachowań, które później wykonujemy nieświadomie. Głupi ruch może w danej sytuacji spowodować całkowite jej zmienienie. Oby na lepsze, bo właśnie tego powinniśmy się uczyć. Pozytywna, dająca do myślenia książka zawierająca same życiowe prawdy nie tylko dla tych, którzy kochają teatr!
"Kierownikiem i głównym instruktorem miała być starsza paniusia, niejaka Pani Salomea. W pierwszej chwili pomyślałam, że to jej nazwisko. Okazało się jednak, że tak ma imię i w dodatku [naprawdę bardzo dziwne...] mamy się do niej tak zwracać: Salomea."
"Śmieszna starsza pani, a raczej żałosna. Na pewno nie będę taka jak ona, gdy się zestarzeję. Kiedy zaczęła bredzić o tym, że do życia trzeba się przygotować jak do premiery, przestałam jej słuchać."
Sama historia ciągnęła się tylko w jednym kierunku. Jeden wątek, żadnych dodatkowych powiązań, zwrotów akcji... Nic, kompletne zero. Przez to książka wydaje się być powierzchowna i płytka. Brak intryg nie dodaje jej tajemniczości, a akcja ciągnie się jak flaki z olejem. Pokazuje problem i ostrzega czytelniczek przed popełnieniem go. A gdyby tak rozbudować to? Nie byłoby... ciekawiej? Pozycja porusza trudne dla nastolatków tematy jak odrzucenie, homoseksualizm i kalectwo, a główna bohaterka doskonale przeprowadza nas przez te problemy ze swoim dziecięcym zachowaniem i punktem widzenia. W pewnej chwili nawet nieco dorasta. Jednak kilka zwrotów akcji naprawdę by nie zaszkodziło.
"Nie znoszę takich nawiedzonych ludzi. Ona chyba uważa, że od tych śmiesznych warsztatów zależą losy świata. Naucza nas, jakbyśmy mieli zostać co najmniej apostołami."
Książka do przeczytania zachęca okładką. Bardzo podoba mi się jej prostota, a ciepłe kolory od razu dodają powieści ciepła i uroku. Krótkie rozdziały umożliwiają szybkie czytanie, a dzięki beżowym stronom pozycję można połknąć w jeden krótki wieczór. Czcionka, która mnie kojarzy się bardziej z techniczną była dla mnie bardzo komfortowa. Umożliwiała także wydłużenie powieści w oczach czytelnika, co nie było już według mnie takie dobre. Podobały mi się także nazwy rozdziałów jakimi były jego ostatnie słowa.
"Bransoletka" to pierwsza moja powieść Ewy Nowak. Nie lubię polskich autorów. Tak już mam i nic na to nie poradzę. Myślę jednak, że ta książka nie zmieniała mojej oceny co do nich. Sam styl pisania autorki był dostosowany do młodzieży, ale według mnie już zbyt prosty. Nie przeszkadza to jednak w przekazywaniu cennych rad nastolatkom jak żyć, by cieszyć się każdym dniem. Jak radzić sobie z problemami, wiercącymi dziurę w brzuchu rodzicami, czy kalectwem rówieśnika. Jak zachowywać się w takich sytuacjach, by nie zwariować? Właśnie tego czytelnik dowie się w tej niebanalnej pozycji dla młodzieży. W prostu sposób uczy tolerancji i właściwych zachowań, które później wykonujemy nieświadomie. Głupi ruch może w danej sytuacji spowodować całkowite jej zmienienie. Oby na lepsze, bo właśnie tego powinniśmy się uczyć. Pozytywna, dająca do myślenia książka zawierająca same życiowe prawdy nie tylko dla tych, którzy kochają teatr!
Pozycja o poszukiwaniu swojego miejsca wśród ludzi, którzy wydają nam się zupełnie różni od nas samych.
Ocena ogólna: Queen Dee 6/10 Small Metal Fan --/--
Za możliwość przeczytania książki dziękuję
Bardzo lubię Ewę Nowak, ale ostatnio w "Moim Adamem" coś jej nie wyszło i nie polecam. Ale polecam serię "Miętową", która jest o nastolatkach i ich miłościach, przyjaźniach itp.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam na moje nowe wyzwanie!
Już dawno rozglądam się za nią. Niestety w bibliotece jej nie ma, a szkoda. :(
OdpowiedzUsuńZapraszam na świąteczny konkurs z Jaguarem. Do wygrania bardzo atrakcyjne nagrody. :)
http://blask-ksiazek.blogspot.com/2013/11/swiateczny-konkurs-z-jaguarem.html
Mi się bardzo podobała.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na konkurs :3
Ja z książek Ewy Nowak czytałam tylko "Dane wrażliwe" i nie zachwyciły mnie, ale z racji tego, że w kwestii "Bransoletki" większość czytelników wypowiada się bardzo pozytywnie, to przeczytam, jak tylko znajdę ją w bibliotece
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
izkalysa
Lubię niektórych polskich autorów. Ewy Nowak czytałam chyba tylko "Koleżaneczki", ale to już kilka lat temu, jednak bardzo mi się podobała ta książka :)
OdpowiedzUsuń