poniedziałek, 30 września 2013

Wyniki konkursu urodzinowego

Nasz konkurs niestety już dobiegł końca. :c Pomimo, że naszym początkowym założeniem było, że konkurs nie odbędzie się, przy liczbie zgłoszeń mniejszej od 15, uznałyśmy, że wyłonimy zwycięzcę.

Decyzja była naprawdę trudna. Wszyscy przyłożyliście się do zadań i odpowiedzi były bardzo ciekawe. :) Postanowiłyśmy, że powinna wygrać Nella N. To jej wizja świata za 1000 lat nas najbardziej zainteresowała i choć miałyśmy spory dylemat (bo były dwie faworytki) podniebne fotoradary zadecydowały o zwycięstwie Nelli N. :) Wędruje do niej książka "Przez burze ognia". Prosimy o kontakt mailowy z nami w ciągu dwóch dni. W przypadku braku kontaktu zostanie wyłoniony inny zwycięzca, lub nagroda nie zostanie przyznana.         

czwartek, 26 września 2013

Recenzja Książki "Lista Marzeń" - Lori Nelson Spielman


Tytuł: "Lista marzeń"
Tytuł oryginalny: "The life list"
Autor: Lori Nelson Spielman
Wydawnictwo: Rebis
Ilość stron: 416
Opis wydawcy: W życiu trzydziestokilkuletniej Brett Bohlinger wszystko jest poukładane: ma dobrą pracę, jej partnerem jest ambitny, przystojny prawnik, a po śmierci matki ma odziedziczyć pakiet większościowy firmy wraz ze stanowiskiem dyrektora. Jednak testament zmienia całe jej życie. Okazuje się, że matka zaplanowała dla niej zupełnie nową drogę życiową. No, może nie całkiem nową, bo zgodną z listą idealistycznych dziewczęcych postanowień, którą Brett spisała kiedyś jako nastolatka. Czy aspiracje i marzenia z dzieciństwa i wczesnej młodości mogą pasować do dorosłej kobiety?
Nasza opinia: Dużo nastolatek robi listę celów czy marzeń. Często są to jakieś błahostki, ale są to także rzeczy trudne do wykonania. Co się jednak stanie, gdy staniesz przed koniecznością spełniania punktów z tej listy po kilkunastu latach od jej napisania? Z pewnością nie będzie to proste, jednak w spełnienie młodzieńczych marzeń może nam przynieść szczęście, którego się nie spodziewaliśmy...

Zacznę od pomysłu, który jest bardzo dobry i już mówię dlaczego. Przede wszystkim jest naturalny. Wiele dziewcząt spisuje swoje marzenia na kartce, a potem o tym zapomina. Nie dzieje się to jedynie w filmach, których niestety jest o takiej sytuacji sporo. Nie jest to oklepany temat, jednak dość prosty i łatwy w wykonaniu. Przynajmniej według mnie, jako osobę patrzącą z zewnątrz. No bo czy trudno wymyślić listę kilku życzeń i napisać o ich wykonywaniu? Raczej nie. Jednak w książce nie mamy historii żywcem ściągniętej z Hollywood, a coś co może się stać każdej napotkanej na ulicy osobie, której taka lista może zmienić życie.

Przyznam, że w książce odnalazłam się od razu. Z bardzo prostego powodu, a mianowicie Brett Bohlinger - głównej bohaterki. Jeśli myślicie że kiedykolwiek spotkaliście tak sympatyczną, wrażliwą, pomocniczą i lekko naiwną postać, to się po prostu mylicie! Pani Bohlinger jest osobą, która uważała się za szczęśliwą w każdym calu. Przynajmniej do śmierci swojej matki, która zwolniła ją z pracy, a także nie dostała swojej części majątku. Wcześniej ma bowiem wykonać listę marzeń, którą napisała jako nastolatka. Dopiero wtedy zaczyna zauważać, że wcale nie jest szczęśliwa! Odkrywa to, czego bez pomocy swojej matki by nie odkryła, a ona musi podążyć za pewnymi mądrymi słowami: "Czasem trzeba spaść na dno, aby móc się do niego odbić, bo złe chwile też są w życiu potrzebne, aby móc docenić te dobre".

Lori Nelson Spielman zrobiła coś bardzo dobrego, a mianowicie wybrała sobie odbiorców książki i to do nich dobrała język. Jest to o tyle ważne, że czytelnik szybciej książką rzuci niż przyzwyczai do specjalistycznego, wątłego stylu autora. Czytając książkę można więc zauważyć, że autorka stara się dobrze opisywać odczucia by przeciętny czytelnik nie miał problemu z wczuciem się w bohaterkę i przyznam, że jeszcze nie spotkałam osoby która przeczytałaby tą książkę i nie polubiła sympatycznej Brett ze słodkim imieniem. Sama wciągnęłam się w książkę tak bardzo, że nie docierały do mnie słowa ludzi, którzy do mnie mówili i słusznie, bo nie powinni czytającemu przeszkadzać!

Jak kształtuje się wydanie? Nawet, nawet. Przeszkadzające są rażące po oczach białe strony, dzięki czemu podczas czytania nawet przy małym świetle czuje się jakbym próbowała nocą odczytać tablicę rejestracyjną samochodu jadącego na długich światłach. Jeśli ktoś próbował to wie, że mało jest to przyjemne. Podoba mi się jednak przyjemna dla oka okładka przyciągająca uwagę, a także opis na tyle okładki co ostatnio wychodzi z mody (co nie jest dobre), a zamiast tego są tylko kawałki opinii czy recenzji.

Podsumowując uważam, że książkę powinna przeczytać każda kobieta, która kiedykolwiek napisała taką listę marzeń. Chociaż w sumie każdy może - ja właśnie biorę się za pisanie takiej listy i kto wie, może za kilkanaście lat też będę musiała ją spełnić? Aha i dodam tylko, że przy czytaniu warto mieć trochę chusteczek - książka wzrusza, smuci i pociesza. Trudny mix orzeszków do zgryzienia...
Ocena ogólna: Queen Dee 10/10 Small Metal Fan --/--

Za możliwość przeczytania książki dziękuję
Wydawnictwu Rebis

środa, 25 września 2013

Recenzja książki "Królowa śniegu" - Hans Christian Andersen

Tytuł: "Królowa śniegu"
Tytuł oryginalny: "Snedronningen"
Autor: Hans Christian Andersen
Ilustracje: Vladyslav Yerko
Wydawnictwo: M
Ilość stron: 34
Opis wydawcy: Zimowa opowieść rozgrzewa serca milionów dzieci i dorosłych na całym świecie już od 1845 roku. Królowa śniegu została napisana przez genialnego duńskiego bajkopisarza Hansa Christiana Andersena (1805 -1875). Fabuła opowieści jest tak dobrze znana, że zamiast krótkiego streszczenia najlepiej oddać głos samemu autorowi, którego słowa tak pięknie zilustrował na okładce Yerko: "Królowa śniegu była piękna i zgrabna, ale cała z lodu, z olśniewającego, błyszczącego lodu; a jednak żyła: oczy patrzały jak dwie jasne gwiazdy, lecz nie było w nich spokoju ani wytchnienia. Skłoniła się do okna i skinęła ręką." Vladyslav Yerko urodził się w 1962 r. w Kijowie, gdzie studiował na Ukraińskiej Akademii Poligraficznej. Pierwsze siedem lat życia spędził z babcią w pięknej wiosce Pirniv, co odcisnęło niezatarte piętno na wrażliwości artysty. Zdobywca wielu nagród na prestiżowych targach sztuki i książki, między innymi Grand Prize Ukraińskiej Książki Roku 2000 za ilustracje do Królowej Śniegu. W 2002 roku otrzymał tytuł najlepszego artysty przyznany przez Moscow Review of Books. Laureat amerykańskiej nagrody Anderson House Foundation z 2006 roku. Ilustrował między innymi Podróże Guliwera, Alicję w krainie czarów, a także Harry'ego Pottera i książki Paulo Coelho.
Nasza opinia: Ponadczasowa baśń jednego z najbardziej znanych bajkopisarzy na świecie teraz w tak pięknym wydaniu, że od pierwszego zobaczenia jej uznałam, że muszę ją mieć. Tak jak fabuły, czy języka nie muszę jakoś szczegółowo opisywać, bo wszyscy wiedzą jaki jest i że na pewno jest warty uwagi, to nad wydaniem w tym przypadku będę Wam ględzić ponad połowę recenzji. Jeżeli jesteście przygotowani, to lecimy dalej.
    Pewnego razu diabeł będąc w dobrym humorze zrobił lustro, które niszczyło wszystko , co dobre i piękne, a rzeczy bezwartościowe i brzydkie stawały się jeszcze gorsze. Uczniowie diabła odbijali w nim wszystko, aż pewnego razu chcieli polecieć do aniołów i Boga, jednak lustro spadło i rozbiło się na wiele małych kawałków.

"Niektóre kawałki były mniejsze od ziarnka piasku (...); gdy wpadły komuś do oka, tkwiły w nim, i wtedy człowiek ten widział wszystko na odwrót albo spostrzegał tylko to, co było w danym przedmiocie złe (...) byli ludzie, którym taki odłamek wpadł do serca, i wtedy działo się coś okropnego: serce stawało się jak kawałek lodu."

    Muszę przyznać, że tego początku nie pamiętałam. Wiedziałam o różnych późniejszych zdarzeniach związanych ze szkłem, ale skąd ono się wzięło było dla mnie tajemnicą. Jak widać warto wrócić po latach do starych baśni. Na samym początku widać jak Andersen pokazuje zło. Jego wersja jest bardzo ciekawa, co prawda dzieci nie do końca mogą zrozumieć metaforę, ale to jest najpiękniejsze w baśniach. Jako dzieci postrzegamy wszystko bardzo dosłownie, starsi możemy zauważyć coś więcej i czujemy się jakbyśmy czytali zupełnie nową historię. Jako dziecko nie przepadałam za "Królową śniegu", teraz uważam ją za jedną z najpiękniejszych baśni.
    "Królowa śniegu" jak często głosi podtytuł jest historią w siedmiu opowiadaniach, w każdym z nich mają miejsce konkretne wydarzenia zgodne z tytułem danego opowiadania. Dzięki temu baśń jest uporządkowana, wszystko ma swój czas i miejsce.
    Tłumaczenie niezbyt przypadło mi do gustu, uważam, że można ująć to wszystko ładnej i bez powtórzeń.

    Wydanie jest dosyć solidne. Książka jest w bardzo dużym formacie (trochę ponad A4). Twarda, porządna okładka jest dodatkowo w obwolucie, która niestety do najtrwalszych nie należy. Czcionka jest czytelna i spora, choć dla czytającego samodzielnie malucha może być za mała. Strony są w miarę grube, wykonane ze śliskiego papieru.
    No i wreszcie ilustracje. Od pierwszego wejrzenia się w nich zakochałam. To było po prostu przeznaczenie. Wiedziałam, że muszę mieć to wydanie, a więc mam. Intuicja podpowiedziała mi dobrze. Obrazki (to wręcz obraźliwe określenie w tym przypadku) są cudowne, po prostu bajkowe. Nie są to kolejne schematyczne szkice, tylko próba przeniesienia piękna baśni Andersena na papier. Są dopracowane i niewątpliwie jest na czym zawiesić oko. Okładka jest idealnym dowodem a potwierdzenie moich słów. Oczy Królowej Śniegu są zachwycające, jej strój też nie jest gorszy, kolory według mnie są prawie perfekcyjnie dobrane. To chyba najlepsze wydanie "Królowej śniegu" jakie widziałam i powinno się dla niego znaleźć miejsce u każdego na półce.
Ocena ogólna: Small Metal Fan 9/10 Queen Dee --/--

Za możliwość przeczytania dziękuję

niedziela, 22 września 2013

Relacja z Targów książki w Katowicach 2013

Dzisiaj skończyły się Targi książki w Katowicach. Oczywiście bez bloggerów, takich jak my nie byłby takie same, więc wczoraj spędziłyśmy na nich cały dzień. C:


Miałyśmy małe problemy ze wstaniem. Plan był taki, że miałyśmy wyjechać z Łodzi o 7.30, jednak o 7.15 SMF ledwo się obudziła i jeszcze w piżamie pobiegła obudzić QD. Następne 45 minut spędziłyśmy na bieganiu po schodach. Po buty, po bluzkę, z pytaniem o to jaką kanapkę zrobić... Wreszcie o 8 udało nam się wyjechać.


Po dotarciu do Spodka około 10.30 udałyśmy się do punktu informacji, gdzie odebrałyśmy nasze zestawy dla bloggerów. W papierowych torebkach znalazłyśmy wejściówki i dużo materiałów promocyjnych. :)


Na początku aparat SMF odmówił posłuszeństwa. Bałyśmy się, że może nie będziemy mogły zrobić żadnych zdjęć. Na szczęście udało nam się naprawić usterkę, jednak dopiero po rozdaniu nagród eBuka. Swoją drogą nie starczyło dla nas desek do krojenia. :D


Niestety, na tych targach było niewielu wystawców, ale mimo to bardzo miło spędziłyśmy dzień. Porozmawiałyśmy troszkę z wystawcami, QD kupiła dwie książki na stoisku antykwariatu za łączne 15zł i "Jak cię wykraść Phoenix?" u wydawnictwa Akapit Press. SMF tym razem wstrzymała się od kupowania.


Dzień zakończyło afterparty bloggerów, które wspominamy miło, bo fajnie poznać ludzi których zna się po wyglądzie strony i awatara. Troszkę porozmawiałyśmy, zjadłyśmy bardzo dobrą pizzę i niestety dosyć szybko musiałyśmy się zebrać i jechać do domku. :c

 

 A Wy? Byliście na Targach? Widzieliście nas? Piszcie! :)

wtorek, 17 września 2013

eBuka 2013 - Finałowa dziesiątka


Wreszcie jesteśmy zdrowe, a to o czym się dzisiaj dowiedziałyśmy sprawia, że nabrałyśmy nowych sił do pracy. ^^ 

Okazało się, że jesteśmy w finałowej dziesiątce 3. edycji konkursu na najlepszy blog książkowy eBuka (właściwie to dwunastce, ale ćśś... dziesięć brzmi lepiej :D), w kategorii Dzieci i młodzież.

Jesteśmy szczęśliwe, że nasze starania zostały zauważone przez jurorów. Kto wygra? Dowiemy się w sobotę o 11.30 na Targach Książki w Katowicach. 
Jeszcze nie jesteśmy pewne, czy uda nam się tam dotrzeć w sobotę. No, zobaczymy, ale w weekend z pewnością zajrzymy do stolicy śląska. :)

Przypominamy, że głosowanie na nagrodę czytelników nadal trwa i możecie nas wesprzeć w zdobyciu jej. ;) Wystarczy, że wyślecie mail na adres: ebuka@duzeka.pl
w temacie wpisując MyBooks - Nasze recenzje.

sobota, 14 września 2013

Recenzja książki "Wiatr. Jaskółczy lot" - Miriam Dubini

Tytuł: "Wiatr. Jaskółczy lot"
Tytuł oryginalny: "ARIA. Il volo della rondine"
Autor: Miriam Dubini
Wydawnictwo: Dreams
Ilość stron: 200
Opis wydawcy: Greta ma wyścigówkę i dom, który zbyt często bywa pusty. Nie lubi mieć z górki, nie znosi szkoły, za to uwielbia pędzić z wiatrem i kocha Anselma. Jest nieuchwytna i zachwycająca jak obłoki na niebie.
Emma jest Holenderką i jeździ na holenderce, sama jest piękna, jej rower już mniej. Mieszka we wspaniałej willi w centrum Rzymu. Ma czwórki z włoskiego, matkę dbającą o pozory i kilka krzywd do wybaczenia.
Lucia ma wielką rodzinę i dziecinny rower w kropki i kwiatki. To Sciagalle go tak dla niej wymalował, piętnastoletni artysta, najbardziej osobliwy z nich wszystkich.
Trzy przyjaciółki razem w jednej klasie i razem w warsztacie Anselma. Odnawiają swoje rowery snując marzenia o tym, co je jeszcze czeka. Anselmo potrafi odczytać przyszłość pisaną światłem na wietrze. Niestety, kiedy jego wzrok napotyka oczy Grety, wszystko rozpływa się w największej tajemnicy świata. To miłość.
Nasza opinia: Co się dzieje z zagubionymi przesyłkami? Zapewne osoba twardo stąpająca po ziemi od razu powie, że są odsyłane do nadawcy, albo zostają na poczcie. Są jednak przesyłki, które spełniają marzenia bądź otwierają komuś oczy. Gdzie trafiają i kto je dostarcza? Tego nikt nie wie. Na kopercie nie ma nadawcy ani adresata, więc skąd ktoś wiedział gdzie je dowieść? Tą wiadomość wysyła wiatr do szczególnych osób, które potrafią ją odczytać. 


"Nie wiem, kiedy, ale wiemy, że będziemy musieli się obudzić. W snach niebiańskie wątki ciągną się jak ścieżki osnute porannymi mgłami zbliżającego się dnia. Idealny moment nie czeka nigdy. Spada na nas nieoczekiwanie, w jednej chwili swego tajemniczego spełnienia. A my musimy dążyć do niego z oczami szeroko otwartymi w ciemności."


Książka jest kontynuacją przygód czwórki nastolatków, jednak w tym tomie w ich historię wplątuje się kolejny nastolatek - zbuntowany Emiliano. To do niego trafiła jedna z tajemniczych przesyłek z rąk Anselma, a ten pragnął odpowiedzi której nie ma, bo nikt doręczycielowi przesyłki nie dał. To wiatr wskazał drogę, a chłopak dostarczył kopertę. To przesyłka zagubiona, która musi trafić w ręce adresata w określonym czasie by zmienić go na lepsze.

"Nic nie dzieje się przypadkiem. Nic nie dzieje się koniecznie. Nic nie jest wieczne. Niektóre rzeczy dzieją się dla żartu, a i tak są prawdziwe. Inne są na niby, a chciałaby być naprawdę. Jeszcze inne dzieją się dla zabawy, okrutnej zabawy. Wszystko dąży do równowagi. Równowaga jest zaklęta w ruchu. Jak rowery, upadają rzeczy nieruchome."

W drugiej części serii "Wiatr" autorka porusza trochę inne tematy niż w pierwszym tomie, są one bardziej rozbudowane i są w pewnym sensie odnogami wcześniejszych, rozgałęzieniami dzięki którym lepiej poznajemy bohaterów, ich spojrzenie na otaczający ich świat. Może także zaobserwować sprzeczne emocje dotyczące miłości między dwójką głównych postaci, a także pierwsze wzloty i upadki. Miriam Dubini kontynuuje także temat relacji między nastolatkiem, a zapracowanym rodzicem, doskonale łączy rzeczy realne z mniej codziennymi, które wręcz nie mogą zaistnieć w znanym nam świecie.

"Droga w nieznane wydaje się dłuższa. Kto nie miał pod górkę, nie doceni pędu z górki. Jego upojenia. Proste drogi stworzył człowiek. Życie woli kręgi. Jak orbity planet, płatki kwiatów, rowerowe koła. Sens rzeczy krąży wokół nas bez kantów. My, jak i wy, nie możemy go uchwycić. Pozostaje nam tańczyć, dopóki trwa muzyka. Aby wrócić skąd przybyliśmy, marząc o podróży jeszcze dalszej."

Gdy przeczyta się pierwszy tom, z pewnością zaskoczy nas poetycki język autorki, która opisuje tzw spadający listek przez dwie strony. Może tutaj przesadziłam z dwiema stronami, ale rzeczywiście autorka bardzo lubi opisywać emocje bohaterów bądź to, co się aktualnie dzieje. Z jednej strony jest to jak najbardziej pozytywne - możemy się dużo dowiedzieć o tym, co sądzi bohater a także dużo lepiej wyobrazić sobie daną sytuację (choć w ten sposób odbierane jest czytelnikowi pole do popisu), a z drugiej - to trochę męczy umysł i potrzebna jest przerwa w czytaniu. Zależy to jednak od osoby, która czyta daną pozycję. Mnie mogło to męczyć, a kogoś innego oczarować.

Samo wydanie kształtuje się bardzo dobrze. Kształt książki jest zbliżony trochę do kwadratu, co może śmiesznie wygląda w biblioteczce gdy inne książki są jednej wysokości - jednak podczas czytania jest to wygodne. Dzięki temu są duże marginesy, a wszystko jest bardziej czytelne. Tytułowe jaskółki często się pojawiają jeśli chodzi o graficzną część wydania, co jest ciekawym rozwiązaniem. Kartki są lekko beżowe, a czcionka spora i czytelna, co jest oczywistym plusem.

"Droga zmienia rowerzystę. Odciski na dłoniach jak kwiaty ofiarowane uściskowi ręki z rączką, każdy ruch łydki, każde zgięcie kostki to triumf nad znojem, ścięgna napięte pod kolanami jak liny rozciągnięte w przestworzach/ Spacerujemy po nich z pewnością linoskoczka i jego szaleństwem."

Podsumowując, książka mnie wciągnęła. Przez pierwsze kilka stron musiałam się przyzwyczajać do dość specyficznego stylu pisania autorki, jednak potem poszło już gładko. Nie miałam problemu ze zrozumieniem głównej bohaterki, bo odnalazłam w niej część siebie. Chociaż może jest to postać, którą chciałabym być? Na to pytanie niestety nie jestem już w stanie odpowiedzieć, nie jestem też pewna czy chcę znać na nie odpowiedź, która może być banalnie prosta.
Ocena ogólna: Queen Dee 9/10 Small Metal Fan --/--




Za możliwość przeczytania książki dziękuję
Wydawnictwu Dreams


piątek, 13 września 2013

Konkurs urodzinowy

365 dni temu nie wiedziałyśmy co robić, a nuda nie jest najlepszym rozwiązaniem. Siedziałyśmy razem. SMF coś rysowała, a QD okupowała komputer. Zaczęło się przeszukiwanie internetu, sprawdzanie książkowych premier (czekałyśmy na pewną pozycję) i przez przypadek zawitałyśmy na blogu z recenzjami książek. Obydwie sporo czytamy, lubimy zagłębiać się w lekturę. Uznałyśmy, że to dobry sposób na dzielenie się z innymi swoimi opiniami o książkach, które są w końcu potrzebne. Słyszałyśmy o takich przedsięwzięciach, jednak nie byłyśmy pewne czy to działa. W końcu wcześniej nie trafiłyśmy na blogi książkowe, nie czytałyśmy na nich opinii...  Ale w końcu nic nie miałyśmy do stracenia. Blog został założony. Problemem była nazwa, bowiem prawie wszystkie zajęte, a pomysłów też nie miałyśmy zbyt wiele. Padło na "Moje książki 2012". Zajęte. Próba angielska "My Books 2012". Zajęte. No to jeszcze raz, bardziej dla żartu "My Books 1220" (poprzestawiałyśmy litery w roku, najpierw ostatnie potem pierwsze). No i się udało, a żeby ją zmienić jakoś nie przyszło nam do głowy, więc nazwa została. Jest ona jednak trudna do zapamiętania, mamy więc plan, żeby w przyszłości wykupić własną domenę - prostszą, którą każdy zapamięta.

Dzisiaj, czyli 13 września 2013 obchodzimy pierwsze urodziny bloga! :) Teraz nie wyobrażamy już sobie życia bez pisania recenzji. Myślałyśmy nawet, że to już będą drugie urodziny. Naprawdę przez ten rok udało nam się sporo osiągnąć. Były momenty lepsze i gorsze, lenistwo SMF po pewnym czasie przeniosło się na QD, czasem miałyśmy problem z dostępem do internetu, ale byłyśmy i jesteśmy, a to się liczy. Nasz styl umiejętności się zdecydowanie rozwinęły (patrząc na pierwsze recenzje, nie wiemy gdzie się schować). Dzięki czytelnikom, wydawnictwom i wsparciu jakim jesteśmy dla siebie nawzajem przetrwałyśmy ten rok i mamy nadzieję, że zaangażowania starczy nam co najmniej na kolejny. :)

Z okazji, jaką jest nasza rocznica (choć każdy pretekst jest dobry) organizujemy dla Was konkurs. Chcecie znać szczegóły? Czytajcie dalej! :)

Informacje o konkursie
Konkurs rocznicowy jest dla bloggerów czymś ważnym. 365 dni w blogosferze można uznać za inicjację i dopiero teraz rozpoczyna się prawdziwe blogowanie. Chcemy więc, aby każdy z czytelników w puli konkursowej znalazł coś dla siebie. Nie będzie jednak tak łatwo zdobyć nagrody. Do wyboru będziecie mieli 10 pozycji, a każda będzie miała oddzielne zadanie. Jeśli ktoś chce się zgłosić po daną książkę - musi wykonać zadanie tej książki. Można zgłosić się po jedną pozycję, dwie, siedem - nie ma ograniczeń.

Książki w puli konkursowej:
Małą czcionką zaznaczone są zadania dla danej książki.
-"Przez burze ognia"
Jak wyobrażasz sobie świat za tysiąc lat?
-"Zaplątani w miłość"
Czy miłość uskrzydla, czy jest jednak ograniczeniem?
-"Najciemniejsza część lasu"
Miałeś kontakt z mchem, który ma właściwości halucynogenne. Jak postrzegasz świat wokół ciebie.
-"Felix, Net i Nika oraz Gang Niewidzialnych Ludzi"
Gdybyś był(a) niewidzialny(a) to...
-"Tunel strachu"
Twój najgorszy koszmar?
-"Tajemnica gwiazdy betlejemskiej"
Co ci się kojarzy ze świętami Bożego Narodzenia? 
-"Wieczni wygnańcy"
Opisz jaka jest według ciebie różnica między aniołem a wygnańcem (upadłym aniołem).
-"Złodziejka czarów. Przygoda w 68 pokojach"
Gdybyś mógł/mogła nauczyć się jednego czaru to jaki by on był?
-"Wyklęci: Wiedźma"
Napisz alternatywną historię Jasia i Małgosi. Jesteś wiedźmą i musisz zwabić dzieci do swojego domu - jak to robisz?
-"Miłość przez małe m"
Pewnego ranka słyszysz drapanie w drzwi wejściowe. To mały bezdomny kotek, który może zmienić twoje życie. Co mógłby w nim zmienić i jak tego dokonać?

Informacje o wyborze zwycięzcy:
1. Po zakończeniu konkursu zostaną podliczone ilości zgłoszeń po każdą z książek.
2. Pozycja z największą ilością głosów zostanie wybrana jako nagroda.
3. Odpowiedzi na zadania do tej książki zostaną przez zespół bloga MyBooks - Nasze Recenzje dokładnie przeczytane, a następnie autor najciekawszej odpowiedzi zostanie uznany zwycięzcą.

Każde kolejne 15 osób, które bierze udział w konkursie to kolejna nagroda do zgarnięcia!
(15 osób - 1 nagroda przyznana, 30 osób - 2 nagrody, 45 uczestników - 3 nagrody itd.)

Regulamin konkursu:
1. Konkurs trwa od 13. do 29. września, godziny 23.59.
2. Organizatorem konkursu są założycielki bloga MyBooks - Nasze recenzje.

3. Wyniki konkursu zostaną opublikowane na blogu do 30. września godz. 22

4. Zwycięzca nie będzie informowany o wygranej mailowo. Od publikacji wyników na blogu ma 2 dni na skontaktowanie się z nami. W przypadku braku kontaktu zostanie wyłoniony inny zwycięzca, lub nagroda nie zostanie przyznana.
5. Nagrodą jest jedna z książek do wyboru.
6. Nie odpowiadamy na zgubienie przesyłki przez Pocztę Polską.
7. Nagroda zostanie wysłana w ciągu 5 dni roboczych od podania adresu przez zwycięzcę.
8. Zgłoszenie do konkursu należy pozostawić w komentarzu pod tym postem
9. W konkursie jedna osoba może się zgłosić raz po każdą książkę.
10. Zwycięzcy zostaną wybrani przez zespół bloga MyBooks - Nasze Recenzje.
11. Konkurs odbędzie się przy zgłoszeniu co najmniej 15 osób.
12. Biorąc udział w konkursie automatycznie uczestnik zgadza się z regulaminem.

Będziemy wdzięczne za wstawianie banneru na swoją stronę albo bloga.
Banner można skopiować przeciągając myszką wzdłuż zdjęcia i kilkając Ctrl+C.
                      

Powodzenia! :)

poniedziałek, 9 września 2013

Recenzja książki "Sekrety ptaków. Fascynujący świat ptasich zmysłów" - Tim Birkhead

Sekrety ptaków. Fascynujący świat ptasich zmysłów - Tim BirkheadTytuł: "Sekrety ptaków. Fascynujący świat ptasich zmysłów"
Tytuł oryginalny: "Bird sense.What It's Like to Be a Brid"
Autor: Tim Birkhead
Wydawnictwo: Galaktyka
Ilość stron: 222
Opis wydawcy: Jak to jest być flamingiem i z odległości setek kilometrów wyczuwać mającą dopiero nadejść ulewę? Jak to jest być samcem gorzyka czerwonogłowego, zachowującym się jak bezrozumna zabawka przed niewykazującą zainteresowania samicą?
Jak to jest kopulować w ciągu niespełna dziesiątej części sekundy, ale ponad sto razy na dzień?
Jak to jest być jerzykiem i „materializować się na końcu długiego krzyku"?
Jak to jest być pingwinem cesarskim i nurkować w atramentowej otchłani antarktycznych mórz na głębokość do 400 metrów?
Nasza opinia: W ostatnim czasie dużo osób polubiło zwierzęta. Koty stały się towarzyszami, a nie narzędziem do zabijania myszy, psy także zaczęły zabierać właścicielom miejsce na kanapie zamiast pilnować podwórka. Konie służą do rekreacji i sportu, a nie do ciągnięcia maszyn rolniczych, a gwiazdy wychodzą z miniaturowymi świniami na smyczy do parku. Mnóstwo osób zaczęło sprzeciwiać się ubojowi rytualnemu, a także powstały organizacje chroniące zwierzęta. Ludzie zaczynają je szanować, a także odkrywać ich zachowania i to, w jaki sposób patrzą na świat. Ptaki są jednak stworzeniami, których ludzie nie znają tajemnic tak dobrze. Choć zazdrościmy im skrzydeł i corocznych podróży do ciepłych krajów - tylko badacze znają ich zachowania, gdyż nie nadają się one jako pupilki do domów. Z tego powodu przeciętny człowiek nie zna tych zwierząt i mało go one interesują. Jeśli już chcemy się o nich czegoś dowiedzieć, znajdziemy tylko encyklopedie ptaków w których poznamy gatunki, a nie to jak się zachowują. Tim Brikhead, autor tej książki, zebrał ważne wiadomości w jedno tworząc publikację, która nie przedstawia gatunków, a zachowania ptaków, tworząc coś czego jeszcze nie było.

    Tom Birkhead jest autorem wielu książek na temat ptaków, a kilka z nich zdobyło ważne nagrody. W tej książce skupia się na zmysłach ptaków, a książka podzielona jest na działy związane ze zmysłami. Nie znajdziemy tutaj jednak tylko opisu ptasich zmysłów, ale także kilka słów o zmyśle magnetycznym, a także o uczuciach i emocjach jakie odczuwają ptaki. Poznamy ich rekordy, a także dziwne dla nich zachowania ze względu na jakiś bodziec zewnętrzny. Czy nikt z was nie jest ciekaw jak to jest być flamingiem i z odległości setek kilometrów wyczuwać mającą dopiero nadejść ulewę, czy jak to jest być pingwinem cesarskim i nurkować w atramentowej otchłani antarktycznych mórz na głębokość do 400 metrów? 


   Chciałam znać odpowiedzi na różne pytania, które pojawiły się na okładce książki. To przecież dlatego sięgnęłam po tę publikację. Oczywiście za sprawą cudu nie staniemy się flamingiem czy pingwinem i nie poczujemy tego co one, jednak autor rzetelnie nam to wytłumaczy mimo że sam nigdy nie był ptakiem! Obecnie dużo ludzi obserwuje ptaki zawodowo, a potem opisują to co widzieli. Część z tego jest nieprawdopodobna, jednak się zdarza. Dzięki takim obserwacjom wiemy coś o tych stworzeniach i potrafimy coś powiedzieć na ich temat. Autor zebrał ważne informacje o ptakach, pytał także znajomych ornitologów gdy miał jakieś wątpliwości. Wszystkie informacje przekazuje jednak czytelnikowi dość prostym językiem, który z łatwością można przyswoić. Choć nie jest to według mnie lektura do poduszki, można komfortowo ją czytać i dowiadywać się rzeczy, o których wcześniej nie miało się pojęcia! Przyznam jednak, że w teksie wspominane było o dużej ilości osób związanych z projektem, co wytrącało mnie z równowagi. Z tego właśnie powodu nad książką musiałam długi czas posiedzieć, jednak jestem zadowolona, że miałam okazję ją przeczytać. Dowiedziałam się wiele ciekawych informacji, a dla mnie jako osobie kochającej zwierzęta - jest to bardzo ważne i interesujące.

   Jak kształtuje się wydanie? Według mnie bardzo dobrze. Okładka przyciąga wzrok, a kontrastujące z tłem ptaki są widoczne na czarnym tle. Spora i wygodna do czytania czcionka usprawnia czytanie, a beżowe strony nie męczą oczu. Pojawiają się także co jakiś czas proste rysunki przedstawiającą ptaki, bądź np. budowę oka ptaka.

   Chciałabym podsumować więc moje odczucia dotyczące tej książki. Pozycja spodobała mi się ze względu na temat i choć czytanie jej mi się dłużyło - dowiadywałam się nowych rzeczy z ciekawością. Lekki język i mało naukowego języka sprawiają, że nawet przeciętny człowiek może się z nią zapoznać, a rysunki obrazują ważne zagadnienia. Myślę jednak, że osoba która nie interesuje się ptakami nie ma co po nią sięgać. Ja także w pewnych momentach miałam już ich dość, bo dwieście stron o tym samym to też dużo. Chociaż jak spojrzę na to teraz, to z chęcią dowiedziałabym się czegoś jeszcze, tym razem może też o innych zwierzętach.
Ocena ogólna: Queen Dee 8/10 Small Metal Fan --/--

Za możliwość przeczytania dziękuję
Wydawnictwu Galaktyka


sobota, 7 września 2013

Liebster Award nr.8

Znowu zostałyśmy nominowane do Liebster Award, tym razem przez My Pretty Little Library. Zobaczcie nasze odpowiedzi!

1. Ulubiony film??
QD: Nie oglądam zbyt dużo filmów, więc trudno o ulubiony.
SMF: Chyba "Alicja w Krainie Czarów" Tima Burtona.
2. Jakie są Twoje wymarzone wakacje??
QD: Nad ciepły morzem.
SMF: Z dala od cywilizacji i od domu, z przyjaciółmi i dużą ilością zwiedzania :3
3. Co najbardziej lubisz w sobie??
QD: Może piękno? Może charakter? Może mądrość? A może po prostu skromność?
SMF: Z cyklu: najtrudniejsze pytania świata :P Nie wiem, nie jestem w stanie powiedzieć.
4. Jakiej muzyki słuchasz??
QD: Popularnej.
SMF: W sumie każdej, to bardzo zależy od mojego nastroju, ale dominują wszelkie odmiany rocka C:
5. Ulubiona pora roku??
QD: Lato.
SMF: Wiosna, bo jest po zimie i wtedy najbardziej doceniam ciepło i zieleń :)
6. Co Cię motywuje do prowadzenia bloga??
QD: Small Metal Fan i książki.
SMF: Książki i Queen Dee :D
7. Co sądzisz o zespole The Wanted??
QD: Nie znam zespołu, ale grają muzykę popularną, więc jest ok?
SMF: Szczerze powiedziawszy to pierwsze słyszę (nie zabijaj xD) Po przesłuchaniu paru kawałków na YT stwierdzam, że to taki zwyczajny pop, nigdy nie byłam i raczej nie będę wierną fanką boysbandów.
8.Czy masz jakieś zwierzę??
QD: Dwa kochane koty i antylopę.
SMF: Tak, wyżła ^^9. Czy masz ulubionego aktora/aktorkę??
QD: /nie.
SMF: Mało oryginalne, ale Johnny Depp <3
10. Jak często wchodzisz na Facebook'a??
QD: Kiedyś byłam tam prawie 24/7 a teraz może z 10 minut.
SMF: Zawsze jak mam dostęp do internetu. :)
11. Co sądzisz o połączeniu sandały + skarpety?? :)
QD: <mryg, mryg> um... Nic? Typowy polski zwyczaj.
SMF: Wiocha, no ale co kto lubi :D

No i standard na naszym blogu - nominujcie się sami :D

piątek, 6 września 2013

Recenzja książki "Zbędnik inteligenta" - Eliza Sarnacka-Mahoney

Tytuł: "Zbędnik inteligenta"
Autor: Eliza Sarnacka-Mahoney
Ilustracje: Gosia Kosiec
Wydawnictwo: Nowy świat
Ilość stron: 208
Opis wydawcy: Ile wąsów ma kot? Ile wody może wypić wielbłąd? Dlaczego noże stołowe mają zaokrąglone czubki? Ile kilometrów włosów rośnie przeciętnemu człowiekowi w trakcie życia? Z ilu cegieł zbudowano Pałac Kultury? Ile lat miał najmłodszy papież w chwili rozpoczęcia pontyfikatu? Kompendium wiedzy... zbędnej, bez której można spokojnie żyć. Ponieważ jednak ciekawość ludzka nie ma granic, korci nas czasem, by dowiedzieć się, ile osób może uśmiercić jeden gram jadu kobry królewskiej albo jaki kontynent ma najdłuższe wybrzeże. Czyj alfabet jest najkrótszy? "Zbędnik inteligenta" to kilkaset zagadnień w kilkunastu działach: zbędnik faktów i ciekawostek, zbędnik wiedzy o wynalazkach, zbędnik wiedzy o zwierzętach, zbędnik wiedzy o ciele i zdrowiu, zbędnik obyczajów, zbędnik fobii i manii, zbędnik wiedzy o celebrytach, zbędnik literatury i sztuki, zbędnik historyczny, zbędnik geograficzny, zbędnik etymologiczny, zbędnik wszystkich świętych, zbędnik cytatów.
Nasza opinia: Czy zastanawialiście się kiedyś, kto pierwszy użył wyrażenia "żelazna kurtyna"? Czemu noże stołowe mają zaokrąglone czubki? Skąd wziął się zwyczaj stukania się kieliszkami? Czemu Agata Christie zaczęła pisać książki? A skąd się wzięły guziki na rękawach marynarek? Wszystko ma swoją historię, nawet jeśli się nad tym nie zastanawiamy. To jeden z powodów, dla których warto sięgnąć po "Zbędnik inteligenta" Elizy Sarnackiej-Mahoney.
      Niektóre fakty są naprawdę ciekawe i warte uwagi, ale są też takie przy których w mojej głowie pulsowała myśl "Po co mi takie informacje?". Na pewno bym przeżyła bez świadomości, że piłeczka pingpongowa jest rzeczą, którą prawdopodobnie najtrudniej spuścić w toalecie. Przeżyłabym. Naprawdę. Teraz się zastanawiam "PO CO?". I mnie to męczy i męczy. Jednak nawet autorka miewa podobne dylematy.
"Pijana mrówka...
...zawsze przewraca się na prawą stronę.
Pytamy: kto i po co dokładnie robił takie badania?"

      Warty docenienia jest humor Elizy Sarnackiej - Mahoney we wszystkich ciekawostkach. On jest zdecydowanie zaletą tej książki. Dzięki niemu nie jest to zbiór suchych faktów, lecz także coś co przyjemnie się czyta. Ciekawostki odciskają się mocno w pamięci, dzięki czemu można zaskakiwać znajomych i rodzinę rzeczami, o których - zgodnie z podtytułem - nie mieli się skąd dowiedzieć. Przykładowo odwieczna tajemnica dla mężczyzn: dlaczego kobiety chodzą razem do toalety? To nie jest takie zwyczajne, to spadek po starożytnych Rzymianach. Oddzielne kabiny pojawiły się dopiero w renesansie i zwyczajnie jeszcze do tego nie przywykłyśmy. :D
      Część ciekawostek jest trochę powtarzalna. Nie wiem, czy to niedopatrzenie, że te fakty mogłyby być połączone, czy po to żeby wypełnić książkę. Żeby nie było, że oskarżam bezpodstawnie - przykładowo informacja o tym, że kobiety mrugają częściej niż mężczyźni pojawiła się dwa razy tylko inaczej zapisana (str. 26 i str. 83). Mam nadzieję, że jednak wersja z niedopatrzeniem jest prawdziwa. Mam po prostu uczulenie na zapychacze w książkach.

      Napisałabym Wam na jakie części owa publikacja jest podzielona. Niestety, osoba pisząca opis wydawnictwa mnie uprzedziła, więc jeśli chcecie wiedzieć z jakich dziedzin znajdziecie informacje w "Zbędniku inteligenta" to zapraszam wyżej. :)
      Jeśli chodzi o wydanie to okładka jest miękka i niezbyt wytrzymała, za to jej projekt bardzo mi przypadł do gustu. Prosty, ale estetyczny i jest zrobiony z poczuciem humoru. Najbardziej spodobał mi się tekst widoczny na górnej części okładki "Niniejsza publikacja nie zawiera próbki kremu. Ani jednego zdjęcia nagiej kobiety. W zasadzie nic pożytecznego". Ledwo wzięłam tę pozycję do ręki, na mojej twarzy zagościł uśmiech i wiedziałam, że poprawi mi troszkę humor. Ciekawe jest to, że ta czerwona kropka na okładce nie jest na okładce tylko na pierwszej stronie książki, a w oprawie jest wycięte kółko. W oprawie graficznej środka brakowało mi kolorów. Wszystkie fakty są napisane tak zwyczajnie. Duży, wytłuszczony nagłówek, reszta ciekawostki, od czasu do czasu jakaś ilustracja. Obrazkom bardzo dużo brakowało. Nie były ani zabawne, ani na temat i może bym to wybaczyła gdyby były profesjonalne. Niestety nie były. Strony są bardzo białe i śliskie, więc mimo czytelnej czcionki wzrok bardzo się męczy, a książki nie da się czytać na słońcu, lub przy ostrej lampie. Jednej rzeczy nie ogarniam, czemu "N" w tytule jest wyróżnione? Może ktoś mnie oświeci? Będę bardzo wdzięczna.

      "Zbędnik inteligenta" to zbiór bardzo wielu ciekawostek z najróżniejszych dziedzin. Niektóre fakty są dość powszechnie znane, inne zaskakujące, są też te całkowicie zbędne, ale o tym informuje nas już tytuł, więc jeżeli ktoś nie ma ochoty na kilka zbędnych informacji to myślę, że sam tytuł zadziała na taką osobę odstraszająco. Swoją drogą, autorka nie dodała tu ważnego faktu. Mianowicie, czy wiedzieliście, że biedronki są gorzkie? Jeśli tak - jestem z Was dumna. Jak nie - błagam nie próbujcie. :D Polecam na prezent, lub do czytania w wolnych chwilach, tak po parę ciekawostek co jakiś czas. A tymi, które zostaną Wam w głowie zaskoczycie znajomych.
Ocena ogólna: Small Metal Fan 7/10 Queen Dee --/--

Za możliwość przeczytania dziękuję
Wydawnictwu Nowy świat

czwartek, 5 września 2013

Recenzja książki "Ostatnia spowiedź tom II" - Nina Reichter

Ostatnia spowiedź - Tom II - Nina ReichterTytuł: "Ostatnia Spowiedź. Tom II"
Autor: Nina Reichter
Wydawnictwo: Novae Res
Ilość stron: 348
Opis wydawcy: Świat Ally Hanningan wali się w posadach, gdy miłość jej życia – rockman Bradin Rothfeld zostaje postrzelony i pada na scenę. Ally jest uczestniczką tamtych zdarzeń. Bezsilność i wspomnienia tamtych chwil na zawsze pozostaną jej najgorszym koszmarem.
Bradin jest w ciężkim stanie.
Co więcej, może pożegnać się ze światem sądząc, że dwie najbliższe mu osoby zrobiły mu świństwo. Tylko czy Ally i Tom rzeczywiście są niewinni?
Rozpoczyna się walka o życie rannego Bradina, a jego bliscy, odliczając feralne godziny, będą musieli zmierzyć się z grzechami, które być może nigdy nie zostaną odpuszczone.
Tom poprzysięga sobie, że już nie zbliży się do Ally.
Tylko czy facet, który dotychczas żył bez zasad dotrzyma obietnicy?
Nasza opinia: Uwaga, w przypływie emocji napisałam o akcji pierwszej części sporo, więc tych co nie mają jeszcze na półce pierwszego tomu (co trzeba nadrobić!) i nie chcą się dowiedzieć kilku ważnych rzeczy - prosi się o nieczytanie, albo nie posiadanie pretensji. 

Od czego zacząć? Sama nie wiem, bo mam wiele do powiedzenia i wszystko jest jednym wielkim poplątanym kłębkiem. Książka jest dość poplątana, więc czemu recenzja ma taka nie być? W końcu podchodzić trzeba do każdej książki indywidualnie, tego oczekujemy jako czytelnicy. Mam co do tej kontynuacji mieszane uczucia, jednak spróbuję wam to przedstawić w prosty i mało skomplikowany sposób.

Zacznę od tego, co według mnie jest tak ważne jak i treść w książce, a może i w pewnych momentach ważniejsze - okładki, no i co się z tym wiąże - mniej potrzebnego opisu. Wszyscy mi mówią, że się czepiam. Jak rzep psiego ogona. Taka jest prawda, często jest to komentowane. Ale nic na to nie poradzę. Uwielbiam czepiać się okładek, czy szaty graficznej. Gdy spoglądam z daleka na książkę widzę twarz dziewczyny z brązowymi oczami, które patrzą się w przestrzeń. Na razie jest okej, choć kolor oczu mi się nie podoba i nie pasuje. Idziemy dalej. Duży tytuł, jest dobrze widoczny i tutaj plus, choć chyba nie było na niego pomysłu, bo jest taki sam. To jak? To jest nazwa serii, a tytuł to cyfra? Ciekawe, ciekawe. Potem biorę książkę w łapki i przypatruje się. Wzorki na twarzy dziewczyny przywołują we mnie wspomnienia kolorowych zeszytów do szkoły widzianych w sklepach papierniczych. Aha, czyli teraz będziemy się uczyć biologii. Wygląda trochę... tandetnie? Bo niby co to ma oznaczać? Zaczynam kręcić lekko zdegustowana na okładkę i tym razem zerkam na tył, gdzie chce mi się wręcz ryczeć. Nie wiedziałam że opis jest ZWSK. Co oznacza ten skrót? Coś bardzo złego, bowiem Zdradzającym Wszystko Streszczeniem Książki. Gdy skończyłam pierwszą część popłakałam się. Żyłam w pewny sposób zaciekawiona, co się wydarzy i czy teraz Ally pokocha tego, komu jest przeznaczona. Ale nieee... Ale nieee... Nagle ten laluś ożywa i wszystkiego oczywiście dowiaduje się z opisu, mimo że dzieje się to dużo później. Głębokie rozczarowanie i tyle. Nic dodać, nic ująć. Sama jakość wydania jest dobra, strony beżowe a czcionka prosta i dobrze widoczna. Ze SMF rozczulałyśmy się nad jej wypukłością, bo to jest wręcz cudowne w dotyku, a nie ma różnicy gdy czytasz.

Zdążyłam już ocenić Bradina, więc może przejdę od razu do bohaterów. W pierwszym tomie uwielbiałam Bradina, który był słodki i czuły. To Ally wyrządziła mu wiele krzywd i bólu, a on się martwił. Czasem ich delikatne pocałunki były na miejscu i pewnie każda czytelniczka się rozczulała i wzdychała na jego widok. Tom, starszy brat Bradina, stał dla nas z boku i nic nie znaczył. Ale teraz mamy drugą część, która z romansu dla nastolatek przeistoczyła się w książkę erotyczną w której rządzi seks i na dodatek lalusiem w roli głównej. Nie było rozdziału, w którym nie obściskiwaliby się albo nie kochali. Autorka opisała to z estetyką, nie było też niczego nieapetycznego. Ale to zrobiło się wręcz odpychające. Szczerze. Na dodatek Bradin odrzucił Ally kilka razy, a gdy łaskawie wracał - nasza główna bohaterka rzucała mu się z zadowoleniem na szyję. To Tom wyciągał ją z opresji i pocieszał. Był z nią w najgorszych momentach. A ONA co zrobiła? Nic! Na dodatek jest coraz bliżej Bradina, nie zauważając głębokiej miłości Toma. Czy mnie to przeszkadza? Owszem. Jestem wściekła. Nie dlatego, że jestem o młodszego brata zazdrosna, a dlatego że powinna być z Tomem. Chyba to jest ten moment, w którym zakochujemy się w bohaterze książkowym bo jeśli tam, to za Toma mogę wyjść w tej chwili.

"Piszesz o miłości, a wiesz o niej gówno!"
Mój ulubiony cytat z książki. Całkowicie poważnie.

Autorka ma na książkę pomysł. Ma go też na bohaterów. Jest wiele zwrotów akcji, intryg i kłamstw. Na dodatek zawistna Violet nie próżnuje, a niebezpieczeństwo czai się w pobliżu. Jest jedno ale... Ta część była jak dla mnie wypełniaczem. Pierwsza część była nieprzewidywalna, a ta... Ta taka nie była. Tutaj na przemian się kłócili i wracali do siebie. Nic ciekawego w sumie się nie działo, na dodatek autorka nie kontynuowała kilku ważnych rzeczy. Bradina postrzelono. Było jedno zdanie o tym, że dziewczyna która strzeliła została aresztowana. Aha. Fajnie. I co? Nie kontynuujemy tematu? Nikt nie chce się dowiedzieć kto to był i czy nie był niewinny? Tak po prostu gadamy o tym jak o rosole, który ma dzisiaj być na naszym stole? Jakoś to jest mało realne przyznam szczerze. Czy takie coś zdarzyło się raz? Czy było zamierzone? Mam nadzieję, że tak - bo chcę otrzymać odpowiedź na dręczące mnie pytania.

Książka doszła do mnie dzisiaj. Dzisiaj pojawia się recenzja. Uznałam, że oleję kolejkę (za co dostanę po głowie) i przeczytam tę książkę. Połknęłam ją w godzinę, a uspokajanie się zajęło mi trochę dłużej. Ally jest krótkowzroczna i to mnie denerwuje. Bardzo. Mam nadzieję, że kiedyś w końcu weźmie się za Toma, choć nie wiem czy mogę jeszcze na to liczyć. W każdym razie książka wciąga, dużo bardziej niż pierwsza część co jest zadziwiające. Nina Reichter ma zadziwiająco dobry styl pisania, który bardzo mi się podoba. Nie wiem nawet jak go określić. Po prostu strasznie dobrze mi się czyta to, co wyszło spod jej pióra.

Pod skończeniu książki dyskutowałam o romansach z moim znajomym, który pewnie to przeczyta. Na moje nieszczęście. Oczywiście nie zbyt poważnie przyjął moje wyklinania na temat głównej bohaterki, ale trudno. Trudno jest napisać romans, a wiadomo, że każdy dobry romans musi mieć złe zakończenie. Taka jest zasada, a dobrych romansów jest mało. Na dodatek wszyscy nimi gardzą i gdy dziewczyna czyta takie książki od razu dostaje łatkę o braku życia seksualnego (swego czasu brawo dla tego, kto to wymyślił...). Wcześniej już wspominałam, że o ile pierwsza część była na tle psychologicznym jeśli chodzi o miłość, to w drugiej doszło do czynów. Romans jest bardzo trudno opisać, często autorzy opisują to, co chcieliby przeżyć. Jest to więc kiczowate i słodkie uprawianie miłości. Zasada pisania czegoś takiego jest prosta. Albo nie robimy takich kiczowatych scen, albo sama bohaterka musi zauważyć, że jest to bardzo stereotypowe. Tutaj na szczęście było coś po środku, co nie zmienia faktu że nie ma się z czego cieszyć. Jeśli książka jest młodzieżowa, to chyba nie powinna być przepełniona erotycznymi scenami, które nawet nie przyciągnęły mojej uwagi i nie chodzi o to, że powinny. Ale to nie było to. To po prostu nie było tak jak powinno. Albo książka powinna leżeć w księgarni tak jak 50 twarzy Grey'a w dziale poradników dla przyszłych rodziców.
Ocena ogólna: Queen Dee 7/10 Small Metal Fan --/--
Za możliwość przeczytania książki dziękuję
Wydawnictwu Novae Res

środa, 4 września 2013

Versatile Blogger nr.2

Po raz drugi zostałyśmy nominowane do Versatile Blogger Award, tym razem przez Książek Świat.

7 faktów o QD:
1. Normalnie mam kruczoczarne włosy. Naturalne.
2. Uwielbiam sneakersy.
3. Jest młodsza od SMF.
4. Lubię zimę.
5. Lubię jeść krem pomidorowy.
6. Mam błękitne oczy. Ale i tak jestem mieszańcem.
7. Moje ulubione kwiaty to orchidee.

7 faktów o SMF:
1. Jestem naturalną blondynką.
2. Uwielbiam trampki <3
3. Jestem starsza od QD.
4. Nie lubię zimy.
5. Kocham włoską kuchnię ^^
6. Mam zielone oczy. Chociaż czasem szare, ewentualnie niebieskie :D
7. Lubię kwiaty, ale spróbuj mi dać cięty bukiet z kwiaciarni - to zabiję.

Standardowo nie nominujemy. Kto ma ochotę, niech bierze udział! :)

wtorek, 3 września 2013

Liebster Award nr.7

Po raz kolejny zostałyśmy nominowane do Liebster Award tym razem przez Endless Books.


1. Jaka książka najbardziej Cię zaskoczyła? Dlaczego?
QD: Myślę, że żadna książka nie zaskoczyła mnie jakoś specjalnie. Może to po prostu lenistwo i nie chce mi się tutaj tego opisywać, a może po prostu zawsze wysoko poprzeczkę i częściej przeżywam rozczarowania.
SMF: Chyba najwięcej zaskoczeń spotkało mnie przy lekturze książki "Zapomnij patrząc na słońce". Ilość tragicznych zdarzeń była tak duża, że musiałam przerywać, żeby dojść do siebie.
2. Czy kupiłaś kiedyś książki i później tego żałowałaś? Jakie?
QD: Było teraz kilka takich przypadków, najbardziej pamiętam rozczarowanie książką "Gra o Ferrin". W ogóle nie przypadła do gustu.
SMF: Zdarzało się kilka razy, że kupiłam książkę, którą kiepsko mi się czytało, albo w ogóle jej nie zaczęłam, chociaż nigdy nie żałowałam.
3. Jaka jest pierwsza książka, która kojarzy Ci się ze słowem "szkoła"?
QD: Hm... Myślę, że "Tajemniczy ogród".
SMF: Pierwszy do głowy przyszedł mi "Plastusiowy pamiętnik".
4. Na książce jakiego autora najbardziej się zawiodłaś?
QD: "Wieczni wygnańcy"Cynthia Leitich Smith
SMF: "Najciemniejsza część lasu" - Ramsey Campbell.
5. Jaką książkę czytałaś najdłużej?
QD: Jest kilka książek które przeczytałam do połowy i je odłożyłam, a potem o nich zapomniałam .
SMF: Jest parę książek, których nie dokończyłam czytać. Nie umiem sobie przypomnieć takiej, którą czytałam najdłużej.
6. Masz ulubiony gatunek książek? Jaki?
QD: Hm... Myślę, że jest to Urban Fantasy, Paranormal Romance...
SMF: Bardzo lubię dystopie i thrillery, chociaż innymi gatunkami nie gardzę :)
7. Czy czytając słuchasz muzyki?
QD: Zależy jaka byłaby to muzyka. Najczęściej włączam ją w tramwaju by nie słyszeć rozmawiających ludzi.
SMF: Zazwyczaj nie, ale jeśli muszę się jakoś odciąć od otoczenia podczas czytania, w moich słuchawkach leci Apocalyptica (zazwyczaj album "Cult").
8. Który blog możesz uznać za swój ulubiony?
QD: Swój... A tak naprawdę, to nie mam ulubionego.
SMF: Wchodzę często na różne blogi, ale nie umiem wybrać ulubionego. ;)
9. Czy przed obecnym blogiem, miałaś inne? O czym?
QD: Miałam jeszcze kilka blogów, jednak żaden nie przetrwał do dzisiaj.
SMF: Miałam w podstawówce blog o wszystkim, ale w sumie o niczym :D

10. Czyje książki polecasz najczęściej?
QD: Nie polecam nikomu książek, bo moje gusta nie pokrywają się z tymi kogoś innego.
SMF: Dosyć trudne pytanie, ale najczęściej chyba polecam książki C.R. Zafona.
11. Ekranizację jakiej książki możesz uznać za najlepszą?
QD: Zazwyczaj nie oglądam ekranizacji, bo to psuje mi wyobrażenie.
SMF: Bardzo podobała mi się ekranizacja "Atramentowego serca" - była bardzo podobna do moich wyobrażeń. 


Nominujemy wszystkich - cieszcie się! :D

poniedziałek, 2 września 2013

Recenzja książki "Krąg" - Mats Strandberd, Sara Bergmark Elfgren

Krąg - Mats StrandbergTytuł: "Krąg"
Tytuł oryginalny: "Cirkeln"
Autor: Mats Strandberd, Sara Bergmark Elfgren
Wydawnictwo: Czarna Owca
Ilość stron: 574
Opis wydawcy: Małe, otoczone gęstymi lasami miasteczko Engelsfors. Sześć dziewcząt właśnie rozpoczęło naukę w liceum. Nic ich ze sobą nie łączy, każda z nich jest inna. Na początku semestru w szkolnej toalecie znaleziony zostaje martwy uczeń. Wszyscy podejrzewają samobójstwo, wszyscy z wyjątkiem tych, którzy znają prawdę... Pewnej nocy, gdy na niebie pojawia się czerwony księżyc, dziewczyny spotykają się w parku. Nie wiedzą jak, ani dlaczego się tu znalazły. Odkrywają, że drzemią w nich tajemne moce, a ich życiu zagraża niebezpieczeństwo... Aby przeżyć, muszą działać wspólnie, tworząc magiczny krąg. Od tej chwili szkoła staje się dla nich sprawą życia i śmierci…
Pierwsza część znakomitej szwedzkiej trylogii. Po sukcesie Zmierzchu i Igrzysk śmierci przyszedł czas na Krąg.
Nasza opinia: Magia. Tajemnicza siła, którą niektórzy potrafią okiełznać. Dzięki niej potrafią sterować innymi lub przenosić przedmioty siłą umysłu. Fajnie, fajnie - ale czy tak może się dziać w rzeczywistości? Raczej nie, ale większość ludzi magia fascynuje. Pojawia się z tego powodu często w literaturze. No i dobrze - każdy ma inne wyobrażenie na to, jak magia wygląda, więc każda książka jest inna.
    Ludzi którzy opanowali magię nazywa się czarownikami. Aby wzmocnić swoją moc często musza utworzyć krąg.. Wtedy są jednak związani mocą, mają jakieś zadanie do wykonania, któremu muszą sprostać. Także jakaś złowroga siła na nich poluje. Czy uda im się z nią wygrać? To już zależy od nich samych. Jak jest w tym przypadku? Czy wszyscy przeżyją, a może komuś się nie uda? Czy aby na pewno o to chodzi?
    Autorka miała dobry pomysł na fabułę, choć bardzo popularny. Obawiałam się więc i w jakimś stopniu miałam nadzieję, że nie będzie to jednak kolejna książka taka sama jak wszystkie inne. Może nie do końca jest to powieść jedyna w swoim rodzaju, nie oszukujmy się. Jednak zaskoczyła mnie nutą tajemniczości, która jest z nami aż do ostatniej strony tej pozycji. Koniec nie rozwiązuje większości spraw i już wiemy, że bohaterowie w kolejnej części będą musieli sprostać kolejnym wrogom. Ciekawym rozwiązaniem było wprowadzenie przez autorkę znaków żywiołów i wygląd księgi, której nie da się normalnie odczytać. Muszę przyznać, że te sześć żywiołów było wymuszone. Drewno? A od kiedy to żywioł? Owszem, autorka to tłumaczy, jednak... Nie... Jakoś mi to po prostu nie pasowało.
    Głównych bohaterów w książce było kilku, a narracja była prowadzona przez nich wszystkich. Na początku miałam problem z połapaniem się kto jest kim, jednak po jakimś czasie nawet nie musiałam nad tym myśleć. Wiadomo było, że jedna jest tą i tą dziewczyną, a druga zupełnie inną. Ze względu na taką narrację czytelnik zdobywał odpowiedzi na więcej dręczących jego i bohaterów pytań, ale z drugiej strony przecież osoba, która czyta książkę musi coś wiedzieć, inaczej szybko ją odłoży. Plusem takiej narracji jest z pewnością możliwość poznania emocji, jakie targają danym bohaterem, a także poznania sposobu jego myślenia. Z każdą osobą w jakiś sposób się utożsamiłam w ten sposób, w każdej z nich znalazłam kawałek bratniej duszy. Rozumiałam więc ich postępowanie, czasem chaotyczne i błędne na dłuższą metę, nie byłam więc na nich zbyt często zła.
    Podoba mi się styl pisania autorów. Lekki i nieskomplikowany. Wyglądało na to, że pisanie tej książki sprawiało Matsowi i Sarze przyjemność, bo włożyli w nią część siebie i było to widać. Pozycja jak najbardziej mnie wciągnęła, jednak było kilka momentów które z chęcią bym ominęła, bo po prostu mnie nudziły.
    Wydanie książki jest jak najbardziej dobrej jakości. Beżowe strony i prosta czcionka sprawiają, że książkę czyta się komfortowo, a okładka przyciąga wzrok. Wymiar pozycji jest trochę większy od standardowego, co było uciążliwe w przypadku zabrania jej gdzieś ze sobą. Sam grzbiet książki jest miękki i miałam dziwne wrażenie, że może się wręcz wyginać na wszystkie strony. Nie złamał się jednak, więc nie jest aż tak źle jeśli o niego chodzi.
    Także opis jest zachęcający, prawda? Mnie zachęcił i trzymał w niepewności, bo za dużo nie zdradził. W zasadzie tylko podsycił pragnienie przeczytania pozycji! Podobało mi się też to, że nie porównywano go do "Zmierzchu" czy "Igrzysk Śmierci", mimo że wspomniało się o tych tytułach. Niespotykana rzecz, muszę przyznać.
Ocena ogólna: Queen Dee 8/10 Small Metal Fan --/--


Za możliwość książki dziękuję 
Wydawnictwu Czarna Owca

Zakończenie szybkiego konkursu okładkowego

Dziękujemy wszystkim za wzięcie udziału w szybkim konkursie okładkowym! :) 
Poprawna odpowiedź to oczywiście "Dziwni"/"The Peculiar" - Stefan Bachmann.


Przy okazji konkursu dla blogerów, my zorganizowałyśmy mały konkursik dla Was. Do zgarnięcia była książka "Wyliczanka" - John Verdon, wystarczyło - oprócz tytułu tajemniczej okładki - napisać swoją ulubioną wyliczankę. Wygrała Anna Kozak! Zgłosiła się do nas wyliczanką wykorzystaną w książce Agaty Christie "I nie było już nikogo", czyli "10 małych żołnierzyków".

"Raz dziesięciu żołnierzyków
Pyszny obiad zajadało,
Nagle jeden się zakrztusił –
I dziewięciu pozostało.
Tych dziewięciu żołnierzyków
Tak wieczorem balowało,
Że aż rano jeden zaspał –
Ośmiu tylko pozostało.
Ośmiu dziarskich żołnierzyków
Po Devonie wędrowało,
Jeden chciał zostać na zawsze…
No i właśnie tak też się stało.
Siedmiu żołnierzyków zimą
Drwa do kominka rąbało,
Jeden zaciął się siekierą –
Sześciu tylko pozostało.
Sześciu wkrótce znęcił miodek;
Gdy go z ula podbierali,
Pszczoła ukłuła jednego
I tylko w piątkę zostali.
Pięciu sprytnych żołnierzyków
W prawie robić chce karierę,
Jeden już przymierzał togę…
I zostało tylko czterech.
Czterech dzielnych żołnierzyków
Raz po morzu żeglowało;
Wtem wypłynął śledź czerwony,
Zjadł jednego, trzech zostało.
Trójka miłych żołnierzyków
Zoo sobie raz zwiedzała;
Gdy jednego ścisnął niedźwiedź –
Dwójka tylko pozostała.
Dwóch się w słonku wygrzewało
Pod błękitnym czystym niebem,
Ale słońce tak przypiekło,
Że pozostał tylko jeden.
A ten jeden, ten ostatni
Tak się przejął dolą srogą,
Że aż z żalu się powiesił,
I nie było już nikogo."


Zwyciężczynię prosimy o maila z adresem w ciągu dwóch dni. Po upływie tego czasu, zostanie wyłoniony inny zwycięzca, lub nagroda nie zostanie przyznana.